Na początku roku wzrósł popyt na żyzną ziemię
Jeśli wierzyć danym GUS, to ceny ziemi rolnej wzrosły na początku roku o kilka tysięcy złotych w przeliczeniu na hektar. W praktyce zmiany były kilkukrotnie mniejsze. W ciągu kwartału przeciętny hektar zdrożał do 27,8 tys. zł - wynika z indeksu wartości ziemi rolnej stworzonego przez Lion’s Bank.
GUS przedstawił dane o cenach gruntów rolnych za pierwszy kwartał 2014 roku. Wynika z nich, że średnio za hektar trzeba było zapłacić aż 30,4 tys. zł. To o ponad 3,4 tys. zł więcej niż kwartał wcześniej i o 5,2 tys. zł więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Najnowszy odczyt sugeruje więc bardzo dynamiczny wzrost cen ziemi. Jak jednak wynika z analizy przeprowadzonej przez Lion’s Bank, jest to wynik sztucznie zawyżony.
Większy popyt na dobre grunty podnosi ceny
Wynika to z faktu, że w pierwszym kwartale średnia cena transakcyjna ziemi wg GUS zawyżona została poprzez większą popularność ziemi najdroższej – o najwyższej przydatności rolniczej. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w 2012 r., kiedy dane GUS sugerowały znacznie większy wzrost cen ziemi, niż indeks wartości ziemi rolnej stworzony przez Lion’s Bank.
![]()
Ceny ziemi rosną od dawna
Dane dotyczące cen ziemi rolnej po raz pierwszy opublikowane zostały za ostatni kwartał 2004 roku. Od tego czasu ceny ziemi wzrosły o 347,3%, czyli średnio 17,6% w skali roku. Gdyby ponadto szukać bardziej historycznych danych w Eurostacie, to okazałoby się, że ziemia rolna drożeje znacznie dłużej. Urząd szacuje bowiem, że w 1990 r. za hektar gruntu rolnego w Polsce trzeba było zapłacić równowartość 224 euro. Fakt, że wspomniany trend trwa wiele lat może generować zagrożenie korektą i tego ryzyka trzeba być świadomym.
Wiele osób inwestujących na rynku gruntów kupuje jednak ziemię rolną w celu tzw. odrolnienia, czyli wykorzystania na inne cele niż rolnicze (np. pod budownictwo mieszkaniowe, magazynowe lub inną działalność). W takim przypadku fakt, że ziemia rolna drożeje jest tylko korzystnym dodatkiem, a nie głównym czynnikiem dającym szansę na zysk. Problem w tym, że odrolnienie jest procedurą długotrwałą i niepozbawioną ryzyka związanego z koniecznością przejścia niełatwej procedury administracyjnej zmiany przeznaczenia gruntu, a potem wyłączenia z produkcji rolnej (co może sporo kosztować). Zmiana przeznaczenia gruntu z rolnego na budowlany może doprowadzić nawet do kilkukrotnego wzrostu wartości nieruchomości. Wiązać się może z tym jednak konieczność ponoszenia nie tylko nakładów stricte związanych z przeprowadzaną procedurą administracyjną, ale także renty planistycznej (danina związana ze zmianą przeznaczenia gruntu w planie miejscowym) lub opłaty adiacenckiej (danina związana z rozwojem infrastruktury lub podziałami działek).
Oczywiście niewykluczona jest także kontynuacja długoterminowego trendu wzrostowego cen ziemi stricte rolnej. „Nad Wisłą” wciąż trzeba za nią płacić wyraźnie mniej niż średnio w Unii Europejskiej (o około 2-3 razy). Jest to ważne w kontekście zniesienia ograniczeń w nabywaniu polskiej ziemi przez obywateli UE w maju 2016 roku. Na ceny ziemi wpływ ma też fakt, że w ostatnich latach mieliśmy do czynienia ze wzrostem zyskowności produkcji rolnej, a całkiem niedawno Unia zdecydowała także o kontynuowaniu hojnej wspólnej polityki rolnej opartej na wysokich transferach do sektora rolniczego. W ograniczonym zakresie popyt na ziemię może być także stymulowany niemal zerowymi podatkami w tym sektorze oraz preferencyjnym systemem ubezpieczeń społecznych (KRUS).
![]()
Najmocniej zyskała najlepsza ziemia
Potwierdzeniem tezy o znacznie większym popycie na dobrą ziemię na początku bieżącego roku są dane o wzroście cen tych gruntów. Indeks stworzony przez Lion’s Bank pokazuje bowiem, że w pierwszym kwartale najmocniej zdrożały grunty o najwyższej przydatności rolniczej, co jest odwrotnością obserwowanych w długim terminie tendencji. Zyskały one na wartości przeciętnie aż 9,5% (kw./kw.). Dla porównania grunty średnie zdrożały o 5,3% (kw./kw.), a słabe jedynie o 0,8% (kw./kw.).
Bartosz Turek,
Lion’s Bank