Na jesieni możliwy znaczący wzrost liczby niespłacanych kredytów
Kredyt gotówkowy psuje się szybko
Po kilku miesiącach spowolnienia, najlepszą jakość w dalszym ciągu reprezentują portfele hipotecznych kredytów mieszkaniowych. Poziom szkodowości w ich przypadku wynosi niespełna 1 proc. i zwiększył się o 0,14 punktu procentowego w stosunku do wcześniejszego półrocza.
Podobnie i w przypadku kredytów ratalnych udział przeterminowanego zadłużenia w łącznej sumie zobowiązań rósł stosunkowo wolno, bo zaledwie o 0,11 punktu procentowego na przestrzeni sześciu miesięcy.
Generalnie jednak, we wszystkich segmentach rynku kredytowego daje się zaobserwować sukcesywny wzrost zobowiązań nieregularnych. Trend ten daje się zaobserwować zwłaszcza w obszarze produktów gotówkowych dla gospodarstw domowych, gdzie długoterminowe opóźnienia w płatnościach z reguły świadczą o trwałej utracie zdolności do terminowego wywiązywania się kredytobiorcy z umowy.
– Jeśli spłata rat kredytu gotówkowego ulegnie opóźnieniu o ponad 90 dni, wówczas sytuacja bardzo rzadko powraca do normalności – podkreślił dr Mariusz Cholewa, prezes BIK.
Kredyty wysokokwotowe wciąż bardzo ryzykowne
Tradycyjnie już obszarem największego ryzyka na rynku konsumenckim pozostają zobowiązania wysokokwotowe, w tym te udzielone na okres dłuższy aniżeli 5 lat. Prezes BIK zauważył, że w ostatnim czasie około 5% portfela kredytów gotówkowych stanowią umowy z ponad dziesięcioletnim terminem zapadalności. Przyczyną tak wyraźnej korelacji pomiędzy jakością zobowiązań a ich wartością i okresem finansowania może być fakt, że znaczną część tych umów to kredyty konsolidacyjne.
Warto jednak podkreślić, iż z roku na rok zapotrzebowanie na tego rodzaju produkty się zmniejsza.
– Wydaje się, że trend ten będzie kontynuowany także i w tym roku – wskazał dr Cholewa. Podobnie też jak w poprzednich okresach, tak i obecnie obszarem szczególnego ryzyka są konsumenci, posiadający równocześnie zobowiązania wobec banków i instytucji pożyczkowych. W przypadku tych osób zachodzi bowiem zjawisko tzw. zarażania – opóźnienia w spłacie zobowiązań względem jednego z kredytodawców szybko skutkują zaprzestaniem regularnej obsługi pozostałych kredytów.
Według statystyk BIK, aż 72 proc. klientów instytucji pożyczkowych posiada również chociaż jedną umowę kredytową z bankiem.
– Bardzo rzadko zdarza się, by instytucja pożyczkowa udzieliła kredytu osobie, która posiada zaległości ponad 90 dni względem banku – nadmienił prezes BIK.
Przyczyną tak niskiej rzetelności płatniczej wspólnych klientów obu segmentów rynku jest fakt, iż osoby te zaciągają zobowiązania pozabankowe będąc w kłopotliwej sytuacji materialnej, która jednakże nie uzewnętrzniła się jeszcze w postaci negatywnego wpisu w rejestrach BIK. Należy również podkreślić, że pandemia przyniosła istotny spadek zainteresowania finansowaniem w placówkach pozabankowych. Liczba umów zawartych pomiędzy instytucjami pożyczkowymi a indywidualnymi klientami w 1 półroczu br. zmniejszyła się o ponad 26%, a ich wartość spadła przeszło o jedną trzecią.
Czy lipiec przyniesie dalsze pogorszenie?
Choć dane zaprezentowane przez BIK nie wskazują na radykalne pogorszenie spłacalności zobowiązań, prezes tej instytucji zauważył, iż obecne statystyki nie pozwalają na formułowanie pochopnych wniosków.
Należy wszak pamiętać, że do baz prowadzonych przez Biuro trafiają informacje o zaległościach w spłacie przekraczających 90 dni, zatem dane za pierwsze półrocze obejmują dopiero zaległe raty za marzec.
– Jeżeli ktoś nie zapłacił raty kredytowej w kwietniu, to będzie to zaraportowane dopiero na koniec lipca. Można się zatem spodziewać, że lipiec przyniesie sporą liczbę zobowiązań przeterminowanych – wskazał dr Mariusz Cholewa.
Wielką niewiadomą pozostaje wreszcie sytuacja około miliona kredytobiorców, którzy skorzystali z ogłoszonego przez ZBP w połowie marca programu odroczenia spłaty zobowiązań kredytowych.
Z jednej strony mamy do czynienia z powolnym odmrażaniem gospodarki w porównaniu ze stanem z marca czy kwietnia, co może być dobrym prognostykiem dla wielu firm, które obecnie wracają do obsługi zadłużenia względem banków.
Z danych BIK wynika, że czas tych szczególnych wakacji kredytowych dobiegł końca w przypadku około 30% zobowiązanych, a nadchodzące miesiące będą bez wątpienia stanowić najbardziej wiarygodny sprawdzian ich kondycji.
Z drugiej strony zauważalny na samym początku pandemii spadek jakości kredytów, które przestały być spłacane może sugerować, że kolejne miesiące przyniosą dalsze pogorszenie dyscypliny płatniczej kredytobiorców.