Na EUR/USD podaż wciąż ma przewagę. Czyżby czekała nas dłuższa korekta?
Bieżący tydzień główna para walutowa rozpoczyna mniej więcej na poziomach zbliżonych do piątkowego zamknięcia. Kurs EUR/USD notowany jest więc w okolicach 1,355. Niewykluczone, że zejście kursu euro/dolara poniżej 1,34 (co z technicznego punktu widzenia oznacza przełamanie lokalnego wsparcia budowanego na szczytach z pierwszej połowy stycznia) jest zapowiedzią osłabienia euro wobec głównych waluty, w tym przede wszystkim w relacji do amerykańskiego dolara i japońskiego jena.
Potwierdzeniem tego negatywnego dla euro scenariusza będzie udany atak na poziom 1,325 USD. Wówczas para EUR/USD stanie przed szansą na test nawet okolice 1,30. Poziom 1,325 USD to jednak sile wsparcie, udana jego obrona skutkująca powrotem notowań euro do (lub powyżej) 1,348 USD powinna stabilizować rynek głównej pary walutowej. Powrotu do silniejszych wzrostów euro/dolara raczej niema co w tym tygodniu się spodziewać.
Wspólnej waluty nie umocniły bowiem wypowiedzi szefa EBC M.Draghi’ego z których jasno wynikało, że „realny efektywny kurs euro jest zbliżony do jego długoterminowej średniej”. Wcześniej rynek obawiał się bowiem werbalnej interwencji ze strony EBC po tym jak prezydent Francji F.Hollande, domagał się od EBC prowadzenia aktywnej polityki kursowej, która miała by zapobiegać „nieracjonalnym” wahaniom. Co więcej, zapytany czy wspólna waluta nie jest zbyt mocna, szef EBC stwierdził, że siła euro to dowód zaufania do niej. Presja podaży okazała się jednak bardzo silna. Oczekiwany przez EBC spadek inflacji poniżej 2,0% (czyli do celu EBC) oraz komentarz M.Draghi’ego, iż „kurs walutowy jest ważnym czynnikiem wpływającym na wzrost gospodarczy i stabilność cen” nasiliły oczekiwania na dalsze luzowanie polityki monetarnej w strefie euro. W tym kontekście rynek zwrócił też uwagę na pesymistyczny ton wypowiedzi szefa EBC co do perspektyw rozwoju gospodarczego na Starym Kontynencie.
Obecnie wspólnej walucie nie pomaga też potencjalnie rosnące ryzyko polityczne w Hiszpanii (gdzie ceną za przywrócenie społecznego poparcia dla rządu M.Rajoy’a może być poluzowanie procesu reform) oraz we Włoszech (gdzie czekają nas wybory parlamentarne i rząd obecnego premiera M.Monti’ego może nie być w stanie szybko utworzyć koalicji).
Deprecjację euro może jednak osłabić spory optymizm na giełdowych parkietach. Na tle Europy (w piątek indeks FTSEurofirst wzrósł o 1,14%), pozytywnie pod tym względem wyróżnia się Wall Street, gdzie w reakcji na dobre wiadomości płynące ze spółek ustanawiane są nowe rekordy cenowe – wskaźnik S&P500 znalazł się na najwyższym poziomie od listopada 2007r. Pomimo mniejszych niż zwykle obrotów spowodowanych zamieciami na Północnym Wschodzie USA, piątkową sesję indeks Dow Jones zamknął wzrostem o 0,35%, S&P 500 o 0,57%, a Nasdaq zakończył tydzień wyżej o 0,91%. Obok wyników optymizm w rynku kapitałowe tchnęły dane z Chin, gdzie odnotowano spory wzrost eksportu (większy o 25% niż przed rokiem, wobec prognozy na poziomie 17%). Opublikowane dane potwierdzają zatem trend ożywienia w chińskiej gospodarce.
W tym tygodniu w centrum uwagi znajdzie się rozpoczynające się dzisiaj dwudniowe spotkanie ministrów finansów strefy euro podczas którego omawiany będzie raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat sytuacji w Eurolandzie, a także kwestia przyszłej pomocy dla Cypru i wybrane aspekty bezpośredniego dokapitalizowywania banków przez Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, czyli fundusz ratunkowy strefy euro. Z kolei pod koniec tygodnia (14-15 lutego) zaplanowany jest szczyt G-20, chociaż trudno będzie oczekiwać po nim jakichkolwiek twardych sformułowań nawiązujących się do tzw. „wojny walutowej”. Niemniej, w tym temacie na pierwszy plan wysuwa się kwestia Japonii, która swymi działaniami przyczynia się do gwałtownego osłabienia jena, poprawiając tym samym pozycję konkurencyjną rodzimych eksporterów.
Złoty bieżący tydzień rozpoczyna w okolicach 4,15 dla EUR/PLN i 3,10 dla USD/PLN. Przed nami ważne krajowe publikacje makroekonomiczne, choć poznamy je dopiero pod koniec tygodnia. W czwartek NBP opublikuje informacje dotyczące podaży pieniądza (prognoza: 4,2% r/r). Dzień później GUS przedstawi natomiast dane na temat wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (prognoza: 1,9% r/r), zaś NBP opublikuje raport na temat wymiany handlowej (C/A). Dla złotego szczególnie ważny będzie wskaźnik CPI. Jeśli odczyt okaże się niższy od rynkowych szacunków (1,7-1,8% r/r), to może być to kolejny argument dla RPP do kontynuacji obniżki stóp procentowych osłabiający naszą walutę. Dana zgodna z oczekiwaniami powinna zostać neutralnie odebrana przez rynek. Bieżący tydzień nie powinien jednak istotnie zmienić obrazu krajowego rynku walutowego.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski