Mój drogi frank
Fala drastycznego umocnienia szwajcarskiego franka przetoczyła się w czwartek przez rynek walutowy, po tym Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) nieoczekiwanie odstąpił od obrony poziomu 1,20 na parze EUR/CHF. Z drogim frankiem, w tym również do złotego, należy teraz nauczyć się żyć. Długo nie zobaczymy szwajcarskiej waluty poniżej 4 zł.
W dniu dzisiejszym Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) podjął zaskakująca decyzję o zaprzestaniu obrony, ustalonego jeszcze w 2011 roku, minimalnego kursu wymiany EUR/CHF na poziomie 1,20. Bank jednocześnie zdecydował się obniżyć stopy procentowe o 50 punktów bazowych, sprowadzając 3-miesięczną stopę LIBOR we franku szwajcarskim do poziomu od -1,25% do -0,25%. O ile ta druga decyzja będzie mieć znaczenie w dłuższym terminie, to na tę pierwszą rynki finansowe zareagowały od razu. Zareagowały gwałtownym umocnieniem franka.
Zniesienie minimalnego kursu EUR/CHF, którego obronę za pomocą nielimitowanych zakupów walut przez ostatnie 3,5 roku deklarował bank centralny (i taka obrona miała miejsce), było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jeszcze w poniedziałek wiceprezes SNB deklarował, że minimalny kurs jest kamieniem węgielnym prowadzonej przez Szwajcarów polityki monetarnej. Decyzję tę SNB uzasadnił zmiana uwarunkowań rynkowych, co doprowadziło do sytuacji, że nie ma już potrzeby bronić poziomu 1,20. Rynek walutowy pokazał mu dziś, że bank był w błędzie.
Bank SNB nigdy tego nie przyzna, ale jego dzisiejsza decyzja, podjęta przecież na nieregularnym posiedzeniu, oznacza kapitulację. Bank prawdopodobnie uznał, że już nie jest w stanie bronić poziomu 1,20 lub taka obrona staje się za droga. Zwłaszcza, że na horyzoncie jest 22 stycznia i prawdopodobna decyzja Europejskiego Banku Centralnego o uruchomieniu programu QE. Programu, który wywołałby dodatkową presję podażową na EUR/CHF.
SNB nie tylko złożył broń, ale też w świetle niedawnych deklaracji, a także działając w dość chaotyczny sposób, całkowicie stracił wiarygodność. Jej nie da się szybko odbudować. Dlatego dzisiejsze silne umocnienie franka należy uznać za proces trwał. Należy nauczyć się żyć z drogim frankiem. Tego procesu nie odwrócą nawet ujemne stopy procentowe w Szwajcarii. Aczkolwiek pewnie zapobiegną dalszej aprecjacji franka, przynosząc po pewnym czasie jego powolne osłabienie. Przyspieszenia tej tendencji można oczekiwać najwcześniej na przełomie 2015 i 2016 roku. I tylko wtedy, gdy wzrost gospodarczy w strefie euro wyraźnie przyspieszy, a Szwajcaria dalej będzie mierzyć się z deflacją i niższym wzrostem.
Dzisiejsza decyzja SNB oznacza dla EUR/CHF konieczność znalezienia nowego poziomu równowagi. Oczekujemy, że poziom ten znajdzie się w przedziale pomiędzy 1,00 a 1,10 (obecnie to 1,0520). Bardziej szczegółową prognozę będzie można postawić dopiero po 22 stycznia, czyli po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego.
Na polskim rynku walutowym decyzja SNB doprowadziła do dramatycznego wzrostu kursu CHF/PLN. Para ta, która jeszcze rano testowała poziomy bliskie 3,54 zł, w pierwszym momencie „wystrzeliła” do 4,74 zł (niektóre serwisy informowały nawet o kursach powyżej 5 zł), żeby później oscylować w przedziale 4,03-4,23 zł. O godzinie 16:53 za jednego franka trzeba było zapłacić 4,08 zł.
Należy się oswoić z myślą, że szwajcarska waluta na długo lub nawet bardzo długo zagości powyżej 4 zł. Obecnie trudno bowiem znaleźć przesłanki mogące uzasadniać oczekiwanie trwałego powrotu CHF/PLN poniżej tego psychologicznego poziomu. Wydaje się, że do końca roku frank pozostanie powyżej 4 zł. Dopiero później, wraz z umocnieniem złotego do koszyka walut oraz możliwym powolnym wzrostem notowań EUR/CHF, kurs mógłby zejść niżej.
Marcin Kiepas
Admiral Markets AS Oddział w Polsce