Ministerstwo Finansów chce tworzyć własny rejestr długów
Informacje o zaległościach publicznoprawnych polskich przedsiębiorców zostaną udostępnione publicznie - zapowiedziało Ministerstwo Finansów. Dane o niezapłaconych podatkach czy składkach ZUS nie trafią jednak - jak to wcześniej planowano - do biur informacji gospodarczej. Ministerstwo Finansów zakłada utworzenie własnej czarnej listy dłużników.
Rejestr ma być sposobem przede wszystkim na zdyscyplinowanie niesolidnych podatników, przynoszących skarbowi państwa ogromne straty; tylko w pierwszym półroczu 2013 roku wartość zaległości podatkowych wyniosła ponad 33 mld zł. Kolejnym celem rejestru ma być ostrzeganie innych uczestników obrotu gospodarczego przed ryzykownym kontrahentem. Ma to szczególne znaczenie właśnie w odniesieniu do zaległości publicznoprawnych – zgodnie z obowiązującymi przepisami urzędy skarbowe i ZUS mają prawo do zaspokojenia w pierwszej kolejności, przed pozostałymi wierzycielami. Równocześnie informacje o tego typu długach dotychczas nie są nigdzie udostępniane.
Funkcjonowanie nowego rejestru w dużym stopniu zostanie oparte na zasadach regulujących funkcjonowanie biur informacji gospodarczej. Udostępnieniu będą podlegały wyłącznie należności bezsporne, których wartość przekracza kwotę 500 złotych, a przed wpisem dłużnik zostanie pisemnie powiadomiony przez odpowiedni organ. Jeśli w ciągu 60 dni od otrzymania zawiadomienia ureguluje zaległe zobowiązania, urząd odstąpi od dokonania wpisu. Warto jednak zaznaczyć, że w nowym rejestrze nie znajdą się informacje odnośnie zadłużenia konsumentów.
Jakie długi będą rejestrowane w nowej ewidencji? W pierwszej kolejności te wynikłe z niezapłaconych podatków i ceł – w tym podatków i opłat lokalnych. Następnie wszelkiego rodzaju składki na ubezpieczenia społeczne, zdrowotne i fundusze pozaubezpieczeniowe, jak choćby PFRON. Kolejną kategorią będą należności z tytułu grzywien, w tym mandatów oraz wszelkiego typu kar administracyjnych. Za wiarygodność danych zamieszczanych w rejestrze odpowiedzialność będą ponosić zgłaszające organy.
Kolejną różnicą w stosunku do biur informacji gospodarczej będzie bezpłatne i bezwarunkowe udostępnienie danych w internecie. Z rejestru będzie mógł skorzystać każdy – a więc również osoby prywatne, nie podając nawet swoich danych osobowych.
Cieszyć może sama chęć przełamania impasu w zakresie udostępnienia informacji o zaległościach publicznoprawnych. Z drugiej strony – diabeł tkwi w szczegółach. Przede wszystkim trudno zrozumieć, w jakim celu ma powstać kolejny rejestr, funkcjonujący całkowicie niezależnie od istniejących już biur informacji gospodarczej. Nie od dziś mówi o konieczności integracji systemu wymiany informacji gospodarczej, tak aby w raporcie otrzymanym z upoważnionej instytucji otrzymać jak najpełniejszy obraz wiarygodności płatniczej kontrahenta. Utworzenie kolejnego rejestru to kolejna baza danych do sprawdzenia – i dodatkowy czas przeznaczany przez pracowników firm na te czynności.
Niepokoić może również zapowiadane ograniczenie przekazywanych informacji jedynie do zadłużenia przedsiębiorstw. W przypadku działalności polegającej na udzielaniu kredytów, pożyczek czy sprzedaży ratalnej sporą część klientów stanowią konsumenci. Uzyskanie informacji o ich zadłużeniu wobec instytucji publicznych nadal będzie poważnie utrudnione.
Szczegółowy materiał na ten temat opublikujemy niebawem w serwisie www.aleBank.pl
Karol Jerzy Mórawski