Mieszane nastroje i przecena dolara
Czwartek na rynkach akcji upłynął pod znakiem konsternacji w jaką wprawiły inwestorów dane z Chin i nadziei płynącej z USA i Grecji, na rynku walutowym trwała natomiast wyprzedaż amerykańskiego dolara.
Inwestorzy giełdowi mieli dziś pełny wybór. Mogli reagować bądź na pozytywne doniesienia z USA i Grecji, bądź też na niepokojące informacje z Chin. Przez długi czas nie mogli się oni zdecydować. Ostatecznie jednak wygrała strategia bezpieczna, czyli realizacja zysków z akcji.
Dziś humory mógł poprawiać opublikowany w środę wieczorem protokół z marcowego posiedzenia FOMC. Wprawdzie nie był on jakimś zaskoczeniem, ale ostatecznie został on zinterpretowany gołębio i potraktowany jak element odsuwający pierwszą podwyżkę stóp procentowych w USA.
Innym pozytywem była sprzedaż przez Grecję 5-letnich obligacji o wartości 3 mld EUR i kuponie 4,75%. Pierwsza od 4 lat. Popyt na grecki dług sięgnął 20 mld EUR. Symbolicznie możemy więc mówić o końcu kryzysu zadłużenia w Europie.
Jeszcze innym popytowym czynnikiem były opublikowane dziś tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła do 300 tys. i była najniższa od maja 2007 roku.
Jedynym negatywem, ale jak się finalnie okazało wystarczająco mocnym, żeby inwestorzy zdecydowali sie sprzedawać akcje, były dane z Chin. W marcu wprawdzie kraj ten ponownie miały nadwyżkę handlową, która dodatkowo okazała się wyższa od prognoz (7,7 mld USD wobec prognozowanych 0,9 mld USD), ale już wyniki eksportu i importu mocno martwią. Eksport nieoczekiwanie spadł o 6,6% w relacji rocznej (prognoza: +4%), a import zanotował spadek o 11,3% (prognoza: +2,4%).
O ile na rynkach akcji przez długi czas utrzymywały się mieszane nastroje, a na koniec giełdowe indeksy solidarnie zanurkowały, to na rynku walutowym od początku dnia trwała, niezrozumiała w kontekście napływających impulsów, wyprzedaż amerykańskiej waluty. Procesu tego nie zatrzymały, ani słabe dane z Chin, ani bardzo dobre z USA, ani też gołębie wypowiedzi przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego (ECB). Dolar tracił m.in. do euro, japońskiego jena, szwajcarskiego franka oraz australijskiego i nowozelandzkiego dolara.
Jedyne co tłumaczy takie zachowanie to sytuacja na wykresach poszczególnych par walutowych. Sytuacja, która wskazuje na możliwość dalszego osłabienia „zielonego”. I tak w przypadku EUR/USD, po tym jak kurs wybił się powyżej oporu na 1,3875, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby para ta wzrosła najpierw do 1,3966, a później do psychologicznego poziomu 1,40 dolara.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets