Lokaty: realne zyski najniżej od półtora roku
Zakładane przed rokiem bankowe lokaty, po uwzględnieniu wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (+0,3 proc. r/r) oraz 19-proc. podatku od zysków kapitałowych, dały zarobić średnio 2,04 proc. wobec 2,46 proc. miesiąc i dwa miesiące wcześniej.
Choć inflacja była w czerwcu na poziomie zbliżonym do maja (0,3 vs 0,2 proc. r/r), to realny zysk z zakończonych rocznych lokat jest istotnie niższy niż w poprzednich miesiącach. Dzieje się tak dlatego, że depozyty te były zakładane w okresie silnych obniżek oprocentowania, które trwały od końca 2012 r. aż do ustabilizowania na niskim poziomie w sierpniu zeszłego roku. W kolejnych miesiącach wpływ ubiegłorocznych obniżek ma realne zyski powinien być więc już znacznie mniejszy. Wówczas ponownie pierwsze skrzypce grać będzie wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, którego dynamika chwilowo może być nawet ujemna. Oznaczałoby to, że negatywny wpływ na wartość pieniędzy zgromadzonych na bankowych depozytach miałby już tylko podatek.
Wśród zakończonych 12-miesięcznych lokat największy realny zysk dała oferta Getin Banku na 4,15 proc., która po uwzględnieniu podatku i spadku cen dała zarobić 3,05 proc. Na drugim miejscu znalazł się Meritum Bank, w którym rzeczywista rentowność depozytu na 4 proc. wyniosła 2,93 proc., zaś na kolejnej pozycji uplasował się BIZ Bank (d. FM Bank) z lokatą na 3,9 proc. Dała ona realnie zarobić 2,85 proc. Najmniej zarobili zaś klienci Banku Zachodniego WBK (1,11 proc.) i Banku BGŻ (1,28 proc.).
Za rok o tej porze inflacja powinna wynosić około 1,3 proc. – wynika z najnowszej projekcji inflacji przygotowanej przez Narodowy Bank Polski. Dla zakładanych obecnie lokat oznaczałoby to, że po 12 miesiącach średni realny zysk wyniesie 0,85 proc. i w żadnym banku nie uda się osiągnąć rentowności powyżej 2 proc.
Na koniec ważna uwaga. Niewielki wzrost cen lub wręcz ich spadek, które powodują, że znacznie łatwiej jest zarabiać na lokatach, nie powinny być usprawiedliwieniem dla korzystania z przeciętnych ofert. Choćby dlatego, że oficjalny wskaźnik inflacji jest tylko pewnym przybliżeniem rzeczywistości, a tak naprawdę mało który z konsumentów może pochwalić się koszykiem podobnym do tego modelowego stosowanego przez GUS.
Michał Sadrak,
Open Finance