Liczba niewypłacalności firm wzrosła o 7 proc. w lipcu 2019 r.

Liczba niewypłacalności firm wzrosła o 7 proc. w lipcu 2019 r.
Fot. stock.adobe.com/yingzaast
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Liczba niewypłacalności polskich firm wzrosła o 7% r/r do 74 w lipcu 2019 r. wobec 69 w lipcu 2018 roku, podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego.

Najwięcej #niewypłacalności było w sektorze przemysłowym (22) i usługowym (21) oraz w handlu hurtowym (12)

Od początku roku do końca lipca opublikowano informacje o 577 niewypłacalnych firm wobec 580 w analogicznym okresie przed rokiem.

Coraz trudniejsze otoczenie handlowe

„Te tendencje w zakresie niewypłacalności świadczą o coraz trudniejszym otoczeniu handlowym, w jakim działają polscy przedsiębiorcy. Znaczny wzrost kosztów materiałów i pracy wywiera presję na już i tak niskie marże. Przetrwać mogą tylko te firmy, które dysponują silnymi finansami lub są w stanie szybko i skutecznie dostosować swój model biznesowy do tych wyzwań. Najbardziej zagrożone są firmy średniej wielkości, którym brakuje korzyści skali większych konkurentów i elastyczności mniejszych, niszowych graczy. Ponadto średnie przedsiębiorstwa są zazwyczaj słabo skapitalizowane i tym samym bardziej narażone na wstrząsy, takie jak utrata dużego klienta, jego niewypłacalność lub problemy z realizacją umów. Ich rynkowy staż i wcześniejsze osiągnięcia nie gwarantują dalszych sukcesów, dlatego tak istotne jest ścisłe monitorowanie płynności finansowej, a więc przede wszystkim kredytu udzielanego odbiorcom” – powiedział prezes Euler Hermes w Polsce Paul Flanagan, cytowany w komunikacie.

Czytaj także:  Coraz więcej niewypłacalnych polskich firm. Przedsiębiorstwa mają problem ze wzrostem kosztów wynagrodzeń >>>

W jakich branżach najwięcej niewypłacalności?

Najwięcej niewypłacalności było w sektorze przemysłowym (22) i usługowym (21) oraz w handlu hurtowym (12), podano także.

„To nie dekoniunktura w poszczególnych branżach, a raczej kwestie konkurencyjności wypychały z rynku firmy o określonej wielkości, co rzutowało na ich możliwości biznesowe. I tak: w produkcji żywności partnerami dla dużych dystrybutorów są równie duże konglomeraty dostarczające żywność pod wieloma różnymi markami, a na drugim biegunie – dobrze prosperują także mali, lokalni prężni dostawcy produktów bardziej niszowych, np. ekologicznych. Podobnie w budownictwie – najwięksi wykonawcy mogą zdywersyfikować portfel zamówień na tyle, by zniwelować sobie straty na poszczególnych inwestycjach, czerpiąc jednocześnie premię z niższych jednostkowych kosztów z racji skali swojej działalności. Również najmniejsze firmy są gremialnie w dobrej sytuacji – ba, nie mogą nadążyć z popytem i przebierają w ofertach na realizację małych, a więc i stosunkowo bezpiecznych oraz wysoko marżowych prac budowlanych. W najgorszej sytuacji są firmy średnie, z reguły lokalni podwykonawcy większych inwestycji, bo przy ich skali działalności ponoszą już wysokie koszty stałe, nie mają takiej elastyczności w zmianie zleceń jak firmy najmniejsze, ani jeszcze takich korzyści z efektu skali jak firmy największe” – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.

Czytaj także:  Wzrost niewypłacalności w polskim budownictwie >>>

Największy wzrost r/r liczby niewypłacalności w województwach mazowieckim (+9) oraz warmińsko-mazurskim (+7): to tam działały firmy spożywcze (i producenci żywności), mali hurtownicy, małe firmy obsługujące inne przedsiębiorstwa (Mazowsze).

Źródło: ISBnews