Lepsze indeksy koniunktury w strefie euro…
Dziś w Polsce o 10.00 publikacja Biuletynu Statystycznego GUS, w którym znajdą się m.in. dane o sprzedaży detalicznej (konsensus: 5,9 proc.) i bezrobociu (13,6 proc.). Z danych globalnych warto zwrócić uwagę na niemiecki indeks IFO o godz. 10.00 (konsensus 110,5). Na dziś też planowane jest wystąpienie Mario Draghiego, w którym mogą paść uwagi istotne dla eurodolara. Z USA o 14.30 napłyną dane o zamówieniach na dobra trwałe (konsensus: 2 proc. mdm) oraz nowych podaniach o zasiłek dla bezrobotnych (konsensus: 310 tys.).
Wstępne odczyty indeksów PMI za kwiecień pokazują, że ożywienie gospodarcze w strefie euro powoli nabiera tempa. Złożony indeks PMI, obrazujący koniunkturę w przemyśle i usługach, wzrósł w kwietniu do 54, z 53,1 w marcu. Taki poziom indeksu spójny jest ze zmianą PKB o ok. 0,5 proc. kwartał do kwartału, po szacowanym wzroście o ok. 0,4 proc. kdk w pierwszym kwartale. Trzy zjawiska są moim zdaniem szczególnie interesujące. Po pierwsze, po marcowym nieoczekiwanym spadku, wyraźnie wzrósł indeks PMI w Niemczech (indeks złożony wzróśł do 56,3 z 54,4 ). Ponieważ Niemcy mają największą ekspozycję eksportową na wschód, może to sugerować ograniczoną siłę rażenia kryzysu ukraińskiego. Po drugie, w Niemczech rosły zamówienia eksportowe, szczególnie z Europy i USA, ale też Azji. Czyli spowolnienie rynków wschodzących na razie wywiera ograniczony wpływ na rynki rozwinięte, a może nawet mamy do czynienia z odwróceniem trendów na samych rynkach wschodzących. Po trzecie, po raz pierwszy od trzech lat w całej strefie euro wzrósł subindeks zatrudnienia, co zapala światło w tunelu dla najpoważniejszego problemu strefy – wysokiego bezrobocia.
Podsumowanie: Indeksy PMI w strefie euro wysyłają kilka pozytywnych sygnałów wskazujących na trwałość ożywienia gospodarczego.
Polska
Pozytywne sygnały płynął również z publikacji indeksu koniunktury GUS. Nie jest to wprawdzie indeks, na który prognostycy zwracają dużą uwagę, ale mimo to jego korelacja ze zmiennymi z realnej gospodarki nadaje mu pewną wartość. Indeks koniunktury dla przemysłu wzrósł – po odsezonowaniu (mój szacunek – dane oficjalnie odsezonowane GUS poda dziś) – o 2,2 pkt do 5,7 pkt, czyli najwyższego poziomu od czerwca 2011 r. GUS napisał w publikacji, że na wzrost oceny koniunktury coraz większy wpływ mają zamówienia krajowe, co potwierdza wniosek, że potknięcia w eksporcie są w dużej mierze rekompensowane przez rosnący popyt wewnętrzny. Indeks dla handlu, po odsezonowaniu, wzrósł o 1,6 pkt, do 0,6 pkt, i po raz pierwszy od połowy 2011 r. przekroczył poziom zero (w tej branży dodatnie odczyty zdarzają się rzadko). O 1 pkt – do -11,5 pkt – wzrósł indeks dla budownictwa, choć wciąż znajduje się on znacznie poniżej szczytów z poprzedniego cyklu koniunktury.
Podsumowanie: Wzrost indeksów koniunktury, szczególnie w przemyśle, to dobry sygnał w kontekście kryzysu ukraińskiego.
Rynek
Złoty oscylował w środę wokół poziomu 4,19 zł za euro, ale wahania kursu są minimalne i widać, że na rynek nie napływają żadne impulsy, które mogłyby wykreować jakiś trend. Dziś pewien wpływ na rynek mogą mieć dane o sprzedaży detalicznej. Konsensus nie jest ustawiony wysoko, a konsumpcja przyspiesza, więc wydaje mi się, że dane nie powinny wysłać negatywnego sygnału – a gdyby wysłały sygnał pozytywny, pojawi się szansa na nieznaczne umocnienie polskiej waluty. Eurodolar wzrósł wczoraj nieznacznie, wspierany dobrymi odczytami indeksów PMI. Ale warto dostrzec, że subindeks cen w indeksie PMI wskazał na nasilanie się presji na… spadek cen w strefie, więc wcale nie byłbym taki pewny, czy środowe dane zmniejszają prawdopodobieństwo luzowania polityki pieniężnej przez EBC. Utrzymuję opinię, że polityka EBC nie będzie sprzyjała trendowi wzrostowemu euro wobec dolara.
Podsumowanie: Złoty pozostaje w bardzo wąskim paśmie wahań, z górną granicą w okolicach 4,1950.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
FM Bank PBP S.A.