Leasing może być atrakcyjną formą finansowania firm w czasie pandemii
Robert Lidke: Istnieją obawy, że nastąpi tzw. credit crunch, banki będą ograniczały akcję kredytową. Czy spodziewa się Pani, że część klientów banków zdecyduje się na korzystanie z leasingu?
Ewa Łuniewska: Przede wszystkim ja nie obawiam się tego, że nastąpi credit crunch. Banki są zainteresowane udzielaniem kredytów i utrzymaniem finansowania klientów. Oczywiście to wymaga zdolności kredytowej po stronie klientów.
Jako branża leasingowa jesteśmy otwarci na biznes i w tej trudnej sytuacji, kiedy być może niektórym będzie trudniej ocenić zdolność kredytową klientów, my będziemy w stanie łatwiej i szybciej ich przyjąć, jako klientów leasingowych, ponieważ dysponujemy aktywami, które znamy, znamy ich wartość, potrafimy je wyceniać. Potrafimy je z powrotem udostępniać na rynku wtórnym innym klientom bądź sprzedać.
Dlatego nie boimy się tak bardzo udzielania nowych leasingów. I jeśli klienci sami będą optymistyczni co do swojej przyszłości, będą chcieli takie zobowiązania zaciągać, to my na pewno będziemy otwarci na biznes.
Są branże, które są bardziej zagrożone COVIDEM, a inne mniej, np. zagrożone są branże turystyczna, restauracyjna. Czy spodziewa się Pani, że firmy z tych obszarów będą miały większe problemy z uzyskaniem finansowania np. na zakup urządzeń dla restauracji? Czy dla hotelu?
‒ Tak na pewno może być. Zwłaszcza w pierwszej fazie wychodzenia z kryzysu, bo jeszcze z niego właściwie nie wyszliśmy. I oczywiście jest to dosyć nerwowe – jeśli mówimy o branżach, o których wiemy, że mają bardzo duże kłopoty ‒ angażowanie się w nowe transakcje.
Ale myślę, że tutaj jesteśmy po tej samej stronie co klienci. Ponieważ klienci też oceniają odpowiedzialnie swoją sytuację finansową. Jeżeli widzą niezbyt dobre perspektywy dla swoich biznesów, to myślę, że nie będą angażować się bardzo aktywnie w nowe transakcje.
Raczej będziemy współpracować, aby utrzymać to co jest w ich posiadaniu i wspomagać ich na bieżąco. Np. w ustalaniu harmonogramów spłat i dopasowaniu do tego, czego firma oczekuje.
Myślę, że klienci będą nam pomagać w tym sensie, że sami będą rozważnie patrzyli na swoje perspektywy biznesowe.
W różnych obszarach finansowanych przez leasing są różne wielkości spadków. Które dziedziny gospodarcze z tego punktu widzenia są najbardziej optymistyczne?
‒ Najbardziej optymistyczną dziedziną są maszyny i urządzenia. To jest kategoria, która już od wielu lat rośnie, i my, jako firmy leasingowe uczymy się finansowania nowych typów aktywów. Bo one nie są tak jednorodne, jak np. pojazdy.
Ale umiemy już finansować coraz więcej aktywów, również złożone linie produkcyjne, i będziemy chcieli na pewno z finansowaniem leasingiem docierać do nowych grup aktywów. Oczywiście musimy znać ich wartość, umieć je wyceniać, ale uczymy się tego ciągle, razem z naszymi klientami.
Są wakacje kredytowe, są wakacje leasingowe, są różnego rodzaju tarcze. Co Pani zdaniem można jeszcze zrobić aby firmy chętniej korzystały z leasingu?
Jeśli chodzi o leasing, to my mamy naszą stałą listę postulatów gdzie numerem 1. jest digitalizacja naszych procesów.
Mamy masowych klientów, są to też najmniejsze firmy, których są setki tysięcy. Chcielibyśmy, aby można było podpisywać z nimi umowy leasingowe elektronicznie. Podobnie jak to się dzieje w przypadku kredytów bankowych.
W tej chwili niestety nie mamy takich możliwości. Umowy możemy tylko osobiście podpisywać, bądź za pomocą podpisu z certyfikatem, co jak wiadomo jest dosyć dużym utrudnieniem.
Będziemy bardzo namawiać ustawodawców, aby przychylili się do tego postulatu. I zgodnie z trendem, który występuje w całej gospodarce, również w sferze publicznej, abyśmy się wszyscy, wspólnie digitalizowali, aby szybciej i łatwiej sprostać nowej rzeczywistości.