Kup pan cegłę, czyli o inwestycjach na największych rynkach wschodzących
Brazylia, Rosja, Indie i Chiny to kraje, którym szybkość wzrostu oraz rozmiar gospodarek w niedalekiej przyszłości mają zapewnić czołowe miejsca na światowej arenie ekonomicznej. Jednak decyzja o podjęciu inwestycji, bazująca wyłącznie na analizie makroekonomicznej, może nie do końca uwzględniać wszystkie czynniki, które będą decydowały o osiągniętej stopie zwrotu.
Expander ostrzega, aby inwestując dokładnie sprawdzić jak będą pomnażane nasz pieniądze.
Skrót BRIC jest na tyle popularny w świecie finansów, że potrafią go odszyfrować nawet osoby dopiero rozpoczynające swoją przygodę z inwestowaniem. Brazylia, Rosja, Indie i Chiny to kraje, którym szybkość wzrostu oraz rozmiar gospodarek zapewnić mają w niedalekiej przyszłości czołowe miejsca na światowej arenie ekonomicznej. Jeżeli dodatkowo weźmiemy pod uwagę wielkość i płynność rynków kapitałowych tej czwórki, to trudno o lepszy, długoterminowy temat inwestycyjny. Dlatego też, od nie tak odległego momentu stworzenia przez firmę Goldman Sachs terminu BRIC, jak grzyby po deszczu powstawały fundusze inwestujące środki swoich uczestników w tych największych rynkach wschodzących.
Trudno kwestionować prawidłowość rozumowania, które stoi za prognozami atrakcyjności gospodarek BRIC. Oczywiście jak w przypadku wszystkich długoterminowych prognoz pojawiają się niepokojące znaki zapytania. Niekorzystne trendy w strukturze demograficznej, możliwość wpadnięcia w tak zwaną pułapkę średniego dochodu, jakość prowadzonej przez rządy polityki gospodarczej czy wszechobecna korupcja mogą łatwo przekreślić olbrzymi potencjał przynajmniej niektórych z tych krajów. Warto na przykład zwrócić uwagę, że w zeszłym roku PKB Brazylii, drugiej co wielkości gospodarki BRIC, wzrósł zaledwie o około 1%. To znacznie mniej niż można byłoby oczekiwać od światowego lidera, nawet w obliczu globalnego kryzysu.
Inwestorzy, którzy mimo wszystko uwierzą w potencjał BRIC i chcieliby zainwestować w akcje firm działających w tych krajach, mają zwykle możliwość wyboru jednego z wielu dostępnych funduszy inwestycyjnych. Często jednak nie zdają sobie sprawy z tego, że największe składniki portfela funduszu niekoniecznie mają wiele wspólnego z przesłankami, które skłoniły ich do podjęcia takiej a nie innej decyzji inwestycyjnej! Dzieje się tak, ponieważ fundusze odzwierciedlają w większym lub mniejszym stopniu skład indeksów giełdowych. Natomiast specyfika poszczególnych spółek czy sektorów gospodarki, będących jednocześnie największymi składnikami indeksów giełd tych krajów, często w niewielkim stopniu odzwierciedla atuty całej gospodarki.
Gdy rozważamy inwestowanie w akcje chińskich spółek, pierwszym co przychodzi na myśl są spółki wytwórcze. Chiny słyną przecież na cały świat z tego, że niskie koszty pracy oraz kontrola kursu walutowego czynią przemysł Państwa Środka jednym z najbardziej konkurencyjnych na całym świecie. Niestety przepływy kapitału w Chinach są ściśle kontrolowane i dotyczy to także rynku kapitałowego. Swobodne inwestowanie i płynny rynek zapewniają właściwie tylko tak zwane „H shares”, czyli akcje chińskich spółek notowanych na giełdzie w Hong Kongu. Dlatego też spółki te są głównymi składnikami indeksów giełdowych będących punktami odniesienia dla inwestycji funduszy, takimi jak np. najpopularniejszy MSCI BRIC. Dominują tam banki, telekomy, spółki paliwowe czy ubezpieczeniowe. Na próżno szukać jednak dużej ekspozycji na najbardziej obiecujące spółki przetwórstwa przemysłowego.
Jeżeli przyjrzymy się bliżej strukturze indeksów opisujących rynek akcji w Brazylii, to łatwo zaobserwować, że zdecydowaną większość koszyka stanowi kilka spółek. Są to: Petrobras, czyli jedna z największych na świecie firm wydobywających ropę i światowy lider w wydobyciu ropy z tak zwanych przedsolnych obszarów dna morskiego, Vale, czyli największy na świecie producent rudy żelaza oraz kilka banków. Niestety spółki te niekoniecznie odzwierciedlają realny potencjał brazylijskiej gospodarki. Wyniki Vale, zależne od cen rudy żelaza, to przede wszystkim odbicie gospodarki światowej oraz jej zapotrzebowania na stal, które w ostatnich, kryzysowych latach zostało w znacznym stopniu ograniczone. Petrobras wydawałby się na pierwszy rzut oka idealną inwestycją w czasach drogiej energii. Jak jednak można się było przekonać w zeszłym roku, spółka ta ponosiła nawet straty na części swojego biznesu, ponieważ ceny benzyny w Brazyli są, podobnie jak i sama spółka, kontrolowane przez rząd. Dla rządu z kolei większym priorytetem niż rentowność spółki była walka z inflacją. Podobnie brazylijskie banki ostatnio zostały ciężko doświadczone przez niestandardową polityką gospodarczą rządu, który użył swoich wpływów w największym banku (Banco do Brasil), aby wymusić na konkurencji zmniejszenie spread’ów odsetkowych.
Rosja jest chyba najlepiej znaną polskiemu inwestorowi gospodarką. Na pierwszy rzut oka, spośród krajów BRIC pozytywnie wyróżnia się liberalną polityką podatkową stosowaną wobec biznesu oraz relatywnie wysokim PKB na głowę, co powinno sprzyjać wzrostowi firm zajmujących się wytwarzaniem i sprzedażą dóbr konsumpcyjnych. Niestety, niemal cały skład indeksów, na których wzorują się zarządzający funduszami typu BRIC to spółki energetyczne oraz firmy produkujące metale przemysłowe. Właściwie na próżno w zestawieniu największych spółek szukać tych, które mogą wyraźnie skorzystać na wzroście zamożności społeczeństwa. Dodatkowo spółki surowcowe, w przeciwieństwie do reszty gospodarki, są mocno opodatkowane tak zwanym podatkiem od wydobycia minerałów (MET). Zasady opodatkowania tym podatkiem są skomplikowane i podlegają dosyć częstym i nieprzewidywalnym zmianom. Z kolei, kontrolowany przez państwo Gazprom, który w portfelach funduszy BRIC ma przeważnie jeden z trzech największych udziałów, często dokonuje inwestycji, które niewiele mają wspólnego z rachunkiem ekonomicznym, a raczej czynią zadość interesom strategicznym kraju (żeby już nie wspominać o często pojawiających się zarzutach wyprowadzania pieniędzy ze spółki).
Cechą indeksów indyjskich z kolei jest słabe odzwierciedlenia struktury gospodarki. Największe notowane na giełdach spółki to firmy oferujące usługi związane z rynkiem IT, który to sektor z kolei stanowi nieznaczną część ekonomii tego kraju. W tym jednak przypadku jest to przynajmniej temat inwestycyjny, który rzeczywiście w przypadku Indii chciałoby się eksploatować. Niestety, jak to zwykle bywa nie ma nic za darmo. Taka struktura powoduje, że średnie wskaźniki typu P/E czy P/BV są znacznie wyższe niż ich odpowiedniki dla indeksów pozostałych krajów BRIC.
Jak widać z powyższego, decyzja o podjęciu inwestycji bazująca wyłącznie na analizie makroekonomicznej może nie do końca uwzględniać wszystkie czynniki, które w ostatecznym rozrachunku będą decydowały o osiągniętej stopie zwrotu. Specyficzne ryzyka największych spółek będących przeważającymi uczestnikami indeksów mogą mieć także niebagatelny wpływ na wyniki inwestycyjne. Rozwiązaniem mogłaby być możliwość skoncentrowania inwestycji na segmencie małych i średnich spółek. Największe przedsiębiorstwa często są kontrolowane przez państwo, a przez to ich działalność biznesowa jest nieefektywna. Niestety, mogąca sprostać takim oczekiwaniom oferta inwestycyjna wśród funduszy nie jest już tak bogata.
Zespół Analiz firmy Expander
www.expander.pl