Ku gospodarce zamkniętej – raport Instytutu na rzecz Ekorozwoju
Pamiętajmy, że pożyczyliśmy kulę ziemską od naszych wnuków - tym tyleż wymownym co jakże głębokim stwierdzeniem dr Andrzej Kassenberg - ekspert Instytutu na rzecz Ekorozwoju i były prezes tej instytucji - podsumował prezentację raportu zatytułowanego "Czas wyzwań - czas odpowiedzi., czyli droga ku gospodarce o obiegu zamkniętym". Publikacja przygotowana została przez Instytut Ekorozwoju z okazji 350 rocznicy powstania firmy Saint-Gobain.
Czym jest tytułowa „gospodarka o obiegu zamkniętym?” Według definicji zawartej w raporcie jest to rodzaj gospodarowania „pozwalający zachować możliwie jak najdłużej wartość dodaną produktów i wyeliminować odpady”. Główną przesłankę dla wdrażania takiej właśnie formy gospodarki jest, zdaniem wielu ekspertów, skończoność zasobów ziemskich. Owa skończoność dotyczy nie tylko zasobów nieodnawialnych, jak paliwa kopalne czy złoża metali, ale również – o czym się często zapomina – zasobów odnawialnych. W przypadku tych ostatnich eksploatacja ponad pewien próg oznacza bowiem przekroczenie poziomu odnawialności, a w konsekwencji – wyczerpanie lub znaczne zubożenie danego zasobu odnawialnego. Przykładem takiego działania może być rabunkowa gospodarka morska skutkująca przełowieniem określonych gatunków ryb (co stało się chociażby w II połowie minionego stulecia z dorszem bałtyckim), a w skali globalnej – zanieczyszczenie atmosfery. Aby nie doprowadzić w przyszłości do podobnych klęsk, autorzy raportu zalecają model określany jako gospodarka umiaru, którego podstawą ma być wyważone i utrzymywane na stabilnym poziomie wykorzystanie zasobów Ziemi.
Ten właśnie model stał się podstawą dla opracowanego pięć lat temu przez Światową Radę Biznesu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju (WBCSD) programu „Vision 2050. The new agenda for business”. Zgodnie z założeniami zawartymi w dokumencie, należy podjąć działania pozwalające na to, by w roku 2050 „9 mld ludzi żyło godnie, mądrze korzystając z ograniczonych zasobów naszej planety”. Polską odpowiedzią na apel Światowej Rady Biznesu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju jest opracowanie zatytułowane „Wizja zrównoważonego rozwoju dla polskiego biznesu 2050”, przygotowane przez firmę doradczą PwC pod patronatem Ministerstwa Gospodarki oraz Forum Odpowiedzialnego Biznesu.
Aby zrealizować ten ambitny program, należy – zdaniem ekspertów WBCSD – skoncentrować się na następujących obszarach:
- ludzie i wartości,
- rozwój społeczny,
- gospodarka,
- rolnictwo,
- lasy,
- energia,
- budynki,
- mobilność,
- zasoby.
Na podobne priorytety zwracają uwagę autorzy raportu Instytutu na rzecz Ekorozwoju. Ich zdaniem, zmiany dokonujące się zarówno we współczesnej gospodarce, życiu społecznym jak również i przyrodzie mogą być właściwie zrozumiane jedynie po uwzględnieniu tzw. megatrendów. Do takich globalnych oddziaływań zaliczyć należy między innymi zmiany demograficzne oraz najbardziej istotne problemy natury społecznej, przemiany zachodzące w globalnej gospodarce, tendencje urbanizacyjne i koncentrację życia (również gospodarczego) w wielkich aglomeracjach miejskich, wyczerpywanie się zasobów ziemskich oraz kwestie klimatyczne – i wreszcie, last but not least, przełomowe zmiany w zakresie technologii.
Dlaczego akurat gospodarka o obiegu zamkniętym ma stanowić optymalne rozwiązanie większości problemów współczesnego świata? Autorzy raportu wskazują na pojęcie tzw. śladu ekologicznego, czyli czasu, jaki potrzebny jest do odtworzenia zasobów zużytych przez rok funkcjonowania globalnej gospodarki. Już dziś okres ten oscyluje wokół półtora roku – czyli żeby osiągnąć stuprocentową odnawialność zasobów, nasza planeta powinna być o połowę większa. Co gorsza, wszystko wskazuje, że za 35 lat ślad ekologiczny ulegnie podwojeniu – i odtworzenie zużytych w ciągu jednego roku dóbr naturalnych potrwa aż trzy lata. A to wygeneruje problemy nie tylko takie jak wspomniane przełowienie czy wyczerpanie zasobów paliw kopalnych i rud metali, ale nade wszystko problemy z dostępem do wody pitnej czy rosnące skażenie atmosfery – i to pomimo powszechnie stosowanych, coraz mniej trujących źródeł energii. Zdaniem twórców raportu dzieje się tak dlatego, że obecny model gospodarowania – pomimo ewidentnych sukcesów na drodze ku zmniejszaniu emisji czy ograniczaniu ilości wytwarzanych odpadów – ma charakter liniowy; opiera się wszak na procesie przebiegającym od pobrania określonych zasobów naturalnych ze środowiska po zwrot do tego środowiska odpadów- niekiedy niebezpiecznych, a w przeważającej liczbie przypadków niezdatnych do przetworzenia samymi siłami natury.
Rozwiązaniem jest zatem nie tylko stopniowe zwiększanie efektywności energetycznej maszyn, urządzeń czy nawet całych aglomeracji miejskich, ale nade wszystko optymalne i wielokrotne wykorzystanie tych samych zasobów – przypominające bardziej cykle zachodzące w ekosystemie aniżeli linearny proces ukazany w dotychczasowym modelu. Koronnym przykładem może być walka z rozpanoszonymi w ostatnim czasie „jednorazówkami” – komputerami, sprzętem AGD i RTV czy środkami transportu, których możliwość serwisowania została w istotny sposób ograniczona – nierzadko wskutek świadomej polityki producenta, w ten sposób sztucznie kreującego popyt na zakup coraz to nowego sprzętu zamiast serwisowania już będącego w użytku. Cechą gospodarki zamkniętej ma być też niemal całkowite wyeliminowanie niedegradowalnych odpadów, przynajmniej w procesie pierwotnej produkcji; materiały, technologie i konstrukcja poszczególnych wyrobów przemysłu ma być tak przemyślana, aby generować jedynie kompostowalne materiały organiczne bądź takie „odpadowe” tworzywa sztuczne, które w stu procentach da się poddać ponownemu przetworzeniu. W takim modelu jedyne substancje odpadowe niepoddawane prostemu przetworzeniu stanowiłyby tzw. odpady resztkowe – wyodrębnione w procesie recyklingu tworzywa na tyle zużyte, że ich dalsze przetwarzanie byłoby po prostu niemożliwe bądź ekologicznie nieopłacalne. Oczywiście, jednym z elementów gospodarki o zamkniętym obiegu jest również energetyka odnawialna jako główna forma pozyskiwania energii.
Najbardziej radykalnym rozwiązaniem wydaje się koncepcja odejścia od konsumpcji wyrobów przemysłowych w kierunku ich użytkowania. Chodzi w niej bowiem o zastąpienie modelu zakupu określonych sprzętów i urządzeń przez gospodarstwa domowe modelem wypożyczania tego typu sprzętu przez producenta – analogicznie, jak to ma miejsce w przypadku leasingu lub długoterminowego najmu określonych środków trwałych (głównie pojazdów) przez podmioty gospodarcze. Przykładem takiego rozwiązania wskazanym w raporcie jest system wypożyczalni rowerów miejskich Veturilo, od trzech lat funkcjonujący w Warszawie. Model taki miałby na celu przede wszystkim radykalne ograniczenie ilości odpadów, dziś generowanych przez gospodarstwa domowe i nierzadko porzucanych w miejscach do tego nieprzeznaczonych (np. lasach czy nad brzegami rzek), a w połączeniu z wydłużeniem cyklu życia produktu – dawałby możliwość udostępnienia używanych, ale wciąż pełnosprawnych wyrobów osobom uboższym. Należy jednak zwrócić uwagę na jeden fakt: autorzy raportu bardzo wyraźnie podkreślają, że zmiana modelu od konsumpcji do użytkowania powinna zachodzić „tam, gdzie to jest zasadne”. Posiadanie dóbr nie zawsze bowiem zaspokaja jedynie czysto użytkowe potrzeby człowieka. W niektórych przypadkach istotą jest nie tyle eksploatacja określonych przedmiotów ile sama własność, zaspokajająca określone potrzeby natury duchowej, kulturalnej czy emocjonalnej. Jest rzeczą oczywistą, że bibliofilowi nie wystarczą odwiedziny w – chociażby najlepiej zaopatrzonej – czytelni, a zagorzały harleyowiec raczej nie zdecyduje się na długoterminowy najem motocykla, który w jego opinii „ma duszę”. Można zatem przypuszczać, iż wdrożenie zasady „użytkowania w miejsce konsumpcji” wykreowałoby dwa odrębne modele posiadania dóbr materialnych. Nabycie na własność dotyczyłoby tych wszystkich przedmiotów, które- zdaniem konsumenta – miałyby wartość inną niż czysto użytkową. Z kolei w przypadku sprzętów i urządzeń traktowanych utylitarnie podstawową formą ich posiadania stałby się długoterminowy, nierzadko „odnawialny” najem polegający na okresowym otrzymywaniu nowego urządzenia w miejsce starego, przy określonych i przewidywalnych stawkach czynszu. Taki model, który już dziś jest popularny w wielu krajach świata (np. w USA) byłby również korzystny dla klienta – z tej oczywistej przyczyny, że pozwalałby na stałą wymianę sprzętu na nowocześniejszy i odpowiadający współczesnym standardom.
Karol Jerzy Mórawski