Kredyt dla firm w Polsce rośnie, w strefie euro spada
Dziś o 10.00 ukazuje się biuletyn miesięczny GUS, a w nim m.in. dane o sprzedaży detalicznej za maj. Konsensus wynosi 6,1 proc., ale niespodzianki parami chodzą, co oznacza, że po negatywnej niespodziance w produkcji przemysłowej sprzedaż również może negatywnie zaskoczyć. Każdy odczyt powyżej konsensusu będzie bardzo mile widziany. W USA o 14.30 pojawią się dane o wnioskach o nowych wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych (konsensus: 310 tys.) oraz inflacji PCE za maj.
Polska
Słabe ożywienie w strefie euro ewidentnie jest jednym z czynników (oprócz kryzysu na rynkach wschodzących oraz wciąż ograniczonego zaufania do trwałości ożywienia), który uniemożliwia polskiej gospodarce wrzucenie najwyższego biegu rozwojowego, czyli wzrost w okolicach 4-5 proc. Ale warto zwrócić uwagę, że Polska, w przeciwieństwie do strefy euro, ma system finansowy posiadający duży potencjał finansowania akcji kredytowej, co powinno wzmacniać różnicę między tempem wzrostu gospodarczego w Polsce i strefie. Widać to w danych banków centralnych o kredytach. W Polsce kredyt dla firm wyraźnie przyspiesza, co widoczne było szczególnie o ostatnich paru miesiącach. W strefie euro kredyt dla firm maleje, nie tylko ze względu na niski popyt, ale również proces redukcji aktywów przez banki przez tegorocznym przeglądem jakości aktywów. Dlatego uważam, że mamy dobry grunt do utrzymania znacznie wyższego tempa rozwoju niż strefa euro. Ostatnio widać pewne osłabienie aktywności gospodarczej w Polsce. Ale nie powinien być to nowy trend. Jeżeli strefa ma rozwijać się w tempie 1-2 proc., to bez problemów powinniśmy osiągać wynik w okolicach 3-4 proc.
Podsumowanie: Kredyt dla firm w Polsce płynie szerszym strumieniem, łatwość finansowania może wspierać wzrost PKB
USA
Wczorajsze dane o PKB z USA były jak kubeł zimnej wody. Według ostatecznych danych w pierwszym kwartale PKB USA spadł o 2,9 proc. kwartał do kwartału w ujęciu rocznym (tzw. zannualizowanym). Jest to największy spadek od początku 2009 r., a nie licząc okresów recesji – największy od… 50 lat ! Jest to oczywiście w ogromnej mierze wynik wyjątkowo złej pogody. Ale gdyby pogoda była jedynym czynnikiem odpowiedzialnym, to w drugim kwartale odbicie wzrostu powinno być wyjątkowo silne, w okolicach 4-5 proc. A niewiele wskazuje, że tak się dzieje. Słabe dane są więc pewną zagadką. Ale nie wydaje mi się, by sugerowały one dłuższy od obecnych prognoz okres niskich stóp procentowych. Jeżeli jest jakaś słabość w amerykańskiej gospodarce, to może mieć ona bardziej charakter strukturalny niż cykliczny. A polityka pieniężna ze strukturalnymi problemami radzi sobie nie najlepiej.
Podsumowanie: Dane o PKB były tragiczne. Ale nie sygnalizują one cyklicznej słabości gospodarki. A jeżeli sygnalizują słabość strukturalną, to nie powinny mieć wielkiego znaczenia dla polityki pieniężnej.
Rynek
Wczoraj złoty i obligacje skarbowe wyraźnie się umocniły, czemu sprzyjały dwa czynniki – bardzo słabe dane o PKB USA, wzmacniające napływ na globalne rynki obligacji, oraz wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, stabilizujące scenę polityczną. Premia z krótkookresowe ryzyko polityczne w Polsce znika, więc złoty na razie nie powinien wracać tam, gdzie to ryzyko go zaprowadziło. Choć premia za większe ryzyko długookresowe może pozostać. Warto zwrócić uwagę, że rynek kompletnie zignorował słowa prezesa NBP Marka Belki, który stwierdził w wypowiedzi dla Bloomberga, że szansa na obniżki stóp procentowych wciąż ocenia jako raczej małe. Rynek FRA wycenia 50 pkt obniżek stóp w ciągu paru miesięcy i wczoraj tylko umocnił się w tym przekonaniu. Kluczowe dla zrozumienia tego, co może zrobić Rada Polityki Pieniężnej, może być jej przyszłotygodniowe posiedzenie, na którym Rada powinna wyjaśnić, co będzie determinowało jej decyzje w najbliższych miesiącach.
Podsumowanie: Złoty jest wzmacniany przez spadek ryzyka politycznego i silny napływ kapitału na rynek obligacji.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank