Koronawirus w Niemczech, nie wszyscy tracą
Spadek produkcji w Chinach, skąd komponenty docierają niemal do wszystkich zakątków świata, naturalnie utrudni funkcjonowanie tysięcy przedsiębiorstw. W wypadku giganta eksportowego, jakim są Niemcy, dochodzi zakłócenie, które może kosztować wiele miejsc pracy, a mianowicie mniejszy eksport do Państwa Środka.
Spadek eksportu o 10 procent
Chiny w walce z wirusem zamrażają aktywność niektórych gałęzi przemysłu, a to – zauważa główny ekonomista Commerzbanku Jörg Krämer – oznacza „załamanie produktywności gospodarki chińskiej w pierwszym kwartale i spadek naszego eksportu o co najmniej dziesięć procent”.
Eksperci już wykonali wstępne prognozy, zakładając umiarkowany rozwój epidemii w najbliższych tygodniach i miesiącach. I tak Claus Michelsen z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung – DIW) wyliczył, że „chiński efekt” obniży wzrost gospodarki niemieckiej o 0,2 punktu procentowego. Wcześniej prognozowano półprocentowy wzrost w tym roku.
Załamanie eksportu niemieckich aut do Chin
W Chinach odczuwalnie załamał się popyt na samochody, a kraj ten w minionych latach wysunął się już na czołowego odbiorcę volkswagenów, mercedesów i BMW. Nic dziwnego, że z powodu koronawirusa te koncerny ucierpią szczególnie. Zresztą inne duże przedsiębiorstwa z międzynarodowymi powiązaniami też ponoszą straty. Inaczej zaś jest w wypadku średnich firm.
MSP w dobrej formie
Według państwowego Banku Rozwoju (Kreditanstalt für Wiederaufbau – KfW), większość małych i średnich przedsiębiorstw w Niemczech prawie nie odczuwa skutków epidemii. Co więcej, indeks nastrojów wśród nich wykazał nawet względny optymizm – wzrost o 0,8 punktu. W odniesieniu zaś do dużych firm wręcz przeciwnie – KfW odnotował spadek nastrojów o 2,3 pkt do minus 9,4 pkt.
W oczekiwaniu na szczyt epidemii
Liczba zachorowań w Niemczech zbliża się do 400. Minister zdrowia Jens Spahn ostrzega, że „nie osiągnęliśmy jeszcze kulminacji epidemii”. Rząd wyasygnował 325 mln euro na doraźne działania, w tym na zakup odzieży ochronnej, w tym maseczek, dla wszystkich szpitali, przychodni i urzędów centralnych oraz na kampanię informacyjną. Zakazano też eksportu sprzętu medycznego.
Odwołano lub odroczono dziesiątki wielkich imprez, w których miały wziąć udział tysiące przedsiębiorstw i setki tysięcy zwiedzających: targi turystyczne w Berlinie ITB (160 000 spodziewanych zwiedzających), najważniejsze targi przemysłu niemieckiego Hannover Messe (zamiast w kwietniu odbędą się w lipcu), targi fitnesu Fibo w Kolonii (145 000 gości), a także m.in. targi książki w Lipsku i targi nieruchomości w Monachium.
Zareagował transport lotniczy. Lufthansa i stowarzyszone z nią m.in. linie austriacka i szwajcarska uziemiły jedną piątą swoich zasobów, mianowicie 150 spośród 770 samolotów, z tego 25 maszyn dalekiego zasięgu.
Rząd federalny jest gotowy wesprzeć firmy, które – choć zasadniczo „zdrowe” – popadły w kłopoty. Minister finansów Olaf Scholz rozważa miliardowy pakiet pomocowy, ale – jak zauważają nawet przedstawiciele biznesu – rzecz nie w samych pieniądzach. Brakuje bowiem pracowników. A przy dużych projektach w dziedzinie infrastruktury brakuje i pracowników, i firm budowlanych.
Kto zyskuje?
Wzrost zamówień odnotowały za to firmy z oprogramowaniem telekonferencyjnym, ze zdalnym sterowaniem, umożliwiającym pracę w domu i komunikowanie się odległość. Jedna z nich MDax, TeamViewer AG, w tym tygodniu odnotowała na giedzie kilkunastoprocentową zwyżkę akcji do 35 euro.
Szef firmy Oliver Steil, starając się unikać triumfalizmu, przyznał: „Skorzystaliśmy na kilku megatrendach”. Czyli koronawirus może utrwalić pewne praktyki i rozwiązania biznesowe. Przynieść oprócz strat także określone benefity.