Konsumenci mniej nieufni

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Mimo, że wskaźniki nastrojów konsumentów nieco się poprawiają, wciąż nie pozwalają oczekiwać, że Polacy ruszą śmielej na zakupy. Podobna ostrożność wynika też z danych o sprzedaży detalicznej. Pierwsze sygnały poprawy zaczynają być jednak widoczne.

Wyraźna poprawa kondycji polskiej gospodarki, widoczna już od dłuższego czasu, wciąż nie w pełni przekłada się na zachowania polskich konsumentów. Zwiększaniu chęci do zakupów nie pobudza ani coraz lepsza sytuacja na rynku pracy, ani niezbyt dynamicznie, ale systematycznie rosnące wynagrodzenia, ani spadające ceny. Zjawisko to potwierdzają najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego, który systematycznie przeprowadza badania nastrojów konsumentów.

Po niewielkiej poprawie, dostrzegalnej w kwietniu i maju, czerwiec przyniósł kontynuację korzystnych tendencji. Wskaźnik ufności, odzwierciedlający bieżące nastawienie konsumentów wzrósł z minus 13,6 do minus 10,4 punktów. Choć jego poziom wciąż jest znacznie wyższy niż w ciągu poprzednich kilku lat, nie wskazuje jednak na przełom i wciąż daleko mu do czasów sprzed kryzysu. Widać więc, że konsumenci nadal z rezerwą, choć nieco mniejszą, odnoszą się do obecnej fazy ożywienia gospodarczego.

Podobnie jest w przypadku wyprzedzającego wskaźnika ufności, który obrazuje ocenę sytuacji w przyszłości, widzianą oczami konsumentów. Wartość tego wskaźnika zwiększyła się z minus 17,2 do minus 11,7 punktów. Z tego wynika, że gospodarka nie może jeszcze liczyć na poważniejszy impuls popytowy, a firmy wciąż będą musiały walczyć o klientów. Czynnik tradycyjnie podtrzymujący wzrost gospodarczy w poprzednich okresach spowolnienia, obecnie działa więc zdecydowanie słabiej, a sytuację ratują przede wszystkim eksport i inwestycje. Niezbyt szybko rosnący popyt szczególnie odczuwalny jest dla sporej części mniejszych firm, które mają znaczący udział w tworzeniu PKB i kształtują też niebagatelną część rynku pracy. Słaba dynamika przychodów ze sprzedaży blokuje możliwości wzrostu płac, tworząc tym samym swego rodzaju błędne koło.

Dynamika sprzedaży detalicznej, liczona w cenach stałych, a więc uwzględniająca spadkową tendencję cen, nie zmienia się niemal od roku i wciąż pozostaje na podobnym poziomie, jak w okresach pogorszenia koniunktury z lat 2019 i 2013 i podlega podobnym jak wówczas mocnym wahaniom w poszczególnych miesiącach. To świadczy o wciąż niezbyt stabilnej sytuacji i niepewnej ocenie przyszłości. Mimo bardzo dużego spadku stopy bezrobocia, do poziomu najniższego od prawie sześciu lat oraz przyzwoitej, sięgającej 4-6 proc. dynamiki realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, popyt konsumpcyjny wciąż pozostaje słaby. Nominalnie płace idą w górę w stałym od kilkunastu miesięcy tempie, zbliżonym do 3 proc.

Zakupów nie napędzają też niskie stopy procentowe, a więc i malejące koszty kredytów. Widać więc, że rosnąca liczba i wartość kredytów konsumpcyjnych jedynie kompensuje popytową stagnację bardziej ostrożnych grup konsumentów.

Niezbyt wysoką skłonność do zwiększania wydatków tłumaczą także dane pochodzące z innych źródeł. Według NBP sytuacja gospodarstw domowych nie poprawia się aż tak wyraźnie, jak mogłoby to wynikać ze wskaźników bezrobocia, czy wzrostu średniego wynagrodzenia. Kwoty, które realnie mamy do wydania, nie zwiększają się tak dynamicznie. Dochody do dyspozycji gospodarstw domowych rosną w tempie niewiele przekraczającym 2 proc. Nie bez znaczenia na ograniczanie wydatków są też ogólne nastroje społeczne i oceny perspektyw, które wciąż dalekie są od optymizmu. Powodem jest spore zróżnicowanie sytuacji poszczególnych grup społecznych, a także obawy związane nie tylko z sytuacją gospodarczą w kraju, ale również w otoczeniu, jak również niepewność co do sytuacji politycznej w związku z wyborami.

Łukasz Lefanowicz
Prezes GERDA BROKER