Kołobrzeg buduje własny budżet prorozwojowy
Robert Lidke: Kołobrzeg wypuścił obligacje za 30 mln złotych. Czemu ma służyć ta emisja obligacji?
Anna Mieczkowska: Chcemy pozyskane środki wykorzystać do stworzenia budżetu prorozwojowego miasta. Chodzi o sfinansowanie działań, które mogą zwiększyć naszą konkurencyjność. Jesteśmy największym uzdrowiskiem w kraju, trzecią destynacją turystyczną w Polsce po Warszawie i Krakowie. Przyjeżdżają do nas goście z całego świata. Rocznie odwiedza nas około miliona turystów.
Musimy jako miasto dostosować naszą infrastrukturę do oczekiwań odwiedzjących. Chodzi o drogi, parkingi, place zabaw, itd.
Liczba łóżek w kwaterach prywatnych, hotelach, pensjonatach stale rośnie. Nasza baza noclegowa jest gotowa do przyjęcia 20 tysięcy osób. Tymczasem w Kołobrzegu mamy 42 tysiące mieszkańców. To zestawienie pokazuje jak ogromne mamy potrzeby inwestycyjne aby móc zapewnić odpowiednie warunki wypoczynku rosnącej liczbie turystów.
To jest pierwsza emisja obligacji w historii Kołobrzegu. Obejmuje ją w całości PKO BP. Czy nie myśleli Państwo o emisji obligacji przychodowych, które zdaniem wielu ekspertów są bardzo korzystne dla samorządów. Ich zabezpieczeniem są tylko wpływy z określonych inwestycji, np. w przypadku rozbudowy wodociągów są to przychody z opłat za wodę i odprowadzanie ścieków, albo w przypadku budowy parkingu z opłat parkingowych, itd. Emisja takich obligacji nie liczy się do zadłużenia samorządu.
To jest bardzo ciekawa forma pozyskiwania środków. Myślimy o tym. Jednak w obecnej chwili nie potrzebujemy aż tak dużo pieniędzy. Tak jak Pan powiedział to jest pierwsza nasza emisja obligacji samorządowych. Do tej pory miasto nie miało problemów z przychodami. Mieliśmy spore wpływy z turystyki.
Zleciliśmy wykonanie analizy możliwości poszerzenia profilu gospodarczego Kołobrzegu
Jednak pandemia zmieniła wszystko. Ruch turystyczny praktycznie stanął i wpływy do kasy miasta znacznie się zmniejszyły. Potwierdzam, obligacje przychodowe to w przypadku Kołobrzegu opcja do rozważenia.
Wiem, że myśli Pani o tym aby Kołobrzeg był bardziej odporny na takie wydarzenia jak pandemia. Sposobem na to jest powstanie innych, oprócz turystyki, specjalizacji miasta.
Zleciliśmy wykonanie analizy możliwości poszerzenia profilu gospodarczego Kołobrzegu. Te prace trwają.
Nie możemy sobie pozwolić na to w przyszłości aby wpływy miasta były aż w tak ogromnym stopniu uzależnione od wpływów od turystów, którzy będąc nieobecnymi nie wydają pieniędzy na hotele, na posiłki w restauracjach, na parkingi, taksówki, usługi kosmetyczne czy fryzjerskie. Poza tym jeśli nie ma odwiedzających w Kołobrzegu to nie ma też opłaty uzdrowiskowej.
I muszę tu zaznaczyć, że Kołobrzeg jest takim specyficznym miastem, które nie może wprowadzić żadnych innych usług niż te, które są usługami związanymi z turystyką, które nie są zgodne z ustawą o leczeniu uzdrowiskowym. Ustawa ta zakazuje funkcjonowania zakładów produkcyjnych w strefie uzdrowiskowej.
Tymczasem cały Kołobrzeg jest pokryty strefami ochronnymi. To nas w tej chwili wyklucza z prowadzenia innych działalności.
Chcemy poszerzyć granice administracyjne miasta, tak abyśmy mogli także przyciągać inne branże, te które zajmują się produkcją.
Rozmawiamy z włodarzami sąsiednich gmin. Chodzi o to aby mieszkańcy Kołobrzegu, jak i mieszkańcy okolicznych sołectw widzieli w takim posunięciu swoje korzyści.
Sposobem na dywersyfikację dochodów nie musi być tylko rozwijanie produkcji przemysłowej, ale także rozwijanie innych, nieturystycznych usług, np. usług finansowych, call center, usług doradczych itd. Bycie uzdrowiskiem w tym nie przeszkadza?
Stworzyliśmy naszą ofertę inwestycyjną gdzie do dyspozycji jest 105 hektarów. Te tereny znajdują się w różnych częściach miasta, także tam gdzie nie może być prowadzona produkcja. Liczymy na to, że znajdą się inwestorzy, którzy będą mieli różne ciekawe pomysły biorąc pod uwagę fakt, że wielu Polaków przyzwyczaiło się do pracy zdalnej, i wszystko wskazuje na to, że po pandemii szereg firm będzie działało w sposób hybrydowy.
Kołobrzeg musi stać się najlepszym miejscem do życia
To oznacza, że w naszym mieście mogą się pojawić specjaliści, którzy będą pracowali zdalnie dla firm w centrum kraju pozostając blisko plaży, czystego środowiska, infrastruktury rekreacyjnej.
Aby te zamierzenia zrealizować Kołobrzeg musi stać się najlepszym miejscem do życia. Tworzymy programy, które mają zachęcać młodych ludzi do pozostawania u nas lub do wybrania nas jako miejsca do zamieszkania.
Młody człowiek jeśli ma do wyboru kilka miejsc, w których może zamieszkać to wybierze to miejsce, które będzie dla niego i dla jego rodziny najlepsze. Dlatego tworzymy warunki do dobrej opieki nad dziećmi. Budujemy żłobki, wprowadziliśmy nieodpłatną opiekę przedszkolną, poszerzoną ofertę edukacyjną. System edukacji w Kołobrzegu ma się bardzo dobrze.
Covid całkowicie zmienił spojrzenie na przyszłość Kołobrzegu
Budujemy mieszkania na wynajem, my to nazywamy mieszkania dla rozwoju. Są to mieszkania dla tych osób, które mają zbyt wysoki dochód aby dostać mieszkanie z zasobów komunalnych, i zbyt niskie dochody aby dostać kredyt mieszkaniowy. Te zasoby są przeznaczone dla obecnych i przyszłych mieszkańców Kołobrzegu.
Mamy program Kołobrzeskiej Karty Mieszkańca, które oferuje przywileje mocno rozbudowane, jakimi nie mogą się pochwalić inne miasta. Są w tej karcie ulgi i udogodnienia we wszystkich ważnych dla mieszkańców sferach.
Na pewno będziemy budowali ofertę dla specjalistów, których chcielibyśmy ściągnąć do naszego miasta. Na razie jednak bezpośrednio reagujemy na bieżącą sytuację, sytuację z którą nie musiał się nigdy zmagać żaden włodarz tego miasta.
Covid całkowicie zmienił spojrzenie na przyszłość Kołobrzegu. Teraz wiemy, że musimy zwiększać atrakcyjność turystyczną i jednocześnie poszukiwać „drugiej nogi”, która pozwoli nam przetrwać podobne jak dzisiejsza sytuacje.
Zapewne jedną z możliwości inwestycyjnych Kołobrzegu jest możliwość rozwoju energetyki odnawialnej. Czy miasto chce wykorzystać swoje położenie do inwestowania w energetykę wiatrową i fotowoltaikę?
To jest temat, z którym muszę się zmierzyć. Ubiegamy się o to aby stać się portem serwisowym dla farm wiatrowych, które będą powstawały na Bałtyku. Cztery pola gdzie będą tworzone farmy znajdują się między nami a Bornholmem. Z niewiadomych powodów nasza inwestycja nie znalazła się w Krajowym Planie Odbudowy.
W naszym przypadku tylko niewielkie i stosunkowo niedrogie inwestycje pozwoliłyby przystosować nasz port do funkcji remontowej dla platform wiatrowych. To jest koszt około 50 mln złotych.
Jeśli my nie zainwestujemy w porty remontowe to zrobią to Duńczycy. Rząd Danii powołał już swojego pełnomocnika, który ma zająć się tym problemem.
Polski Ład jest postrzegany przez wielu samorządowców jako zagrożenie dla budżetów lokalnych. Jak Pani widzi ten problem?
To jest duże uderzenie w nasze dochody bieżące. Wg naszych szacunków zmiany w PIT spowodują po naszej stronie ubytek przychodów na poziomie 25 mln złotych na 291 mln złotych po stronie dochodów.
To jest połowa naszych wydatków na oświatę.
Przez dużą część roku 2020 Kołobrzeg w części uzdrowiskowej był pusty, turyści i kuracjusze nie mogli do nas przyjeżdżać. Pandemia przyniosła nam ogromne straty budżetowe.
Jeśli spełni się czarny scenariusz i Polski Ład w proponowanym kształcie będzie uchwalony to my od 1 stycznia będziemy mieli w budżecie dziurę w wysokości 20 mln złotych
I w tej sytuacji Polski Ład jest gwoździem do trumny polskich samorządów.
Nie jesteśmy przeciwni ulgom podatkowym dla najbiedniejszych. Ale musi być wypracowany jakiś system rekompensat dla ubytków w budżetach miast i gmin wywołanych tymi ulgami.
Ludzie nie zapłacą podatku, ale dotkliwie odczują brak tej części wpływów z podatków do budżetów samorządowych. Jak odczują? Będzie mniej wydatków na oświatę, na kulturę, na różne działania społeczne, na sport, na wszystkie te dziedziny życia, które do tej pory były przez nas dość mocno opłacane.
Na nasze kłopoty jeszcze nakładają się problemy z dotacją uzdrowiskową. Działa ona w ten sposób, że miasto, które jest uzdrowiskiem zbiera opłatę uzdrowiskową i dostaje drugie tyle pieniędzy od państwa na realizację celów zawartych w ustawie uzdrowiskowej. Ta dotacja jest wyliczana wg wpływów z roku bazowego, a jest nim rok poprzedni.
Inaczej mówiąc w roku 2020 dostaliśmy dotację wyliczoną na podstawie wpływów z roku 2019. Teraz mamy dostać dotację wyliczoną na podstawie wpływów z roku 2020, kiedy tych wpływów praktycznie nie było. Chcielibyśmy aby wyjątkowo przyjęto za punkt odniesienia roku 2019.
Chcemy być tak dobrze traktowani jak gminy, które są położone 500 metrów nad poziomem morza. Jednocześnie nikt z nas nie zdjął obowiązków i zadań związanych z lecznictwem uzdrowiskowym. W naszym przypadku to jest ubytek 7 mln złotych.
I do tego wszystkiego dochodzą rozwiązania Polskiego Ładu. Jeśli wejdą w życie, to my i także inne samorządy nie zepniemy swoich budżetów. Dlatego są potrzebne rekompensaty.
Jeśli nie będzie rekompensat a Polski Ład wejdzie w życie od 1 stycznia 2022 roku – to pojawia się kolejny problem. Za miesiąc zaczniemy układać nasz budżet na następny rok. Do tej pory zawsze mogliśmy mniej więcej oszacować nasze dochody po to aby móc zaplanować wydatki.
Ale tym razem będzie to planowanie wirtualne. A jeśli spełni się czarny scenariusz i Polski Ład w proponowanym kształcie będzie uchwalony to my od 1 stycznia będziemy mieli w budżecie dziurę w wysokości 20 mln złotych.
Dodatkowo od 2022 roku wchodzą w życie zapisy ustawowe, które zobowiązują samorząd do zrównoważenia wydatków z wpływami bieżącymi do budżetu.
Nie ma samorządu, który w obecnej sytuacji nie biłby na alarm. My i tak jesteśmy w dobrej sytuacji. Zawsze mieliśmy wysokie dochody. Do czasu obecnego stanu epidemii.
Nieszczęśliwie na okres wychodzenia z kryzysu pandemicznego nakłada się propozycja Polskiego Ładu, która zdestabilizuje samorządy.
Jeśli się komuś coś się daje to trzeba wiedzieć skąd się daje. Ja to już przeżyłam w czasie podwyżek płac dla nauczycieli, które się im należały.
Tylko, że te podwyżki zapłaciliśmy my, samorządowcy. Czyli tak naprawdę zapłacili nasi mieszkańcy.