Kolejny dzień osłabienia złotego
Złoty dziś traci na wartości. Impulsem do tego jest Grecja, Ukraina i Węgry. Polska waluta pozostanie pod wpływem czynników globalnych jeszcze w czwartek. W piątek natomiast już pierwszoplanową rolę będą odgrywać czynniki krajowe.
Środa jest kolejnym dniem osłabienia złotego. W południe EUR/PLN testował poziom 4,21 zł, co jest najwyższym kursem tej pary od końca stycznia br. Dolar podrożał do 3,7220 zł z 3,7104 zł we wtorek na zamknięciu. Natomiast szwajcarski frank, który w poniedziałek wrócił powyżej psychologicznej bariery 4 zł, obecnie traktuje ten poziom jak wsparcie, odbijając się od niego i rosnąc do 4,0160 zł.
Słabszy złoty to oprócz oczywistego odreagowania jego zeszłotygodniowego umocnienia, jest wynikiem obaw związanych z sytuacją wokół Grecji i w mniejszym stopniu wydarzeń związanych z Ukrainą.
Środa jest z punktu widzenia Grecji ważną datą. Nie tylko dlatego, że w celu omówienia sytuacji gospodarczej tego kraju zbierają się ministrowie finansów strefy euro (dzień później w tej samej sprawie spotkają się przywódcy strefy euro), ale także dlatego, że od dziś Europejski Bank Centralny (ECB) zawiesza akceptowanie greckich obligacji jako zabezpieczenia pod wsparcie finansowe udzielane greckim bankom. Z punktu widzenia inwestorów im bardziej napięta jest sytuacja na linii Ateny-Bruksela, tym gorsze będą nastroje na rynkach. I odwrotnie.
Dziś na tapecie jest też Ukraina. Wszystko za sprawą spotkania przywódców Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy, do jakiego dojdzie w Mińsku. Rozmowy te mają położyć kres walkom na wschodzie Ukrainy. Gdyby faktycznie taki był ich efekt, co niestety wydaje się dość wątpliwe, to przełoży się to na spadek ryzyka geopolitycznego, a w konsekwencji zmniejszyłoby awersję do ryzyka i ostatecznie wsparło polską walutę.
W dniu dzisiejszym jeszcze jeden czynnik ma negatywny wpływ na notowania złotego. To opublikowane rano dane o cenach konsumpcyjnych na Węgrzech. Styczeń przyniósł w tym kraju wyraźne pogłębienie deflacji. Wskaźnik CPI obniżył się do -1,4% w relacji rocznej z -0,9% w grudniu 2014 roku i wobec prognozowanych przez ekonomistów -1,2%. Dane te mogą sugerować, że również w Polsce deflacja znacząco się pogłębi na początku roku (GUS opublikuje najnowsze dane w piątek 13 lutego, oczekuje się odczytu na poziomie -1,2% R/R), co wymusi na Radzie Polityki Pieniężnej (RPP) głębsze od zakładanych obniżki stóp procentowych. To zaś będzie czynnikiem osłabiającym złotego.
Kurs EUR/PLN w tym tygodniu rośnie z okolic 4,16 zł do 4,21 zł obecnie. Wybicie powyżej poziomu 4,20 zł sugeruje na gruncie analizy technicznej ruch nawet do 4,25 zł. Jednak nawet wówczas będzie to tylko odreagowanie wcześniejszego spadku euro z 4,3650 zł w połowie stycznia do poniżej 4,16 zł w tym miesiącu.
Sytuacja na wykresie dziennym USD/PLN diametralnie różni się od tej opisanej na EUR/PLN. W tym przypadku bowiem spadki z przełomu stycznia i lutego były bowiem korektą w trendzie wzrostowym, a teraz popyt podjął wysiłki na rzecz powrotu do głównego trendu. Analiza techniczna sugeruje, że dolar może podrożeć nawet do 3,80 zł. To jednak będzie wymagać ponownego zejścia kursu EUR/USD poniżej 1,11 zł.
Kurs CHF/PLN wrócił w tym tygodniu powyżej psychologicznego poziomu 4 zł, który to poziom traktuje obecnie jak wsparcie. Powrót ten, podobnie jak zejście poniżej pod koniec stycznia, nic nie znaczy. Wahania franka są elementem poszukiwania nowego poziomu równowagi. Poziomu, który prawdopodobnie wypadnie gdzieś blisko właśnie 4 zł. Kierując się natomiast analizą techniczną trzeba się liczyć z tym, że CHF/PLN w najbliższym czasie przetestuje poziom 4,05 zł.
Marcin Kiepas
Admiral Markets AS Oddział w Polsce