Jen nadal za kierownicą, ale Europa nie da się prześcignąć
Niewiele się wydarzyło w weekend oprócz drobnostek w piątek wieczorem, kiedy to agencja S&P ponownie potwierdziła rating Wielkiej Brytanii na poziomie AAA i zaczęto szeptać o obawach fiskalnych Portugalii. Pierwsza z tych informacji była niemal bez znaczenia, natomiast druga może mieć pewne nieokreślone reperkusje na początku tego tygodnia inwestycyjnego, gdy przez pierwszy dzień czy dwa brak publikacji twardych danych gospodarczych.
Informacje z Portugalii dotyczą orzeczenia trybunału konstytucyjnego, który uznał za niezgodne z konstytucją niektóre z najnowszych zmian proponowanych w budżecie w związku z dodatkowymi oszczędnościami. Oliwy do ognia dolewała paplanina o tym, że planuje się wypłacanie pensji sektora publicznego w formie obligacji rządowych (zasadniczo skryptów dłużnych, tzw. „IOU” – „I owe you”), a nie zimnej, twardej gotówki, jak dotychczas. Ogólny efekt jest taki, że dla większości par, oczywiście poza parami krzyżowymi jena, dzisiejsze notowania otwarto mniej więcej na poziomie piątkowych cen zamknięcia.
Jeśli chodzi o jena, rynek japońskich obligacji rządowych nadal gra pierwsze skrzypce, a słaby na całej linii jen dominuje krajobraz. Najbliższy najbardziej oczywisty cel dla kursu USD/JPY to 100,00, jednak informacje o barierach na poziomie 99,00 i o dużym, 1,5-miliardowym zleceniu wygasającym na poziomie 98,50 dziś po południu mogą oznaczać nieco spokojniejszy dzień transakcyjny dla tej waluty – największe zmiany zaszły przez ostatni tydzień czy coś koło tego.
Danych na dzień dzisiejszy jest raczej mało, za wyjątkiem niemieckiej produkcji przemysłowej podanej dziś rano; natomiast z USA brak ważnych informacji. Dziś rusza sezon publikacji danych dotyczących zysków, jako pierwszy poda je Alcoa; w czwartek kolej na takich jak JP Morgan.
W dniu dzisiejszym jeśli chodzi o poziomy, a co ważniejsze – kierunek – mamy do czynienia z dość mieszanym zestawem z powodu bardzo słabego odczytu danych dotyczących zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, opublikowanych w piątek po południu. Ogólnie rzecz biorąc osobiście czekam, aż impet podyktuje pierwsze „wezwanie do wojska”, ale mimo wszystko tak oto postrzegam niektóre pary krzyżowe:
EUR/USD: Dobre oferty zachwala się powyżej poziomu 1,3000 aż do 1,3010, a kilku poważnych sprzedających wchodzi na rynek w rejonie 1,3040/50; ścieżka powyżej tego poziomu powinna okazać się trudna. W kierunku spadkowym nie ma jednak zbyt wielu ofert kupna, pierwszą granicą na razie jest 1,2950, a przełamanie tego poziomu otwarłoby drogę w okolice 1,2900/1,2880. Ale nie spodziewałbym się dzisiaj znacznego ruchu poniżej tego poziomu.
GBP/USD: Para ta wygląda dziś żwawo, a z pomocą Japończyków kupujących obligacje gdzie tylko się da, obligacje brytyjskie (tzw. „Gilts”) będą świetną okazją, co oznacza nutę ofert kupna w tej parze. Pierwszy opór znajduje się na poziomie 1,5380, a przełamanie go otworzy perspektywę poziomu 1,5430, który (w przypadku braku jakichś zdumiewających wiadomości) powinien towarzyszyć nam do zamknięcia tygodnia. Jeśli chodzi o spadki, przełamanie pierwszego wsparcia na poziomie 1,5280 (tutaj rozsądne oferty kupna) otwiera perspektywę poziomu 1,5200/1,5180, który również powinien się utrzymać.
AUD/USD: Odstawiony na bok na skutek rewolucji w parze EUR/AUD; wody tutaj są mętne i stają się nieco bardziej muliste. Ogólnie rzecz biorąc osobiście spodziewam się testowania wsparcia na poziomie 1,0330, a oferty kupna wraz z przełomem na tym poziomie (mało prawdopodobne) otworzą perspektywę prawdziwego wsparcia na poziomie 1,0280, ale faktycznie w tym rejonie można narąbać sporo drewna. Jeśli chodzi o górne rejony, maksimum z zeszłego piątku w okolicach 1,0430 stanowi pierwszy opór oraz zapewnia sprzedających, natomiast przełom na tym poziomie oznaczałby aktywację zleceń stop i szybką zwyżkę do 1,0450/60 zanim ponownie pojawią się sprzedający, którzy odbiorą impet ogólnemu ruchowi.
Ken Veksler
Portfolio Manager
Saxo Bank