Jastrzębie z FED nieznacznie umocniły dolara
Środowa sesja przyniosła wyraźne wyhamowanie wzrostowej tendencji euro/dolara i jeszcze wyraźniejsze osłabienie złotego wobec głównych walut. Kurs EUR/USD po nieudanym teście oporu na 1,377 (poziomu najwyższego od siedmiu tygodni) już w pierwszych godzinach wczorajszego handlu zawrócił. Odreagowanie ostatnich wzrostów nie było jednak silne, czego powodem mogły być nadal utrzymujące się obawy o amerykańską gospodarkę. Na przełomie ostatnich tygodni na rynek nie dotarły praktycznie żadne dane, które nie rozczarowałyby inwestorów.
W środę mieliśmy kolejną słabą publikację dot. amerykańskiego rynku nieruchomości. Zamiast oczekiwanych 950 tys. nowych inwestycji budowlanych w styczniu rozpoczęto ich o 70 tys. mniej. Ponadto na środę wieczór Fed zaplanowano publikację protokołu ze styczniowego posiedzenia FOMC i część graczy liczyła, że potwierdzi on determinację komitetu decyzyjnego do dalszej, sukcesywnej redukcji ilościowego programu wsparcia.
Tak też się stało. To bowiem za sprawą większości członków FOMC w styczniu doszło do kolejnej redukcji skali skupowanych przez bank obligacji w ramach programu QE3. Jednocześnie opowiedzieli się oni za kontynuacją procesu. Warto też zwrócić uwagę, że kilku przedstawicieli FOMC opowiedziało się za wcześniejszą podwyżką stóp procentowych. Przedstawiciele FOMC zauważyli poprawę na amerykańskim rynku pracy, a ostatnie słabsze dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym wiązali z trudnymi warunkami pogodowymi. Niemniej dwóch członków Fed sprzeciwiało się dalszym cięciom QE3, zwracając uwagę na wciąż słabą gospodarkę.
O podwyżkach stóp w USA mówił wczoraj m.in. D.Lockhart, szef Fed w Atlancie. Podczas wystąpienia na Mercer University Lockhart powiedział, że główną kwestią dotyczącą polityki pieniężnej jest obecnie „moment startu” zacieśniania polityki pieniężnej. Podkreślił, że tylko dramatyczny rozwój wypadków mógłby spowodować, że Fed zmieniłby stopniową redukcję zakupów aktywów w ramach ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE). W ocenie Lockhart-a do pierwszego wzrostu kosztu pieniądza dojdzie w drugiej połowie 2015 r., bowiem nadal uważa on, że w całym 2014 roku będzie trwały i wyższy wzrost gospodarczy.
W reakcji na jastrzębie minutes Fed kursu EUR/USD nasilił spadek obniżając notowania do wsparcia na 1,372. Jak widać euforii nie było. Niemniej, jeśli na rynku pojawią się niepokojące sygnały z Europy wspólna waluta znajdzie się pod wyraźną presja spadkową. Silne techniczne wsparcie wyznacza obecnie strefa 1,369-1,37 USD po wcześniejszym sforsowaniu 1,372 USD, poziomu który na razie zatrzymał deprecjację euro wobec dolara.
Silnie wyprzedawany był zaś wczoraj złoty. Po południu kurs EUR/PLN powrócił w okolice 4,18. Przyczyn osłabienia naszej waluty można doszukiwać się zarówno po stronie technicznej rynku (silne wykupienie), jak i w zmianach na euro/dolara (brak sił na test 1,38 USD) i potwierdzenie gotowości Fed do dalszego działania w kierunku zakończenia QE3. Nie można też pominąć kwestii Ukrainy, gdzie coraz groźniejsza sytuacja polityczna przybliża kraj do wojny domowej. W kolejnych dniach raczej powinniśmy zobaczyć złotego słabszego niż silniejszego. Kurs EUR/PLN może powrócić powyżej 4,18.
Tymczasem eskalacja konfliktu na Ukrainie sprawia, że tamtejsza hrywna (USD/AUH już na poziomie 8,97) nadal jest mocno wyprzedawana. Nie jest jednak jedyna. Równie silnie przeceniany jest też rosyjski rubel (wczoraj notował historyczne minima), a paniczną wyprzedaż obserwujemy w przypadku waluty Kazachstanu. Po styczniowym mocnym osłabieniu tureckiej liry, czy argentyńskiego peso oraz wspomnianego już rosyjskiego rubla, będącym pokłosiem obaw o kryzys na EM po rozpoczęciu taperingu QE3, swoją walutę (tenge) o 19% zdewaluował Kazachstan. W efekcie na banki ruszył szturm klientów wyciągających swoje oszczędności. Dodatkowo walucie Kazachstanu nie pomagają też rynkowe spekulacje o możliwym upadku niektórych instytucji.
W tej sytuacji publikowane w środę kolejne dane dot. polskiej gospodarki pozostały bez wpływu na rynek PLN. Niemniej warto zwrócić uwagę, że w styczniu produkcja przemysłowa wzrosła o 4,1% r/r (konsensus był na poziomie 3,5%) zaś ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły o 0,9% r/r (rynek liczył na -0,8%).
W czwartek w centrum uwagi znajdą się indeksy PMI aktywności dla sektora usług i przemysłu strefy euro i jej największych gospodarek. Dziś poznamy też kolejne dane z USA, m.in.: cotygodniowe dane z rynku pracy (raport initial jobless claims), inflację CPI i indeks Fed z Filadelfii.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski