Jałowa debata
Powiedzenie, że do trzech razy sztuka najpewniej nie znajdzie zastosowania w przypadku głosowania nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury. Satysfakcja samego zainteresowanego, jak i premiera jest o tyle gorzka, że podczas wczorajszej debaty i lider wnioskodawców - Jarosław Kaczyński i wspierającej przedłożenie PiS-u lewicy - Grzegorz Napieralski, przebywali poza salą sejmową.
Poza znanymi już argumentami pojawiały się typowo przedwyborcze ataki, kierowane wprost przeciwko premierowi i jego formacji, podczas gdy argumenty za odwołaniem samego ministra ginęły w mnogości pseudo retorycznych figur. Na tym tle zaskoczyło rzeczowe, wyważone i wyraziste wystąpienie Waldemara Pawlaka. Stanowiło udaną próbę syntetycznego ujęcia problemów w obszarze infrastruktury.
Mówca wskazał, że nawarstwione przez lata zaniedbania, wymagają zgody ponad podziałami, o ile w dającej się przewidzieć przyszłości mają zostać rozwiązane. W tle sejmowych utarczek porozumienie czterech partii na temat chronologii i tematyki przedwyborczych debat. To, że główna partia opozycyjna została przy swoim – debaty u nas i na naszych warunkach – tylko potwierdza, że od samego początku chodziło o to, by debatować o debatach i nic więcej.
Doświadczenie poprzedniej debaty Tusk – Kaczyński przekonało tego ostatniego, że na tym polu nie ma nic do ugrania. Stawiam jednak dolary przeciw orzechom, że na dwa tygodnie przed wyborami temat powróci i to znowu – jakżeby inaczej – wywoła go największa partia opozycyjna, domagając się debaty liderów obu ugrupowań.