Jak małe i średnie firmy tracą na walutowym ryzyku kursowym

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Co czwarta (26 proc.) handlująca z zagranicą firma z sektora MŚP próbuje równoważyć wahania kursowe na własną rękę, wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie instytucji płatniczej Akcenta, realizującej i zabezpieczającej transakcje walutowe.

Eksperci firmy podkreślają, że strategia wielu krajowych firm sprowadza się do przenoszenia kosztów na klientów, co w efekcie obniża konkurencyjność ich ofert.

Wśród przedsiębiorców, którzy deklarują, że starają się chronić swoje kontrakty walutowe przed ryzykiem kursowym większość (68 proc.) korzysta z usług banków. Na alternatywne rozwiązanie w postaci usług instytucji płatniczych zdecydowało się tylko 2 proc. przedsiębiorców handlujących z zagranicą. Z czego to wynika?

Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenty twierdzi, że wielu przedsiębiorców próbuje zabezpieczać transakcje firmy przed ryzykiem walutowym na własną rękę, co wynika z braku świadomości na temat dostępnych na rynku rozwiązań oraz tego, że istnieje na nim również oferta skierowana do sektora MŚP zabezpieczająca przed ryzykiem kursowym.

Badanie pokazało również, że wśród MŚP handlujących z zagranicą i próbujących chronić firmę przed ryzykiem kursowym, to eksporterzy (32 proc.) częściej decydują się robić to na własną rękę niż importerzy (20 proc.). Również w pytaniu o najczęściej stosowane sposoby minimalizujące wpływ zmian notowań na finanse firmy, odsetek eksporterów stosujących wewnętrzne strategie był wyższy. Poza zabezpieczeniem poprzez transakcje forward (stosowane przez 75 proc. eksporterów i 74 proc. importerów), czyli narzędzie przeznaczone właśnie do eliminowania ryzyka kursowego, przedsiębiorcy stosowali następujące sposoby: uwzględnianie możliwych wahań kursów w cenach oferowanych produktów czy usług (40 proc. eksporterów, importerzy tylko 9 proc.), fakturowanie w walucie krajowej (eksporterzy 35 proc. i tylko 13 proc. importerów), ujmowanie kosztów i dochodów w jednej walucie (eksporterzy i importerzy odpowiednio 30 proc. i 13 proc.). – Ale poza forwardami, żadna z tych strategii tak naprawdę nie zapewnia bezpieczeństwa przed ryzykiem kursowym. Sprowadzają się one bowiem do przerzucenia kosztów ryzyka kursowego na kontrahenta czy klienta, na czym cierpi konkurencyjność polskiej firmy. Dobrym przykładem jest tak popularne wśród eksporterów uwzględnianie wahań kursów w cenach, które sprowadza się po prostu do przedstawiania oferty droższej, niż mogłaby być, gdyby nie margines pozostawiony na ryzyko kursowe – ocenia Jarema.

Rozwiązaniem stosunkowo częściej wybieranym przez importerów są opcje walutowe (22 proc., eksporterzy 10 proc.).

Polscy przedsiębiorcy z sektora MŚP nie tylko rzadko chronią swoją firmę przed ryzykiem kursowym (20 proc. eksporterów i 23 proc. importerów), ale jeszcze dość często obierają niewłaściwą ku temu drogę. Rezygnacja z zabezpieczania się przed ryzykiem kursowym lub stosowanie nieoptymalnych strategii mogą narazić firmę na poważne kłopoty. – Do realizacji kontraktu eksportowego lub importowego często dochodzi kilka miesięcy po zawarciu kontraktu. W takim horyzoncie czasowym notowania walut są trudne do przewidzenia. Wystarczy spojrzeć, jak w ciągu ostatnich miesięcy w stosunku do złotówki wahał się kurs kluczowych dla handlu międzynarodowego walut – dolara i euro. W trzecim tygodniu listopada waluta amerykańska zanotowała najwyższy kurs do złotego od blisko 14 lat, a w ciągu 6 miesięcy dolar zmieniał wartość o blisko 4 grosze – podsumowuje analityk.

W jego ocenie jedynym bezkosztowym i stuprocentowo skutecznym narzędziem eliminującym ryzyko kursowe jest transakcja forward. To bardzo proste rozwiązanie polega na zawarciu umowy między eksporterem lub importerem a instytucją finansową – bankiem czy instytucją płatniczą, w której instytucja zobowiązuje się, że sprzeda firmie lub kupi od firmy określoną ilość waluty po „zarezerwowanym” w danym momencie kursie w określonym z góry dniu w przyszłości.

Leszek Sadkowski