Jak inflacja obniża realne wynagrodzenia w Polsce?

Jak inflacja obniża realne wynagrodzenia w Polsce?
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Według danych Głównego Urzędy Statystycznego przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale 2022 r. wyniosło 6156,25 zł. i było o 11,8% wyższe niż w drugim kwartale 2021 roku.

GUS nie podaje wskaźników średniej inflacji kwartalnej. Średnia arytmetyczna wzrostów cen konsumpcyjnych w kwietniu,  maju i czerwcu (w stosunku do analogicznych miesięcy 2021 roku) wyniosła 13,9%.

Realnie mniej na rękę

Realne wynagrodzenia w drugim kwartale były zatem o 1,8% niższe niż w drugim kwartale 2022 roku. W pierwszym kwartale 2022 roku wynagrodzenia były realnie wyższe niż w pierwszym kwartale 2021 roku o 0,1%.

Średnie wynagrodzenie w drugim kwartale było niższe niż w kwartale pierwszym, gdy wyniosło 6235,22 zł. Wynika to z wypłat premii z zysku, które dokonywane są w pierwszych miesiącach roku.

Podobna sytuacja miała miejsce w latach poprzednich. Ale przy wysokiej inflacji można było oczekiwać, że spadek średnich wynagrodzeń w drugim kwartale w stosunku do pierwszego będzie mniejszy lub w ogóle nie wystąpi.

Będzie trudniej o podwyżkę płacy

Dane statystyczne wskazują na to, że wynagrodzenia rosną wolniej niż ceny dóbr i usług konsumpcyjnych, czyli realnie spadają. Jest to dla gospodarki wiadomością jednocześnie dobrą i złą.

Wolniejszy wzrost wynagrodzeń oznacza, że spirala placowo-cenowa może się w najbliższych miesiącach nie rozkręcać tak mocno, jak obawiali się niektórzy ekonomiści. Powstaną więc przesłanki do spadku inflacji w przyszłym roku.   

Wprawdzie bezrobocie w ostatnich miesiącach wciąż spadało i w czerwcu osiągnęło historyczne minimum – 4,9% – ale z analiz firm, badających rynek pracy wynika, że spada liczba ofert pracy, a wiele firm przymierza się do redukcji zatrudnienia. To osłabia pozycje pracowników wobec pracodawców.

Czy recesja będzie krótka?

Złą wiadomością jest to, że spadek realnych wynagrodzeń oznaczać będzie spadek lub stagnację konsumpcji, która w ostatnich latach była głównym czynnikiem kreującym popyt, a tym samym przyczyniającym się do wzrostu PKB.

Przy wysokiej inflacji trudno oczekiwać znaczącego wzrostu nakładów inwestycyjnych, a wysokie ceny importowanych surowców sprawiają, że w handlu zagranicznym pojawił się deficyt i wkład eksportu netto (różnicy między eksportem i importem)  w dynamikę PKB jest ujemny.

Przyszły rok będzie rokiem wyborczym, co może skłonić do uruchomienia kolejnych proinflacyjnych transferów

Wszystko więc wskazuje na to, że polska gospodarka wchodzi w okres recesji, która jednocześnie przyczyniać się będzie do spadku inflacji.  

Kluczową sprawą będzie reakcja na to Narodowego Banku Polskiego i rządu. Jeżeli polityka pieniężna nie zostanie rozluźniona, a rząd nie będzie przesadzał z wydatkami, pobudzającymi popyt, recesja może być krótka, trwająca kilka kwartałów, a w przyszłym roku inflacja spadnie poniżej 10%.

Niestety, przyszły rok będzie rokiem wyborczym, co może skłonić do uruchomienia kolejnych proinflacyjnych transferów. Rząd już w czerwcu zapowiedział, że od stycznia 2023 roku wynagrodzenie minimalne wzrośnie o 12,3% do 3383 zł, a po kolejnych sześciu miesiącach wyniesie 3450 zł. Może to pobudzić spadającą inflację i pogrążyć polską gospodarkę w stagflacji.

Źródło: aleBank.pl