Izera, polskie auto elektryczne, inwestycja wysokiego ryzyka
Pod koniec lipca spółka ElectroMobility Poland zaprezentowała dwa prototypy pokazowe aut: białego SUV-a i czerwonego hatchbacka. Pokazała także nazwę (Izera), logo oraz ogłosiła hasło polskiej marki samochodów elektrycznych.
Od 4 do 5 mld złotych na początek
Rozpoczęcie produkcji auta elektrycznego w Polsce może kosztować od 4 do 5 mld złotych. Na początek produkcja nie przekroczy liczby 100 tysięcy pojazdów rocznie.
– W Polsce wytwarzamy wszystkie komponenty dla dużych fabryk motoryzacyjnych. Teraz mamy produkt z Polski, co jest szansą dla rodzimych producentów – mówi Adam Sikorski, prezes Polskiej Grupy Motoryzacyjnej. Jego zdaniem powstanie Izery to także nowe możliwości rozwoju dla całego sektora automotive w Polsce.
Kto to kupi?
Rodzi się jednak pytanie czy polski samochód elektryczny będą chcieli kupować Polacy?
Jakub Faryś prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego przyznaje, że od pewnego czasu pojawia się wśród europejskich konsumentów moda na kupowanie produktów krajowych. Jego zdaniem nie jest wykluczone, że ten czynnik będzie miał wpływ na decyzje zakupowe Polaków.
Warunkiem jest jednak to aby pojazd ten miał atrakcyjną cenę dla klientów. Jednak jak zaznacza zarówno platforma, jak i elementy wyposażenia samochodu będą zagraniczne, choć zapewne w części wyprodukowane w Polsce. Tak więc, w jego ocenie polski jest design auta, technologia pochodzić będzie od jednego z wiodących producentów, i jest szansa na to, że 60 procent komponentów auta będzie produkowanych w Polsce.
-„Można sądzić, że w związku z tym jakość silników i pozostałych elementów samochodu elektrycznego będzie wysoka” – mówi Jakub Faryś.
Przedstawiciele ElectroMobility Poland zapowiadają, że cena Izery ma być konkurencyjna.
Jednak jak zwraca uwagę prezes PZPM koszt produkcji samochodu elektrycznego musi być na tyle niski aby jego produkcja miała sens ekonomiczny.
Projekt jest projektem komercyjnym więc musi na siebie zarabiać – wynika z zapowiedzi przedstawicieli ElectroMobility Poland.
A może eksport?
-„Dla uzyskania niskiej ceny kluczowa jest skala produkcji. Jeśli skala będzie zbyt mała to ten pomysł nie będzie miał sensu ekonomicznego. Dzięki produkcji dużej liczby samochodów można wykorzystać efekt skali do zaproponowania konkurencyjnej ceny auta” – mówi Jakub Faryś.
Duzi producenci, którzy produkują samochody z silnikami benzynowymi i silnikami diesla, i także auta elektryczne, hybrydowe, czy nawet na paliwo CNG, przy produkcji kilku milionów sztuk mają ogromne możliwości elastycznego kształtowania cen.
-„Są wysokie kary dla przemysłu motoryzacyjnego za emisję CO2, i wysokie normy ekologiczne dla branży. To może skłaniać wielkich producentów do produkcji pewnej liczby aut elektrycznych i oferowania ich po kosztach produkcji. Np. jeżeli koncern będzie produkował 200 tysięcy aut elektrycznych i 3 miliony spalinowych to w ogólnym bilansie będzie spełniał normy ekologiczne” – zauważa prezes PZPM.
Stąd płynie wniosek, że przypadku Izery będzie to trudne, bo spółka ma produkować tylko auta elektryczne, na sprzedaży których trzeba będzie zarabiać.
W tej sytuacji rodzi się pytanie czy cena polskiego samochodu elektrycznego w porównaniu z cenami samochodów elektrycznych wielkich koncernów, które dysponują w Polsce siecią salonów sprzedaży, siecią serwisową będzie silną zachętą do jego nabycia?
-„Nie wyobrażam sobie inwestora, który zainwestuje w biznes plan, który nie będzie się spinał” – mówi Jakub Faryś.
Sposobem na zwiększenie produkcji i osiągnięcie efektu skali, który pozwoliłby na sprzedaż auta po konkurencyjnej cenie jest eksport. Ale czy polski samochód elektryczny będzie naszym hitem eksportowym?
– „Największym wyzwaniem jest znalezienie miejsca na nowy produkt. Polska nie jest postrzegana jako kraj z własną marką samochodów. Na zbudowanie marki pracuje się lata i wymaga to wydania mnóstwa pieniędzy” – zauważa szef PZPM.
– „Dla sukcesu samochodu elektrycznego na polskim rynku, obojętnie czy krajowego czy zagranicznego kluczowe są trzy czynniki: gęsta sieć stacji ładowania, cena samochodu zbliżona do ceny samochodu spalinowego, możliwość przejechania na jednym ładowaniu około 600 kilometrów” – podsumowuje Jakub Faryś.
Jednak jak zapewnia Arval, firma z branży wynajmu długoterminowego pojazdów są takie modele aut elektrycznych, którymi z centrum Warszawy można dotrzeć do każdej stacji ładowania w Polsce.
-Nowe generacje akumulatorów, dostępne w modelach pojawiających się obecnie na rynku, oferują zasięgi dające możliwość przejechania nawet 400-600 kilometrów na jednym ładowaniu. To oznacza, że przy bardziej pojemnych akumulatorach jedno ładowanie może wystarczyć nawet na cały tydzień jazdy. Daleką podróż wystarczy zaplanować z uwzględnieniem punktów szybkiego ładowania, których w naszym kraju przybywa z tygodnia na tydzień – zapewniają eksperci Arval.
Jak wynika z powyższego zestawienia zasięgów samochodów elektrycznych ‒ może się więc wkrótce okazać, że zanim pojawi się Izera, Polacy już na znacznie szerszą skalę niż obecnie będą korzystali z aut elektrycznych.