Im więcej korupcji i pieniędzy rozdawanych „po uważaniu” ‒ tym mniejsze poparcie dla wyższych podatków
Cztery piąte mieszkańców państw bogatych i w miarę zamożnych sądzi, że nierówności dochodowe są w ich kraju zbyt duże.
I tu zaskoczenia, oczywiście, nie ma. W ostatnich latach wzrosła też jednak, choć nieznacznie, tolerancja dla nierówności.
Rozpiętość w OECD między „niebem” a „piekłem” dochodowym jest dziś ośmiokrotna
Mieszkańcy państw należących do OECD sądzą obecnie, że średnia różnica między najwyższymi, a najniższymi zarobkami powinna być co najwyżej czterokrotna, podczas gdy pod koniec lat ‘80 poprzedniego stulecia akceptowana była rozpiętość jedynie trzykrotna.
W rzeczywistości rozpiętość w OECD między „niebem” a „piekłem” dochodowym jest dziś ośmiokrotna i trochę jej brakuje do szczytu na poziomie 10-krotności w czasie Wielkiego Kryzysu sprzed prawie stu lat.
Czytaj także: Od nowego roku najwyższa w historii podwyżka podatków dla przedsiębiorców
Najpierw edukacja, mobilność społeczna i dopiero zasiłki
Większość ludzi (każdych sześciu z dziesięciu) jest za interwencjami, które zmniejszałyby nierówności, a wskaźnik akceptacji dla redystrybucji prowadzonej przez państwo rośnie wraz z wyższym poziomem nierówności i niższą dynamiką mobilności ludzi w danym kraju.
Zasiłki i inne rodzaje wsparcia nie rosną tak szybko jak dochody z pracy
Nie jest to wniosek badaczy, ale zauważyć w tym miejscu trzeba, że redystrybucja niepołączona z działaniami na rzecz zwiększenia mobilności społecznej, w tym w efekcie lepszej edukacji, okaże się programem nieproduktywnym.
Zasiłki i inne rodzaje wsparcia nie rosną tak szybko jak dochody z pracy. Wydobycie się z rejonów bezwzględnej lub względnej biedy wymaga „wkładu własnego” w poprawę swej pozycji konkurencyjnej na rynku pracy. Redystrybucja bez szeroko rozumianej mobilności tworzy zatem błędne koło.
Czytaj także: Polski Ład: prezydent podpisał ustawę o zmianach podatkowych; wejdą w życie już 1 stycznia
Progresywne podatki tylko w pakiecie z zaufaniem do rządzących
Najbardziej nierówności doskwierają tym, którzy oczekiwaliby od rządów wyższej skali redystrybucji za pomocą podatków i finansowanych z nich transferów socjalnych.
I ten wynik nie jest niczym dziwnym. Są spore grupy, które nie radzą sobie w życiu z przyczyn bardziej lub mniej, ale jednak obiektywnych, ale jeszcze więcej jest takich, którzy uwielbiają jeździć na gapę. Wniosek ten dotyczy oczywiście państw rozwiniętych, w których można jednak pokierować swoim życiem.
Im więcej dostrzegamy przykładów, że pomoc otrzymują nie ci, którzy jej najbardziej potrzebują, tym mniejszy nacisk na redystrybucję dokonywaną przez państwa. Podobnie jest z progresją podatkową – poparcie dla niej spada wraz z przekonaniem o korupcji we władzach i niewłaściwym w związku z tym użyciem publicznych środków finansowych.
Nacisk na progresywne podatki jest mniejszy, gdy uważamy, że kominy zarobkowe są bardziej efektem osobistego wysiłku niż okoliczności poza wpływem i kontrolą ludzi.
Im więcej dostrzegamy przykładów, że pomoc otrzymują nie ci, którzy jej najbardziej potrzebują, tym mniejszy nacisk na redystrybucję dokonywaną przez państwa
W tym miejscu w podsumowania badania pojawia się Polska. W 2018 roku aż 25 proc. rodaków sądziło, że bieda jest bardziej skutkiem braku osobistych starań niż niesprawiedliwości lub pecha. W związku z tym „tylko” 54 proc. Polaków było za progresją podatkową.
Proporcje te kontrastują z Niemcami, gdzie żyje się znacznie dostatniej, wygodniej, lepiej i bezpieczniej niż w Polsce. Nad Łabą i Renem w brak osobistego wysiłku jako głównej przyczyny biedy wierzyło jedynie 4 proc. respondentów i aż 77 proc. chciało wyższych podatków dla bogatych.
Jest coraz szersza luka między tymi, którzy sądzą, że nierówności są wysokie i tymi, którzy uważają, że wprost przeciwnie
Znakiem czasów jest postępująca polaryzacja poglądów w sprawie poziomu dochodów, która pogłębiła się nawet wśród osób o podobnych cechach społeczno-ekonomicznych. Jej wyrazem jest coraz szersza luka między tymi, którzy sądzą, że nierówności są wysokie i tymi, którzy uważają, że wprost przeciwnie.
Czytaj także: Polska nisko w międzynarodowej konkurencyjności podatkowej
Największe podziały opinii na tym tle są w państwach OECD o najwyższych nierównościach, tj. w Chile i USA.