Hotelarze mają problemy z regulowaniem należności. Niemal 900 firm ma prawie 1 mld zł zaległości
W bazach BIG InfoMonitor i BIK znajduje się 889 firm hotelarskich ze zobowiązaniami nieopłaconymi przez co najmniej 30 dni po terminie na kwotę min. 500 zł. Ich zaległości wynoszą 987 mln zł, co w przeliczeniu na firmę daje średnio 1,1 mln zł przeterminowanego zobowiązania. Problem z płaceniem na czas ma niemal co dziesiąte przedsiębiorstwo (9,8 proc.), przez rok odsetek ten wzrósł o prawie 1 pkt. proc. W hotelarskim biznesie niesolidnych płatników jest więcej niż przeciętnie w gospodarce, gdzie odsetek ten wynosi 6,2 proc.
– Zaległości są w dużej mierze efektem zatorów płatniczych. Hotelarstwo jest jedną z tych branż, w których relacje z partnerami biznesowymi mają ogromne znaczenie dla płynności finansowej. Hotelarze mają bardzo dużą liczbę kontrahentów, którym muszą na bieżąco płacić. Z drugiej strony sami są zależni od płatności, które na ich konto nie zawsze spływają w terminie. O tym jak bardzo w tym biznesie ważne są te powiązania, świadczą doniesienia o kłopotach europejskich hoteli po upadku biura podróży Thomas Cook – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
W stosunku do zeszłego roku wzrósł nie tylko odsetek zadłużonych, ale także sama wartość zaległych zobowiązań. W porównaniu do 970 mln zł z połowy 2018 r. zaległości branży są wyższe o 17 mln zł. To niewielki wzrost, co można odczytywać jako dobrą prognozę na przyszłość. Nie zmienia to jednak faktu, że branża hotelarska wciąż częściej ma problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań niż wiele innych bznesów.
Rekordowe zadłużenie woj. łódzkiego
W podziale na województwa najwięcej zadłużonych firm hotelarskich ma siedzibę na Mazowszu oraz Dolnym Śląsku – odpowiednio 156 i 139. Na trzecim miejscu pod względem liczby niesolidnych dłużników jest Małopolska, gdzie zobowiązań w terminie nie spłaca 86 podmiotów.
Jednak pod względem wartości przeterminowanych zobowiązań niechlubnie wyróżniają się firmy hotelarskie z woj. łódzkiego, które w bazach BIG InfoMonitor i BIK mają aż 303,7 mln zł przeterminowanych zobowiązań. Kolejne najgorzej spłacające jest województwo małopolskie, gdzie firmy mają do uregulowania 136,7 mln zł. Na Mazowszu zobowiązań jest ponad 107,5 mln zł, a firmy z Dolnego Śląska są dłużne bankom i partnerom biznesowym blisko 92,4 mln zł.
Czytaj także: Rynek hotelowy w Polsce: ile jeszcze potrwa hossa?
W części przypadków ogólna skala przeterminowanego zadłużenia w województwie jest zawyżana przez rekordzistów. Tak jest np. w województwie łódzkim, którego firmy hotelarskie są liderem w kraju jeśli chodzi o sumę zaległości m.in. za sprawą rekordowych zaległości – 212 mln zł – jednego z hotelarzy. To trzy razy więcej niż drugi największy przeterminowany dług firmy z Pomorza. Na trzecim miejscu niechlubnego zestawienia znajduje się firma hotelarska z Małopolski (niespełna 60 mln zł).
Na końcu listy rekordzistów znajduje się hotel z Opolszczyzny, na którego koncie znajduje się przeterminowane zadłużenie w wysokości 3,3 mln zł. Odpowiada on przy okazji za większość całkowitego zadłużenia firm hotelarskich w regionie, które wynosi 3,6 mln zł.
Boom w hotelarstwie napędza koniunktura gospodarcza
Pomimo niespłacanego zadłużenia, co może świadczyć, że również ma problemy z uzyskaniem płatności od swoich klientów, branża hotelarska stale się rozwija. Optymistyczne wyniki polskiej gospodarki, rosnąca liczba gości, coraz lepiej prosperujący biznes oraz trwający boom na rynku nieruchomości to główne czynniki utrzymujące wzrostową tendencję. Przekłada się to na rozwój. Tylko w roku 2018 wartość inwestycji hotelowych wyniosła blisko 2 mld zł (1 993 mln zł), o 5 proc. więcej niż rok wcześniej.
Jak podaje GUS w Polsce jest obecnie 4 229 obiektów hotelowych. W tej grupie większość stanowią hotele, którym przydzielono jakąkolwiek kategorię (gwiazdkę). Dane GUS wskazują, że było ich 2 635, czyli o 1,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Przybywa też turystów. W pierwszym półroczu 2019 r. z noclegu skorzystało 16,1 mln osób. Oznacza to wzrost w porównaniu do analogicznego okresu 2018 r. o 6,1 proc. Ponad dwie trzecie wszystkich gości zatrzymało się w hotelach (10,9 mln), co stanowiło wzrost o 6,4 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2018 r. Oprócz gości na zyski składają się również wpływy z organizacji różnych wydarzeń.
Jednym z kluczowych czynników dla rentowności hotelu jest RevPAR, czyli przychód z jednego dostępnego pokoju. Zgodnie z wyliczeniami Emmerson Evaluation średni RevPAR w naszym kraju to obecnie około 200 zł. W zależności od kategorii hotelu może to być: 85-120 zł (3 gwiazdki), 140-195 zł (4 gwiazdki), 260-440 zł (5 gwiazdek). Hotrec podaje, że w roku 2018 hotelowy wskaźnik RevPAR urósł w Polsce o 0,7 proc. Powodów niskiego wyniku należy upatrywać w większej podaży. Żeby poprawić tempo wzrostu, konieczny jest dalszy wzrost popytu. Dane z roku 2019 są optymistyczne. W maju wartość RevPAR wzrosła o 7,2 proc. głównie dzięki poprawie frekwencji (+4,7 pkt. proc.), bowiem ceny pozostały praktycznie na tym samym poziomie (+0,7 pkt. proc.).
– Rosnące wskaźniki makroekonomiczne i związana z tym większa zamożność społeczeństwa sprawiają, że inwestowanie w branży hotelarskiej cały czas jest atrakcyjne. Chęć osiągania wysokich stóp zwrotu, zależna jest jednak od wielu czynników. Wymaga znaczących inwestycji, posiadania specjalistycznej wiedzy i doświadczenia. Sukces jest m.in. efektem usytuowania, optymalnej wielkości obiektu, atrakcyjności otoczenia i umiejętności radzenia sobie z sezonowością – mówi Sławomir Grzelczak.
Sporym wyzwaniem jest też zatrudnienie. Rekordowo niskie bezrobocie i rosnące płace z jednej strony sprzyjają hotelom, a z drugiej są źródłem jej problemów z brakiem pracowników. Kolejne elementy wpływające na wyniki finansowe to trwający w branży boom inwestycyjny. Wzrost konkurencji już przekłada się na wojnę cenową, a do rywalizacji o klienta wkroczył też na dobre zyskujący coraz większą popularność krótkoterminowy najem mieszkań i apartamentów.