Hotelarze chcą natychmiastowego otwarcia gospodarki
Robert Lidke: Czy zdaniem Pana jest sensowne, żeby stopniowo uruchamiać różne działy gospodarki, dla tych osób, które mają nabytą odporność, albo które zostały zaszczepione, inaczej mówiąc dla ozdrowieńców i osób zaszczepionych otwarte by były kluby fitness, hotele, restauracje itd.?
Marek Łuczyński: Jest zasadne otwieranie gospodarki, ale nie stopniowe, tylko natychmiastowe dla wszystkich. Polski nie stać na stopniowe otwieranie gospodarki.
Oczywiście ozdrowieńcy czy osoby zaszczepione mogłyby mieć pewne bonusy, w postaci choćby „bonów covidowych”, które mogłyby spożytkować m.in. na wyjazd wakacyjny, na pobyt w hotelu czy wyjście do restauracji, bo mam nadzieję, że w niedługim okresie czasu restauracje będą normalnie otwarte.
Czytaj także: Hotelarze opracowali procedury, które mają chronić ich klientów i pracowników przed zakażeniem COVID-19
Myślę, że rząd powinien być zainteresowany taką formą współpracy z branżą HoReCa. Dla mnie osobiście jest to korelacja win-win. Strona rządowa ma realny lewar w akcji szczepień, a hotele typu medi-spa mają nową, ciekawą opcję zarobkową.
Takie działanie mogłoby pobudzić popyt na usługi. Powinniśmy jednakże o jednej super istotnej rzeczy pamiętać, że to musi być akcja „pro” a nie „przeciw”, tzn. absolutnie niedzieląca i niepotępiająca osób, które nie chcą lub nie mogą się zaszczepić z powodów zdrowotnych. Nie może być takiej sytuacji, że ktoś jest pokrzywdzony.
Sektor prywatny medical spa powinien już teraz rozpocząć przygotowania nad specjalną ofertę rehabilitacyjną dla „covidowców”. Do tego jednakże potrzebne jest „zielone światło od NFZ”. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale obecnie monopol na tego rodzaju świadczenia mają państwowe ośrodki lecznicze.
To powinno się natychmiast zmienić. Ciężko na dzisiaj ocenić dokładnie popyt na tego rodzaju usługi, ale wydaję się że z każdym miesiącem wspomniany potencjał będzie rósł.
Czytaj także: Lockdown: dla zaszczepionych i ozdrowieńców siłownie, hotele, baseny, kluby fitness i restauracje powinny być otwarte
Wyobraźmy sobie taką sytuację, że w danym hotelu osoby po 60-tce, które są już zaszczepione, i do hotelu przychodzą klienci-seniorzy, też zaszczepieni. Czy ci pracownicy i ci klienci powinni mieć maski na twarzach? Czy dla tych osób nie powinny być jednak zliberalizowane przepisy? Bo jest to chyba absurdalne, że osoby, które nie zarażają muszą nadal przestrzegać restrykcji?
‒ To jest problem, jak mamy weryfikować, czy ktoś przebył chorobę, czy ktoś się zaszczepił. Byłbym tu daleki od pomysłu stworzenia tzw. paszportu covidowego. Ponieważ stworzy się precedens, stworzy się np. knajpy dla zaszczepionych, albo dla ozdrowieńców? Albo będzie wywieszka: „Niezaszczepionym wstęp wzbroniony”?
Ale przecież były sale dla palących i dla niepalących…?
‒ To mi trochę przypomina autobus z napisem „Nur fűr Deutsche”, czy przedziały tylko dla białych, tylko dla czarnych w RPA. Dochodzimy tu do absurdów.
Jest teraz akcja szczepień, powinna być akcja profilaktyki prozdrowotnej i leczenia osób, które przeszły Covid-19 tak jak wspomniałem powyżej. I pod wszelkimi działania wspierającymi akcje „pro” jestem w stanie się podpisać.
Czytaj także: Rada Przedsiębiorczości apeluje ws. szczepień przeciw COVID-19
Ku przestrodze podaję jednak przykład Słowaków, którzy przetestowali całą populację, w kurortach narciarskich wszyscy mieli mieć zaświadczenia o negatywnym wyniku testu. A skończyło się tak, że rząd zaczął od tego „paluszka”, a teraz jest już „cała ręka” i bez negatywnego wyniku testu nie można ruszyć się z domu.
Wszędzie trzeba pokazywać, że jesteśmy „negatywni”, czyli co parę dni trzeba powtarzać te badania… Tak być nie może, według mnie.
Czytaj także: COVID-19: pracodawca będzie mógł zwolnić pracownika, który odmówi szczepienia?
Reprezentuje Pan branżę hotelarską, która jest bardzo dotknięta pandemią. Wiadomo, że proces szczepień będzie trwał do końca roku, a może nawet w przyszłym roku. Czy ma Pan jakiś inny pomysł, aby hotele mogły być bezpiecznie dla ogółu Polaków uruchomione?
‒ Po prostu trzeba je otworzyć. W imieniu Polskiej Izby Hotelarzy mogę poinformować, że otworzymy infolinię oraz pomoc prawną dla restauratorów i hotelarzy, którzy będą chcieli się otworzyć. Bo przecież rozporządzenia, które są teraz wydawane ‒ są bezprawne.
Zaproponowaliśmy żeby w każdym hotelu, obiekcie noclegowym był oddelegowany specjalny koordynator ds. przestrzegania reżimu sanitarnego
Chcieliśmy rozmawiać z rządem, ciągle wierzymy w pewne propozycje, chociażby zawarte w uniwersalnych procedurach sanitarnych, które Polska Izba Hotelarzy opracowała m.in. wraz z wirusologami przy aktywnym współudziale doświadczonych hotelarskich ekspertów branżowych.
Zaproponowaliśmy chociażby, żeby w każdym hotelu, obiekcie noclegowym był oddelegowany specjalny koordynator ds. przestrzegania reżimu sanitarnego. Czuwałby on nad tym, aby goście przestrzegali regulaminu hotelowego zgodnego z normami sanitarnymi.
W razie uchybień wspomniany koordynator odpowiadałby z imienia i nazwiska przy kontroli Sanepidu. Pomysł ten bardzo spodobał się wirusologom.
Nowością w tym protokole było też to, że każdy z gości przed zakwaterowaniem miałby obowiązek wypełnić ankietę kwalifikacyjną, gdzie podałby m.in informacje czy miał kontakt, styczność z osoba chorą. Teraz tego typu ankieta nie jest wymagana przy kwaterunku.
Oczywiście pewne rzeczy, już po wielu miesiącach pandemii, co przyznał choćby dr Paweł Grzesiowski ‒ są już medycznie sprawdzone. To znaczy nie jest np. tak, że przez kilka dni wirus utrzymuje się na plastiku czy na metalu. Ten okres jest zdecydowanie krótszy i dzięki temu nie trzeba tak często dezynfekować różnych przedmiotów.
Również sytuacja z wyłączaniem suszarek nadmuchowych, których zakazano używać na początku pandemii w obawie o rozsiewanie wirusa jest teraz oceniana inaczej. Uważa się, że suszarki w pokojach hotelowych mogą normalnie funkcjonować, bo wirus jest zabijany pod wysoką temperaturą.
Czyli Państwo chcieliby otwierać hotele, mimo rządowych zakazów? Ponieważ te zakazy są niekonstytucyjne?
‒ Zakazy publikowane w formie Rozporządzeń są niekonstytucyjne, a pomoc państwa jest niewystarczająca. Gdybyśmy żyli w Niemczech, w Czechach czy w Austrii, to tam rekompensaty są nawet do 100%.
W niektórych z wymienionych krajów wprowadzono stany nadzwyczajne. Powyższe Państwa dotują m.in wynagrodzenia dla pracowników, umarzają one podatki od nieruchomości itd.
A u nas? To jest taka miska ryżu, żeby tylko dotrwać do kolejnego miesiąca. Niestety branża nie dotrwa w zdecydowanej większości nawet do marca jeśli się wcześniej w pełni nie otworzymy.
Jeżeli „pełzający, zgniły lockdown”, który ma teraz miejsce, będzie się utrzymywał, to mali i średni przedsiębiorcy upadną
To jest tak dramatyczna sytuacja, że nie dziwię się restauratorom, jak choćby ta historia z Cieszyna gdzie mimo zakazu lokal był otwarty ‒ ludzie są na „musiku”. I muszą się otworzyć, bo inaczej splajtują. Wówczas rodziny hotelarzy i restauratorów czeka skrajna bieda a w ekstremalnych przypadkach może dochodzić do aktów samobójczych. Takie dramaty już niestety miały miejsce…
Jeżeli „pełzający, zgniły lockdown”, który ma teraz miejsce, będzie się utrzymywał, to mali i średni przedsiębiorcy upadną. Może wówczas Wicepremier Gowin zapali świeczkę pamięci na grobie „Nieznanego Hotelarza”…
To jest ostatni moment, żeby rząd poszedł po rozum do głowy, wysłuchał branży. Nie widzę żadnej podstawy merytorycznej do zamknięcia hoteli kiedy szkoły z klas 1-3 mają funkcjonować normalnie od 18 stycznia.
Czytaj także: Protestujący hotelarze i restauratorzy wierzą w wolne, i niezawisłe sądy
Proszę sobie wyobrazić, że Rząd RP bazuje na badaniach amerykańskich naukowców z połowy 2020r. który świadczyły o tym, że restauracje są największym emitentem wirusa. Hotele również w tym zestawieniu były wysoko. A co najciekawsze hotele w USA są obecnie otwarte !!! Pomimo, że sytuacja epidemiczna za Oceanem jest nieporównywalnie gorsza niż w Polsce.
Jednakże badania amerykańskie nie mogą być zaimplementowane na grunt Polski w skali 1:1. Tym bardziej, że polskie hotele spełniają najwyższe normy europejskie. Proszę sobie wyobrazić, że Amerykanie nie mają polskiego odpowiednika Sanepidu.
Hotelarze wydali bardzo dużo pieniędzy na przygotowanie się do pandemii. Ponieśli olbrzymie nakłady na m.in ozonatory, na lampy UVC, na zamgławiacze, na automatyczne dozowniki, co niektórzy na aparaturę do mierzenia temperatury, itp. ‒ to wszystko kosztuje.
I okazało się, że pomimo, że się przystosowaliśmy do wymogów m.in GIS, to jednak ciągle jesteśmy w przestrzeni publicznej tymi jednymi z głównych winowajców eskalacji zachorować na COVID-19.
Od dwóch miesięcy czekam na obiecane przez Wicepremiera Gowina wyniki polskich badań które potwierdziłyby kontrowersyjne tezy amerykańskich naukowców. Pomimo ustnych zapewnień, które dostałem od Wicepremiera do dzisiaj Polska Izba Hotelarzy nie dostała żadnego polskiego opracowania, które ponoć jest w posiadaniu słynnej już Rady Medyków przy KPRM.
Żądam jako przedstawiciel branży ujawnienia ich opinii publicznej, a jeśli to się nie stanie do końca stycznia uznamy, że one po prostu nie istnieją…