Historyczne zyski nie powinny być jedynym kryterium wyboru funduszu
Dotychczasowe wyniki funduszu w niewielkim stopniu rzutują na jego potencjalne przyszłe dokonania. Warto o tym pamiętać i nie przykładać do historycznych stóp zwrotu funduszy zbyt dużej wagi.
Ustalenie właściwego dla nas profilu ryzyka, jakim powinny charakteryzować się fundusze, w które zainwestujemy, to tylko jedna strona medalu. Kolejnym dylematem jest wybór konkretnego produktu. Niemal w każdej spośród kategorii na jakie dzielą się fundusze jest zwykle po kilkanaście, a nawet po kilkadziesiąt pozycji. Pod względem podstawowych założeń co do strategii inwestycyjnej specjalnie nie różnią się one od siebie. Zawsze, oczywiście, warto zapoznać się z detalami, jednak zazwyczaj są to niuanse, nie mające większego znaczenia.
Niewątpliwie jednym z istotniejszych elementów różnicujących ofertę poszczególnych towarzystw funduszy inwestycyjnych są koszty. Koniecznie trzeba zwracać na nie uwagę, zwłaszcza na opłatę z tytułu zarządzania funduszem, bo pod tym akurat względem różnice między funduszami bywają spore.
Nie ulega jednak dyskusji, że tym co odgrywa największą rolę procesie wyboru funduszu, są wyniki osiągane w przeszłości. Z historycznymi stopami zwrotu wszelkich instrumentów inwestycyjnych jest jednak ten sam problem – nie ma żadnej gwarancji ich powtarzalności. Nie inaczej jest w przypadku funduszy. Żeby się o tym przekonać wystarczy porównać wyniki funduszy w różnych, następujących po sobie okresach.
Wyobraźmy sobie przykładowo inwestora, który ponad trzy lata temu podejmował decyzję, w które fundusze akcji polskich zainwestować. Kierował się przy tym trzyletnimi stopami zwrotu na koniec 2010 roku. Wybrany okres obejmował akurat również rok 2008, w którym na rynku panowała silna tendencja spadkowa, stąd wyniki prawie wszystkich funduszy akcji polskich (poza jednym wyjątkiem) były ujemne. Inwestor wybrał zatem po prostu trzy fundusze zajmujące najwyższe pozycje na liście. Kolejno były to SKOK Akcji (6,4 proc.), Allianz Akcji Plus (-0,5 proc.) i Inventum Akcji, który wówczas nazywał się jeszcze Idea Akcji (-0,6 proc.). Gdyby ten inwestor podzielił pieniądze na trzy równe części, każdą z nich inwestują w jeden z wymienionych funduszy, to po kolejnych trzech latach, na koniec 2013 roku, prawdopodobnie mocno by się rozczarował. Każdy z tych trzech funduszy wypracował bowiem stratę, przy czym jeden z nich zanotował kosmiczny, ponad 65-prov. Zjazd wartości jednostki. Po podsumowaniu wyników wypracowanych przez poszczególne fundusze, inwestor mógłby tylko stwierdzić, że zaliczył 25-proc. stratę.
Co więcej, gdyby nasz inwestor należał do tych bardziej roztargnionych i popełnił błąd i zamiast w trzy fundusze o najlepszych trzyletnich stopach zwrotu na koniec 2010 roku zainwestował w trzy najgorsze, tj. w Pioneer Akcji Polskich (-35,7 proc.), PKO Akcji Plus (-39,9 proc.) oraz PKO Akcji (-41,8 proc.), to po trzech latach też mogłaby go zmartwić strata na portfelu, ale zdecydowanie mniejsza, bo wynosząca tylko 6,5 proc.
Może biblijne „ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” nie do końca oddaje zmiany zachodzące w tabelach prezentujących wyniki funduszy, łatwo jednak się zorientować, nawet na tak prostym przykładzie, że dotychczasowe wyniki funduszu raczej w niewielkim stopniu rzutują na jego potencjalne przyszłe dokonania. Warto o tym pamiętać i nie przykładać do historycznych stóp zwrotu funduszy zbyt dużej wagi, co oczywiście nie oznacza, żeby w ogóle się nimi nie interesować. Na uwagę zasługują z pewnością wszelkie rankingi funduszy, które między innymi oceniają regularność osiąganych przez nie wyników w kolejnych, postępujących po sobie okresach. Na bardziej zaawansowanych i dociekliwych inwestorów czeka też szereg wskaźników (m.in. beta, tracking terror, information ratio czy wskaźniki Jensena, Sharpe`a i Treynora), które pomagają ocenić skalę ryzyka ponoszonego przez zarządzającego funduszem w odniesieniu do wypracowanego przez niego zysku. Pomimo wielu zalet, wskaźniki te również nie są wolne od wad, a ich interpretacja potrafi nie być jednoznaczna.
Bernard Waszczyk
Open Finance