Głupoty nie zabraknie, niestety
Ks. Jan Twardowski napisał w jednym ze swych wierszy: "miłości się nie szuka, jest albo jej nie ma". Podobnie jest z głupotą, z tą wszakże różnicą, że tej akurat jest pełno wszędzie. I może by nawet to tak bardzo nie przeszkadzało, gdyby nie to, że osobliwą cechą sporej części przypadków głupoty jest próżność. Tym bujniej się rozwijająca, im wyżej w hierarchii owa głupota się znajduje i w związku z tym obficiej jest polewana lukrem pochlebstwa. Zauważyła to półtora wieku temu baronesa Marie von Ebner-Eschenbach (pisarka austriacka) i stwierdziła: próżność odtrąca każdy zdrowy pokarm, żywi się wyłącznie jadem pochlebstwa i bujnie się przy tym rozwija.
Głupota i próżność towarzyszą ludzkości od jej zarania. Nigdy przy tym nie brakowało tych, którzy uważali, że zjedli wszystkie możliwe rozumy. A i dziś nie sztuką jest ich znaleźć – czasem wystarczy jedynie głowę odwrócić. Gdy przychodzi mi słuchać takowych, mam chęć powtórzyć za Sokratesem: cóż komu z tego, że zjadł wszystkie rozumy, jeśli nie ma własnego. Jeśli tego nie robię, to jedynie dlatego, że dawno już stwierdziłem, iż szkoda języka po próżnicy strzępić, bo zawszeć to wysiłek jakiś tam, a widoków na sukces – czytaj: zrozumienie – żadnych. Zresztą rzekł wspomniany filozof i to: natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili. I jakże świętą miał rację.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że szans na zmniejszenie się głupoty w świecie nie ma żadnych. Trzeba to przyjąć do wiadomości i próbować jakoś z tym wszystkim żyć. Może ułatwieniem będzie powtarzanie, co jakiś przynajmniej czas, słów arcybiskupa, poety i prozaika, Ignacego Krasickiego: mądrość polega na tym wedle mego zdania, aby nie odpowiadać na głupie pytania. I tego się trzymajmy.