Głupota nasza codzienna
Każdy powrót z urlopu do rzeczywistości jest dla mnie coraz trudniejszy. Uważne obserwowanie matki natury i jej dzieci, nie noszących zaszczytnego ponoć miana człowieka rozumnego, pokazuje i jej, i ich mądrość - świadczą o tym podejmowane działania i sposób ich realizacji. Obserwowanie świata ludzi rozumnych nie daje już takiej satysfakcji. Zwłaszcza tych pchających się na afisz, mimo iż nie potrafią. A namnożyło się ich ostatnio, oj namnożyło. I papiery nawet, na tę swoją nibymądrość, posiadają - a jakże.
A ja patrzę na to wszystko jak oniemiały i powtarzam sobie słowa Williama Whartona: Na co człowiekowi świstek z napisem, że studiował, lizał dupy profesorom i opierdalał się przez 4, 6 czy 8 lat? […] Jakie to wszystko głupie. Przecież jak coś umiesz, to umiesz – nie umiesz, to nie umiesz. Co ma do tego szkoła i papierki?
Czasami mam nadzieję, że to chwilowa zapaść intelektualna, krótkotrwała pomroczność jasna. Że przecież ludzie rozumni, jakość tam wykształceni, nie mogą być aż takimi idiotami. Ale wtedy, jak na złość zabierają oni głos. I sprawdza się myśl Marka Twaina: Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Tylko dlaczego dzieje się to tu i teraz?