Grecy grają na czas – czy słusznie?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

grecja.euro.250xPomimo że poniedziałek był ostatecznym terminem na zaakceptowanie przez grecką koalicję rządzącą warunków przyznania drugiego pakietu ratunkowego, do takiego porozumienia nie doszło i dziś rozmowy będą kontynuowane, wzbudzając niepotrzebną niepewność w otoczeniu rynkowym. Alternatywy przecież nie ma, gdyż bez umowy gwarantującej dodatkowe wsparcie w wysokości 130 mld euro Grecji grozi niekontrolowane bankructwo.

Czasu na odwlekanie decyzji też nie zostało dużo, gdyż cały pakiet musi zostać uchwalony i zatwierdzony przez państwa strefy euro, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy najpóźniej do 15 lutego, aby zdążyć z przygotowaniem specjalnej szczegółowej dokumentacji zamiany obligacji zapadających 20 marca. Proces ten może jeszcze napotkać przeszkody na dalszym etapie, gdyż w przypadku niektórych państw strefy euro pomoc dla Grecji musi być zatwierdzona przez lokalne parlamenty. I choć europejscy politycy z kanclerz Merkel i prezydentem Sarkozy’m na czele jawnie wyrażają zniecierpliwienie postawą greckich władz, ci wyraźnie nie kwapią się do szybkich działań.

Wprawdzie liderzy trzech greckich partii tworzących koalicję uzgodnili w niedziele dodatkowe ciecia budżetowe w wysokości 1,5 proc. PKB, jednak wciąż brakuje porozumienia w sprawie kilku innych kwestii będących warunkiem przyznania pomocy, np. cięcie wynagrodzeń w sektorze publicznym, czy wsparcie krajowego sektora bankowego. Powód odwlekania decyzji wydaje się oczywisty – w obawie przed gniewem społeczeństwa politycy greccy chcą się postawić w roli ofiar zmuszonych do przyjęcia surowych warunków i w ten kuriozalny sposób starają się walczyć o głosy wyborców przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na kwiecień.

Pytanie tylko, czy taka taktyka ma sens, skoro dwa największe związki zawodowe już zapowiedziały na dziś 24-godzinny strajk w proteście przed reformami w ich mniemaniu spychającymi gospodarkę w przepaść. Jednak Grecy dużo więcej ryzykują w relacjach z resztą Unii Europejskiej. Cierpliwość europejskich polityków może kiedyś się skończyć i wówczas Atenom najzwyczajniej pozwoli się ogłosić niewypłacalność, być może nawet z opuszczeniem strefy euro. Na razie wydaje się, że Ateny zdają sobie sprawę, iż prawdopodobieństwo przekreślenia Grecji przez Brukselę jest niskie, ale ciężko uwierzyć, by taki kraj, jak Niemcy był wiecznym zakładnikiem takiego kraju, jak Grecja.

Wypchniecie problemów Aten na pierwszy plan ostudziło nastroje na rynkach finansowych, jednak wyraźnego wzrostu obawy i awersji do ryzyka jeszcze nie widać. Z drugiej strony wsparcia optymizmu ze strony danych marko w najbliższym czasie nie będzie, ale z psychologicznego punktu widzenia trudno inwestorom oddać wypracowane zyski, toteż bez wyraźnego impulsu rynek czeka okres stabilizacji. We wtorkowym kalendarzu uwagę zwraca jedynie raport o produkcji przemysłowej z Niemiec (prog. -0,4 proc. m/m), ale jest to odczyt za grudzień ubiegłego roku i nie będzie miał dużego wpływu na notowania.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS