Grecki strach powraca na rynki
Poniedziałkowa sesja na rynkach finansowych rozpoczęła się publikacją indeksów PMI aktywności przemysłowej za lipiec. Bardzo pozytywnie zaskoczyły zarówno dane dla strefy euro, jaki dla Polski. Wskaźnik Menadżerów Logistyki Markit PMI dla przemysłu strefy euro wyniósł 52,4 pkt w lipcu wobec 52,2 pkt oczekiwanych (dane lepsze od prognozowanych pokazały też Niemiec).
Niemniej choć wyniki przerosły oczekiwania ekonomistów były niższe od tych sprzed miesiąca, co już nie napawało optymizmem. Z kolei aktywność polskiego sektora przemysłowego zwiększając się o 0,2 pkt m/m na koniec ub. miesiąca wyniosła 54,5 pkt. Jak można było wyczytać w komunikacie dot. danych krajowych, wzrost liczby nowych zamówień przyspieszył do najszybszego od pięciu miesięcy. Liczba zamówień eksportowych wzrosła w tempie najszybszym od prawie półtora roku, a firmy zwiększyły ceny swoich wyrobów po raz pierwszy od czerwca 2012 roku.
Lepsze od oczekiwanych dane gospodarcze niewiele jednak pomogły wspólnej walucie w relacji do dolara, jednocześnie krótkotrwale wspierając złotego w relacji do obydwu tych walut.
Od silnej wyprzedaż akcji rozpoczęła się bowiem pierwsza od 5 tygodni sesja na giełdzie w Atenach (wówczas wraz z giełdą grecki rząd zamknął też banki i wprowadził kontrolę przepływów kapitałowych). Już na początku notowań główny indeks ateńskiej giełdy spadł o 23% wywierając wyraźną presję na euro.
W rezultacie kurs EURUSD nie zdołał nawet otrzeć się o poziom 1,10 szybko powracając na poziomy poniżej tego wparcia. Podobnie było ze złotym. EURPLN po teście wsparcia na 4,125 błyskawicznie odreagował powracając w okolice otwarcia sesji. Walucie naszej ciążyły bowiem lipcowe dane z Chin, gdzie finalny odczyt Markit PMI został obniżony do poziomu 47,8 pkt, najniższego od blisko 2 lat. Dane te doprowadziły do spadków na giełdzie w Szanghaju, wywierając silną presję na notowania surowców.
Obecnie najważniejszym tematem na rynku pozostaje polityka monetarna Fed w kontekście rozpoczęcia podwyżek stóp w USA. Po lekko gołębich danych o kosztach pracy w USA, nastawienie do dolara poprawił prezes oddziału Fed w St. Louis James Bullard, który stwierdził, że ostatnie dane o wzroście gospodarczym przemawiają za podwyżką stóp we wrześniu.
Nawet słabsze od oczekiwanych dane nt. aktywności przemysłowej ISM nie zdołały zmienić układu sił na rynku walutowym. W lipcu indeks spadł do 52,7 pkt wobec 53,5 pkt w sierpniu. Wydźwięk składowych indeksu był już jednak mieszany. Jeden z najbardziej obserwowanych subindeksów zatrudnienia silnie obniżył się z 55,5 pkt do 52,7 pkt, sugerując na pewne spowolnienie wzrostu zatrudnienia w sektorze przemysłowym. Z kolei subindeks nowych zamówień nieznacznie wzrósł z 56 pkt do 56,5 pkt, wskazując na szybciej rosnącą pulę nowych zamówień.
Wskaźnik ISM znalazł zaś silne przełożenia na notowania polskich obligacji. Po porannym wzroście krzywej o 2-3 pb na całej długości (w reakcji na pozytywne zaskoczenie danymi PMI z Polski oraz strefy euro), podczas popołudniowych godzin handlu rynek odreagowywał. Spadkowi rentowności służyły lekko gołębie dane o kosztach pracy w USA oraz wspomniany słabszy ISM wywierające silnie pozytywny wpływ na rynek bazowy. W Niemczech długi koniec krzywej dochodowości obniżył się o 6 pb (10Y Bund spadł poniżej 0,61%), podobnie było też za oceanem, gdzie rentowności 10Y Treasuries spadły pod koniec dnia do 2,14%. (-5 pb). W efekcie dochodowości krajowych papierów powróciły wczoraj wieczorem w okolice piątkowego zamknięcia.
Joanna Bachert,
Artur Płuska,
Biuro Strategii Rynkowych,
PKO Bank Polski