GPW ma sporo do wygrania. Zadecydują dane z USA.
Warszawska giełda będzie dziś rano nadrabiać dzień nieobecności, który na światowych rynkach przyniósł silne zwyżki. Po południu nastroje ustawią dane z rynku pracy w Stanach.
Czwartek przyniósł silne zwyżki na kluczowych giełdach europejskich. DAX zyskał 1 proc. i jest najwyżej od dwóch tygodni oraz zaledwie 100 pkt (ok. 2 proc.) poniżej szczytu hossy z połowy września. Paryski CAC40 jak i londyński FTSE zyskały po 1,3 proc. wskazując, że rynki nie wyceniają w jakiś szczególny sposób dyskusji nad unijnym budżetem (wczoraj brytyjski parlament odrzucił stanowisko premiera głosami opozycji i części parlamentarzystów rządzącej partii), ani do rozwoju sytuacji w Grecji, gdzie narastają podziały wewnątrz koalicji rządzącej. Sam indeks w Atenach spadł wprawdzie o 5 proc., ale jego separacja na tle Europy tym mocniej była wczoraj widoczna. Grecja jest już sprawą Greków, nie naszą – zdają się twierdzić globalne rynki.
Również na Wall Street sesja była udana. S&P zyskał 1,1 proc., co jak wyliczyli statystycy z Bloomberga było najsilniejszą zwyżką od siedmiu tygodni. Pomogły dane o nastrojach Amerykanów – choć indeks Conference Board wzrósł mniej niż oczekiwano, to mimo wszystko wartość 72,2 pkt jest najwyższa od czterech lat. Warto też odnotować, że choć ISM sektora przemysłu spadł z 51,5 do 51, to nadal wskazuje na rozwój sektora. Po sesji S&P jest najwyżej od tygodnia (huragan Sandy okazał się inwestorom niestraszny), ale od szczytu hossy dzieli go ponad 3 proc.
W Azji inwestorzy także uwierzyli, że nie dojdzie do dalszego spowolnienia w USA, co w dzisiejszych czasach też jest niezłą perspektywą. Kospi zyskał 1,1 proc., a Nikkei 1,2 proc. Hang Seng zyskiwał tymczasem 1,3 proc. kwadrans po ósmej naszego czasu.
W znacznej mierze dobre nastroje w USA i w Azji giełdy europejskie zdyskontowały już wczoraj, dlatego poranne notowania mogą przynieść albo skromną kontynuację wzrostów, albo wręcz ich korektę, choć raczej nieznaczącą. Powyższe nie dotyczy indeksów warszawskiej giełdy, które powinny nadrabiać wczorajszą nieobecność od pierwszych chwil notowań. Ambitnym celem dla WIG20 będzie dotarcie do 2350 pkt – dawnego poziomu wsparcia, a dziś oporu. Ale oznaczałoby to zwyżkę o 1,4 proc. Nastroje na koniec dnia ustalą dane z amerykańskiego rynku pracy – oczekuje się 125 tys. nowych miejsc pracy. Ale możliwe także, że poważniejsze ruchy na rynkach czekają nas dopiero po wyborach prezydenckich w USA (6 listopada).
Emil Szweda
Open Finance