Główna ekonomistka Banku Pocztowego: inflacja w Polsce może utrzymać się na dwucyfrowym poziomie do końca 2023 r.
„Jest też duże ryzyko w lutym, przy bardzo niskiej bazie odniesienia z tego roku, że inflacja wyniesie ok. 20 proc. Pierwszy kwartał przyszłego roku będzie ogólnie jeszcze bardzo trudny pod względem inflacji, natomiast od II kw. powinniśmy obserwować już jej delikatne hamowanie” – powiedziała ekonomistka Banku Pocztowego.
Nie spodziewam się jednak tego, że skończymy przyszły rok na jednocyfrowym poziomie.
„Inflacja znajdzie się w okolicach 10 proc. w grudniu 2023 r., to oczywiście będzie zauważalny spadek – z około 20 proc. w lutym – niemniej, niestety może nie udać się zejść na niższe, jednocyfrowe poziomy” – dodała.
Wciąż rosnąć będą ceny żywności i surowców energetycznych
Jak podkreśla Kurtek, w nadchodzących miesiącach wciąż rosnąć będą ceny żywności i surowców energetycznych.
„Od kilku miesięcy ceny żywności zaskakują in plus i – szczególnie w miesiącach jesiennych – te niespodzianki mogą być bardzo duże. Dopiero w nadchodzących miesiącach zobaczymy bowiem w cenach żywności koszty, które ponosili w ostatnim czasie i ponoszą teraz przedsiębiorcy, i które przeniesione zostaną na ceny końcowe. Dla żywności istotny też jest oczywiście czynnik sezonowany – o tej porze roku ceny żywności zwykle idą w górę” – powiedziała ekonomistka.
Czytaj także: Ireneusz Dąbrowski z RPP: inflacja przekroczy 20 proc. w pesymistycznym scenariuszu >>>
„Jeżeli chodzi o paliwa to wciąż mamy dużą zmienność i niepewność, ale ogólnie można zakładać, że surowce energetyczne będą drogie. I choć będziemy mieli zamrożenie cen dla gospodarstw domowych, to znaczna część firm już odczuwa podwyżki cen energii, co będzie przekładało się na ceny towarów i usług” – dodała.
Ścieżka dla inflacji mocno zależna od decyzji rządu
Ekonomistka wskazuje, że ścieżka dla inflacji w dłuższym horyzoncie będzie mocno zależna od decyzji rządu, w tym przedłużania lub wygaszania obowiązujących obecnie tarcz antyinflacyjnych.
„To, co będzie dziać się z inflacją w dłuższym horyzoncie, w dużej mierze zależy także od tarcz antyinflacyjnych. Zakładam, że zostaną one utrzymana do końca 2023 r., ale jeśli do stycznia 2024 r. rząd zacznie 'odwracać’ tarcze, nawet jeśli będzie to stopniowe 'odwracanie’, to inflacja znowu będzie podbijana ze względu na podwyżki podatków. To jednak bardzo odległa perspektywa, więc trudno w tym momencie prognozować” – powiedziała Kurtek.
„Przed nami zimowe miesiące i choć póki co pogoda jest łagodna, a magazyny gazu są zapełnione, to przyszłoroczna zima może być trudniejsza. Zapasy gazu niekoniecznie będą tak duże, jak obecnie. To m.in. jeden z czynników, który będzie powodował, że inflacja w przyszłym roku może utrzymywać się na podwyższonym poziomie” – dodaje.
Inflacja może wrócić do celu NBP dopiero w 2025 r.
W ocenie Kurtek, inflacja w Polsce może wrócić do celu NBP dopiero w 2025 r., choć – jak zaznacza – jest to optymistyczny scenariusz.
„W optymistycznym scenariuszu można założyć, że inflacja zejdzie do celu NBP w 2025 r., ale zakładałabym, że może to być jeszcze później, m.in. ze względu na całą transformację energetyczną, która musi dokonać się w Europie i u nas oczywiście również. Wszystkie plany robione przed wojną są już nieaktualne – transformacja musi nastąpić szybciej i po wyższych kosztach, co wszyscy odczujemy” – powiedziała.
„Polska jest też trochę uzależnione od tego, jak szybko z transformacją poradzą sobie bogate kraje Europy, głównie Niemcy. Wydaje się, że gdyby oni przeszli tę transformację w szybszym tempie niż reszta to jest szansa, że ceny surowców energetycznych będą się stopniowo stabilizować lub nawet spadać. Ogólnie rzecz biorąc musimy przygotować się na to, że po wielu latach bardzo niskiej inflacji czy nawet deflacji, przyszedł czas podwyższonej inflacji, który potrwa kilka lat” – dodała.
Spodziewana podwyżka stóp procentowych
Główna ekonomistka Banku Pocztowego zakłada, że Rada Polityki Pieniężnej na listopadowym posiedzeniu podniesie stopy procentowe o 25-50 pb. później przejdzie w tryb „wait and see”.
„Wsłuchując się w głosy płynące z RPP wydaje się, że większość członków zakłada, że cykl podwyżek stóp się kończy mimo, że inflacja cały czas zaskakuje w górę. Rada jest raczej przekonana, że stopy procentowe powinny zatrzymać się mniej więcej na obecnym poziomie. Być może listopadowa projekcja, w której ścieżka inflacji zostanie zrewidowana w górę, a PKB – w dół, będzie jeszcze ostatnim impulsem, żeby delikatnie podnieść stopy. Spodziewam się ruchu o 25-50 pb. do 7,00-7,25 proc. i wstrzymania cyklu na tym poziomie. Rada zapewne nie ogłosi, że kończy cykl – raczej zakomunikuje przerwę i tryb 'wait and see'” – powiedziała.
Czytaj także: Bank Pekao: „miękkie lądowanie” polskiej gospodarki coraz mniej prawdopodobne >>>
Kurtek podkreśla, że choć stopy procentowe w Polscy mogłyby wzrosnąć powyżej prognozowanych obecnie 7,00-7,25 proc., to w obecnej sytuacji makroekonomicznej trudno zakładać, że dużo wyższe stopy byłyby skutecznym narzędziem w walce z inflacją, która jest globalnym zjawiskiem.
„RPP wydaje się być przekonana, że zrobiła tyle, ile mogła i że dalsze podwyżki stóp nie obniżą inflacji, a tylko spowodują recesję. Obrano tu zupełnie inną strategię niż np. Fed, który podwyższa stopy w szybkim tempie i na dużą skalę, oczekuje recesji i spodziewa się, że spadek PKB obniży inflację, ale dzięki temu potem gospodarka szybciej wyjdzie z obecnego kryzysu” – powiedziała.
„Według mnie stopy procentowe mogłyby znaleźć się na wyższym niż 7,00-7,25 proc. poziomie, ale czy aż na takim poziomie, jak inflacja – mam wątpliwości. Na część tej inflacji, której aktualnie doświadczamy, polityka monetarna nie ma po prostu wpływu. Czysto teoretycznie powinniśmy podnosić stopy w ślad za inflacją i czekać aż ona spadnie, niemniej problem jest dużo bardziej złożony. Trzeba wziąć m.in. pod uwagę fakt, że inflacja nie jest aktualnie problemem tylko krajowym, ale niestety ogólnoświatowym” – dodała.
W III kw. dalsze hamowanie polskiej gospodarki
Mimo tego, że część miesięcznych danych zaskakiwała in plus, III kw. w polskiej gospodarce przyniósł dalsze spowolnienie aktywności – ocenia Monika Kurtek. Ostateczny wynik i to, czy Polsce uda się uniknąć tzw. technicznej recesji, może być jednak zależy od efektów statystycznych – GUS istotnie zrewidował odczyt PKB za poprzedni rok, co nie pozostanie bez wpływu na tegoroczne wyniki.
„Dane miesięczne z września w niektórych przypadkach zaskakiwały pozytywnie, ale podsumowując cały III kw. widać hamowanie gospodarki. W przypadku produkcji przemysłowej w II kw. dynamika wynosiła 11,3 proc. rdr, a w III kw. jest na poziomie 9,7 proc. Z kolei w przypadku sprzedaży detalicznej widać już dużo mocniejsze spowolnienie – w II kw. dynamika wynosiła 9 proc. rdr, a w III kw. jest już na poziomie zaledwie 2,8 proc. Konsumpcja to prawie 60 proc. całego naszego PKB, więc takie wyhamowanie jest istotne. Według szacunków z danych miesięcznych spowolnienie w budownictwie również jest bardzo istotne – dynamika z okolic 9 proc. rdr w II kw. znalazła się w okolicach 3,4 proc. w III kw.” – powiedziała PAP Biznes Kurtek.
„Można powiedzieć, że przemysł w III kw. wciąż trzymał się całkiem nieźle, ale budownictwo i konsumpcja radziły sobie już znacznie gorzej. Na podstawie wszystkich danych zakładam, że dynamika PKB w III kw. wyhamowała w okolice 2,8 proc. rdr z 5,5 proc. rdr w II kw.” – dodała.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego zaznacza jednak, że ostateczny wynik i to, czy Polsce uda się uniknąć tzw. technicznej recesji może być zależy od efektów statystycznych – GUS istotnie zrewidował odczyt PKB za poprzedni rok, co nie pozostanie bez wpływu na tegoroczne wyniki.
„Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że GUS na początku października zrewidował dane roczne za poprzednie lata. Dynamika PKB w 2021 r. została mocno podniesiona – z 5,9 proc. do 6,8 proc. Nie mamy danych kwartalnych i nie wiadomo, gdzie dokładnie te rewizje nastąpiły – w jakich kwartałach, w jakich kategoriach. To wszystko może mieć bardzo duże przełożenie na wyniki poszczególnych kwartałów w tym roku” – powiedziała.
„Nie jest wykluczone, że w III kw. po odsezonowaniu zobaczymy delikatny spadek w ujęciu kwartał do kwartału, czyli biorąc pod uwagę wykazany przez GUS spadek kwartał do kwartału również w II kw., moglibyśmy mówić o tzw. technicznej recesji. Niemniej, wcale bym tego nie przesądzała, wszystko zależy od tego, jak wyglądały poszczególnego kwartały w ubiegłym roku, bo roczna rewizja była bardzo duża, a to może spowodować zupełnie inne, nieujemne odczyty w tym roku po ponownym odsezonowaniu tychże danych” – dodała.
Kurtek prognozuje, że dynamika PKB w ujęciu rok do roku w IV kw. 2022 r. będzie zbliżona do zera, a w I kw. 2023 r. – znajdzie się na ujemnym poziomie.
„W IV kw. niestety będziemy obserwować dalsze hamowanie gospodarki i – patrząc na to co dzieje się np. w Niemczech – polski przemysł prawdopodobnie odczuje to już dużo mocniej. Dynamika PKB w IV kw. może znaleźć się w okolicy zera w ujęciu rdr, a w I kw. 2023 r. możemy zobaczyć już ujemną, roczną dynamikę. Kolejne kwartały przyszłego roku powinny przynieść lekkie odbicie, choć niepewność co do takiego scenariusza jest bardzo duża” – powiedziała PAP Biznes ekonomistka.
„Ze względu na dane z ostatniego miesiąca, skorygowałam lekko w górę swój szacunek dla PKB Polski w 2022 r. do 3,9 proc. z 3,8 proc. Prognoza na 2023 r. na poziomie 1,3 proc. pozostaje bez zmian” – dodała.
Główne ryzyka dla prognoz makroekonomicznych
Wśród głównych ryzyk dla prognoz makroekonomicznych ekonomistka wskazuje przebieg wojny w Ukrainie, niestabilność polityczną na świecie i brak napływu do Polski funduszy unijnych.
„Podstawowym ryzykiem dla prognoz pozostaje oczywiście wojna w Ukrainie – to, jak długo będzie trwała i w jakim kierunku się rozwinie. Ponadto, na przykładzie Wielkiej Brytanii widać, że niestabilność polityczna też może bardzo mocno wpływać na globalne rynki i na poszczególne gospodarki. Ta sytuacja była np. jednym z impulsów do tego, co wydarzyło się u nas na rynku długu w ostatnim tygodniu, choć nie był to oczywiście jedyny czynnik. W Europie i na świecie cały czas jest wiele krajów, gdzie panuje niestabilność – kwestia Włoch, wyborów w USA, Tajwanu i Chin, Bliskiego Wschodu. Mamy zatem mnóstwo politycznych ryzyk na horyzoncie, które mogą eskalować” – oceniła Kurtek.
„Istotnym ryzykiem dla Polski wciąż jest też brak napływu funduszy unijnych – bez tych pieniędzy będzie nam po prostu dużo trudniej. W sytuacji, kiedy wchodzimy w wyraźne spowolnienie gospodarcze, te fundusze bardzo by nam się przydały, chociażby na rozruszanie inwestycji. Brak tych środków będzie bardzo odczuwalny. Agencje ratingowe również wskazują na ten czynnik jako istotny przy ocenie ratingu. Niestety istnieje ryzyko, że ratingi mogą być skorygowane i to też ostatecznie miałoby negatywne konsekwencje dla polskiej gospodarki” – dodała.