Fundusze MiŚ: większe ryzyko nie przekłada się na większe zyski
Teoretycznie fundusze akcji małych i średnich spółek obdarzone są większym potencjałem wzrostowym. Od kilku lat niespecjalnie daje on jednak o sobie znać.
Spadek atrakcyjności obligacji skarbowych oraz bankowych depozytów sprawia, że zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi rośnie, czemu sprzyjają ich wyniki z ostatnich kilkunastu miesięcy. Począwszy od października ubiegłego roku fundusze notują napływ kapitału, a w ciągu tych ostatnich pięciu miesięcy przewaga wpłat nad umorzeniami średnio wynosiła blisko 2,4 mld zł miesięcznie, co w sumie daje niemal 12 mld zł. Gros tych pieniędzy (blisko trzy czwarte) trafiało na rachunki w funduszach dłużnych. Bardzo powoli, ale zauważalnie, inwestorzy zaczynają też przepraszać się z funduszami akcji. Od października trafiło do nich w sumie niecałe 355 mln zł. Warto odnotować, że 75 proc. tej kwoty, czyli prawie 268 mln zł, skierowano do funduszy opierających strategię inwestycyjną na akcjach spółek zaliczanych do grona maluchów i średniaków.
Fundusze akcji polskich małych i średnich spółek wypadają w ostatnim czasie tylko nieco lepiej niż fundusze akcji uniwersalnych. Od początku roku (do 8 marca br.) średnio przyniosły 3,5 proc. zysku, podczas gdy w przypadku funduszy uniwersalnych jest to minus 0,1 proc. Lepszą koniunkturę w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw notowanych na warszawskiej giełdzie odzwierciedlają giełdowe indeksy. WIG, jako wskaźnik szerokiego rynku, od początku roku stracił na wartości 0,8 proc., a WIG20 prawie 3,6 proc. Jednak już mWIG40, obrazujący sytuację w segmencie średnich spółek, zyskał 4,8 proc., zaś indeks najmniejszych spółek – sWIG80 – wzrósł o 6,5 proc.
Takie różnice w zachowaniu poszczególnych indeksów nie są niczym nadzwyczajnym. W połowie 2007 roku, u szczytu hossy, sWIG80 w skali roku notował wzrost o przeszło 150 proc. W tym czasie mWIG40 mógł się pochwalić zwrotem rzędu 125 proc., a WIG nieco ponad 60 proc. Wiosną 2004 roku zdarzyło się nawet, że roczna stopa zwrotu z indeksu małych spółek przekroczyła 200 proc., podczas w przypadku średnich spółek było to niespełna 100 proc., a przy WIG-u ponad 70 proc. Podczas spadków zarówno „maluchy” jak i „średniaki” także wyprzedzają WIG, notując większe straty, choć wówczas różnice wyrażane w punktach procentowych nie są już tak duże. Jak pokazuje poniższy wykres, podczas wzrostów indeksy małych (kolor zielony) i średnich (kolor czerwony) spółek rosną szybciej niż WIG (kolor niebieski), i na odwrót, podczas spadków zazwyczaj tracą więcej. Jednocześnie nie trudno zauważyć, że mniej więcej od 2008 roku wszystkie te trzy wskaźniki poruszają się w zgodnym rytmie, a ewentualne rozbieżności nie są już tak wyraźne, jak bywało to wcześniej.
Roczne zmiany indeksów na koniec kolejnych miesięcy
Szansa na potencjalny zysk znacznie przekraczający zwykłe (uniwersalne) fundusze akcji polskich spowodowała, że mniej więcej przed pięcioma laty w szybkim tempie zaczęło przybywać funduszy specjalizujących się w inwestowaniu wyłącznie w akcje małych i średnich firm. Obecnie w ofercie krajowych instytucji jest ich już 22. Prawdziwy boom zainteresowania fundusze te przeżywały pod koniec 2006 i w pierwszej połowie 2007. Zdarzyło się wówczas nawet, że tylko w jednym miesiącu, dokładnie w maju 2007 roku, przewaga wpłat nad umorzeniami przekroczyło 2 mld zł. Najlepszą reklamą dla nich były wówczas wyniki, które przeciętnie były dwa razy wyższe niż w przypadku funduszy uniwersalnych. W szczycie hossy, czyli w połowie 2007 roku, podczas gdy fundusze uniwersalne mogły pochwalić się średnią roczną stopą zwrotu sięgającą ok. 60 proc., fundusze małych i średnich spółek notowały wynik na poziomie blisko 120 proc.
Specyfiką polskiego rynku jest jednak, że zdecydowana większość obrotu koncentruje się na dosłownie kilku, kilkunastu największych spółkach, jak KGHM, PKO BP, PZU, Orlen czy Pekao. Aby wyobrazić sobie jaka to skala wystarczy porównać średnie obroty generowane akcjami spółek wschodzących w skład indeksu WIG20, które w ostatnich dwóch latach średnio na sesję wynosiły blisko 685 mln zł, ze średnimi obrotami generowanymi na indeksie mWIG40, które przekraczają 107 mln zł na sesję. Dla sWIG80 jest to jeszcze mniej – ok. 40 mln zł na sesję.
To porównanie w dużym stopniu tłumaczy fenomenalne zyski funduszy MiŚ w latach 2006 i 2007. Miliardowe napływy gotówki zarządzający musieli przecież lokować zgodnie ze statutem funduszy, czyli w akcje małych i średnich spółek. Ten rynek nie był i nie jest ta tyle płynny, żeby sprawnie zaabsorbować tak znaczny kapitał. Wystąpił więc efekt samonakręcającej się spirali, która wywindowała kursy akcji. Wraz z załamaniem na rynkach akcji i nadejściem bessy fundusze akcji małych i średnich spółek szybko, o wiele szybciej niż fundusze uniwersalne, oddały zyski, zamieniając je w pokaźne, sięgające średnio nawet 60 proc. straty, w czym nieznacznie tylko, ale jednak, wyprzedziły fundusze uniwersalne.
Roczne stopy zwrotu na koniec kolejnych miesięcy
Od powrotu wzrostów na początku 2009 roku, wyniki funduszy uniwersalnych i MiŚ są w zasadzie bardzo do siebie zbliżone. Poprawa giełdowej koniunktury, którą z przerwami obserwujemy od początku ubiegłego roku, licząc do końca lutego br. przyczyniła się do wzrostów indeksów spółek małych (sWIG80) i średnich (mWIG40) o odpowiednio 30,1 i 20 proc. W tym samym czasie WIG zwyżkował o 23,1 proc., a WIG20 o 14,3 proc. Nie przekłada się to jednak na znaczące polepszenie wyników funduszy akcji MiŚ w relacji do funduszy akcji uniwersalnych. Zresztą teoretycznie większy potencjał wzrostowy tych pierwszych już od kilku lat niespecjalnie daje o sobie znać. Być może znów objawi się on w takim stadium hossy, w którym na rynku zapanuje hurraoptymizm. Historia wskazuje jednak, że byłby to raczej sygnał sugerujący sprzedaż, a nie zakup jednostek uczestnictwa.
Bernard Waszczyk
Open Finance