Filateliści, filumeniści i Polacy
Ciekawe, jakie otrzymałbym dziś odpowiedzi na pytanie, kto to taki filumenista lub filatelista? Kolekcjonować można niemal wszystko, choć chyba ze świecą szukać już dziś młodych ludzi, zbierających znaczki, etykiety od zapałek albo np. puste puszki po piwie, czy też opróżnione pudełka po papierosach. Ale kto niczego nie zbierał w dzieciństwie i młodości, niech pierwszy rzuci kamieniem!
Ja przyznaję się kolejno do następujących pasji, z których zdecydowana większość nie przetrwała oczywiście – jak to najczęściej w takich przypadkach bywa – próby czasu: znaczki pocztowe, widokówki, stare klucze, ramy, oryginalne butelki, kapsle, szklane karafki (tę kolekcję zachowałem do dziś), sopociana. Ostatni zbiór – jako jedyny – wciąż się powiększa, a każdy kolejny zakup budzi uśmiech politowania na twarzy mojego listonosza, zmuszonego do dostarczania mi dość regularnie ciężkich przesyłek (proszę o wyrozumiałość) i wzruszenie ramion mojej ukochanej żony, która z podziwu godną cierpliwością znosi te moje kolekcjonerskie zapędy.
Te kombatanckie wspomnienia doświadczonego prze czas zbieracza rozsypanych po drodze do nieskończoności śladów i wspomnień przeszłości. Ale czy jesteśmy też – jako Polacy – zgorzkniałymi kolekcjonerami naszych narodowych lęków, uprzedzeń i fobii, stając się wszyscy jednocześnie ofiarami własnych negatywnych stereotypów i uogólnień? I czy jest to rzeczywiście wyłącznie polska narodowa specyfika, wynikająca nie z logiki i zdrowego rozsądku, ale przyzwyczajeń, negatywnych emocji i zaszłości? Wszelkie stereotypy narodowe są dziś – w czasach globalnej wioski i świata skurczonego do rozmiarów niemal znaczka pocztowego na ekranie smartfona – z pewnością obarczone grzechem pierworodnym ludzkiego rodu i wrodzoną niechęcią do „obcych”. Wydawałoby się, że właśnie dziś powinny wśród ludzi (nie tylko przecież w Polsce) królować: zgoda, tolerancja, wzajemne zrozumienie, pochwała odmienności i różnic – kulturowych, narodowych, językowych, obyczajowych, społecznych, religijnych. Cóż, jak zawsze okazuję się niepoprawnym i naiwnym idealistą w takich sprawach, ale pewnie już się nie zmienię. I jakoś mnie ta nieracjonalna wiara w pewne ideały zupełnie nie uwiera.
Mamy na pewno tendencję do schematycznych uproszczeń, ale wierzymy, ze jesteśmy wyjątkowym narodem – w domyśle: „wybranym”, tylko nikt jeszcze nie odkrył przez kogo i do czego. Kolekcjonujemy chyba bardziej swoje indywidualne fobie i uprzedzenia, dając w ten sposób wyraz przede wszystkim własnym stanom emocjonalnym. Oczywiście ubieramy te zachowania w odpowiednie grupowe szaty i w ten sposób tłumaczymy sobie stadne zachowania, bo zawsze łatwiej się wytłumaczyć z takich działań, jeśli stoi za nimi jakaś nieokreślona większa grupa. Ale to każdy z nas jest indywidualnym kolekcjonerem i każdy tę swoją prywatną kolekcję negatywnych stereotypów buduje na własne podobieństwo. Jest w tym zresztą jakaś przewrotna symbolika – w końcu wystarczy popatrzeć w lustro, aby znaleźć w nim odbicie najbardziej mrocznego dna swojej duszy.
Wojciech Fułek