Felieton: Timeo Danaos nawet jak jeszcze nie przyszli
W styczniu skończył mi się dowód. Wyrobiłem nowy. 26 kwietnia jeden z pięciu banków, z którymi (mniej lub bardziej) współpracuję, przysłał mi SMSa: „Twój dowód osobisty podany w naszej bazie stracił ważność. Zapraszamy do dowolnego oddziału....................... w celu aktualizacji danych.
Czepiać się trzech miesięcy opóźnienia nie zamierzam – w końcu bank zareagował. A pozostałe cztery? Pójdę (rzadko się to zdarza, ale czasami jest konieczne) do oddziału, wylegitymuję się i… Udowadniaj potem, człowieku, że ty to ty, dowód jest nowy, okaziciel się nie zmienił.
Chociaż z drugiej strony może lepiej, że w czterech innych bankach mają mój stary numer dowodu. Figurowanie w bankowej bazie danych niekoniecznie jest bezpieczne. Jak podsumowali jakiś czas temu eksperci CERT Polska, w ubiegłym roku miało miejsce kilka poważnych kampanii phishingowych atakujących polskich użytkowników bankowości elektronicznej. Cyberprzestępcy wyłudzali loginy i hasła. a także zdobywali kody jednorazowe służące do autoryzacji transakcji. Ale to nie wszystko. Właśnie zatrzymano niejakiego „PollyPocketa”, wspólnika również niejakiego „Polsilvera”. Nic to Państwu nie mówi? A to fachowcy, którzy w ubiegłym roku wyczyścili konta klientów Plus Banku. Ciekli dostęp do ich wszystkich danych. Aby się uwiarygodnić, przesłali jednemu z serwisów internetowych numery kilkuset kart płatniczych, dane osobowe ich posiadaczy wraz z numerami telefonów komórkowych oraz loginy i hasła do 150 rachunków.
Natychmiast wyobraziłem sobie swój nieszczęsny nowy numer dowodu osobistego, wpadający w łapki jakiegoś „Polsilvera 2” czy innego „Pocketa”. Moje rachunki wprawdzie nie zachęca ich raczej don czyszczenia, ale numer dowodu można wykorzystać w różny, za każdym razem nieprzyjemny dla jego właściciela, sposób. A biorąc pod uwagę sprawność E-sądu, który błyskawicznie wyda wyrok nie sprawdzając danych skazanego – numer dowody wystarczy (a jeszcze jeśli oszust zgarnie kompletne dane, to zgadzać się będzie wszystko) – to ani się obejrzę, jak mi komornik wejdzie na rachunki i udowadniaj potem człowieku, że nie jesteś wielbłądem.
Jak Broń Boże nie mówię, że do każdego banku można się włamać. Ani nazw nie wymieniam. Jak się włamią, to podam.
Przemysław Szubański