Fatalne dane z Azji
Chińskie odczyty były wielokrotnie gorsze od oczekiwań analityków. Również dane z Japonii nie powinny zachwycić inwestorów. Reakcja rynków była jednak bardzo wyrozumiała dla tych wydarzeń. W UE wraca temat Brexit-u.
Wbrew oczekiwaniom wielu analityków po tygodniowej przerwie chińska giełda nie otworzyła się potężnym spadkiem. Giełda była pod kreską, ale zaledwie o 0,63%. Jest to zaskakująco dobry wynik, biorąc pod uwagę poranny odczyt danych makroekonomicznych. Eksport, który zdaniem analityków miał spaść o 1,9%, spadł o 11,2%, a import zamiast 0,8% skurczył się o 18,8%. Co ciekawe, biorąc pod uwagę wzrost importu z Hongkongu o 108% widać, że dane te i tak są zmanipulowane. Przewidywania większych strat bazowało również na tym jak zachowywała się giełda w Tokio w zeszłym tygodniu. Przeważnie te dwa parkiety miały ze sobą sporo wspólnego. Uwagę inwestorów przykuł wywiad, którego udzielił prezes Banku Chin. Padło w nim stwierdzenie, że nie ma podstaw do dalszego osłabiania się chińskiej waluty. Powiedział on też, że nie zamierza wprowadzać kontroli kapitału w celu ochrony wciąż spadających rezerw walutowych.
Dane z Japonii również wypadły gorzej od oczekiwań, aczkolwiek odchylenie nie było tak znaczne jak w Chinach. Wzrost gospodarczy spada o 1,4% podczas gdy analitycy spodziewali się redukcji o 1,2%. Co ciekawe inwestorzy w reakcji na te dane zaczęli kupować. Logika stojąca za tym zjawiskiem jest prosta. Jest tak źle, że rząd będzie interweniował i zwiększał skalę interwencji na rynku. W rezultacie mieliśmy do czynienia z bardzo nielogicznym połączeniem. Gospodarka kurczy się o 0,2% więcej niż oczekiwaniom a giełda rośnie o ponad 7%. Warto zwrócić uwagę, że to imponujące 7% to mniej więcej ⅓ tegorocznych spadków. Jest to zatem raczej korekta niż nagłe wzrosty.
Negocjacje na linii Unia Europejska-Wielka Brytania nabierają tempa. W czwartek rozpocznie się dwudniowy szczyt w sprawie warunków dalszego członkostwa tego kraju w strukturach europejskich. Już teraz trwają tournée polityków europejskich promujących różne warianty kompromisu. Referendum odbędzie się dopiero za kilka miesięcy, ale już teraz widać presję wywieraną na funta w związku z tymi wydarzeniami. Wśród postulatów Wielkiej Brytanii jest ograniczenie krajowych benefitów socjalnych dla obywateli reszty państw Unii.
Dzisiejszy dzień pod względem danych makroekonomicznych, biorąc pod uwagę poranne odczyty z Azji, z pewnością nie należy do nudnych. W dalszej części dnia powinno być już spokojniej, jednakże w dalszym ciągu warto zwrócić uwagę na:
- 11:00 – Strefa euro – bilans handlu zagranicznego,
- 15:00 – Strefa euro – wystąpienie Mario Draghiego.
W nocy poznamy dodatkowo kwotę nowych kredytów oraz podaż pieniądza w Chinach. Dane z tego kraju nie są szczególnie rzetelne, ale po dzisiejszej niespodziance każdy sygnał będzie ważny.
EUR/PLN
Kurs EUR/PLN powraca do wzrostów. Dla ruchu w górę oporem jest obecnie poziom 4,5100 zł, gdzie kurs dotarł po obniżce ratingu. W przypadku spadków wsparcie stanowić będą ostatnie minima lokalne na 4,3850.
CHF/PLN
Kurs CHF/PLN również wybił się z trendu bocznego w górę. Najbliższym oporem są okolice 4,1150, gdzie znajdują się obecne maksima. W przypadku osłabienia kursu wsparciem po przebiciu linii łącząca minima lokalne jest ważne minimum lokalne na poziomie 3,9300.
USD/PLN
Kursowi USD/PLN równie udało się wybić z trendu bocznego. Nowym oporem są maksima na 4,1350. Dla obecnego ruchu w dół najbliższym wsparciem jest ważne trzymiesięczne minimum lokalne na 3,8600.
GBP/PLN
Kurs GBP/PLN od połowy października porusza się w silnym trendzie wzrostowym po czym zawrócił i przeszedł w trend spadkowy. Najbliższym oporem dla ruchu w górę są ostanie maksima na poziomie 5,9100. W przypadku kontynuacji spadków ważnym wsparciem jest minimum obecnego ruchu, czyli poziom 5,6200.
Maciej Przygórzewski,
Internetowykantor.pl, Walutomat.pl