Eurodolar przed szansą na wzrost powyżej 1,30.
Na rynku głównej pary walutowej nadal utrzymuje się średnioterminowy trend boczny ograniczony poziomami 1,28-1,307 USD za euro. W czwartek kurs EUR/USD próbował odreagowywać powracając w okolice 1,295. Wcześniej na nastrojach rynkowych ciążyła decyzja agencji S&P o obniżeniu oceny wiarygodności o dwa poziomy do BBB minus. Choć to jeszcze nie poziom "śmieciowy", ale może to być już tylko kwestia czasu kiedy się nim stanie.
W przyszłym tygodniu, najostrzejsza w postrzeganiu państw peryferyjnych, agencja Moody’s, zakończy rewizję oceny kraju i niewykluczone, że wówczas dług Hiszpanii utraci status inwestycyjny. Taka decyzja osłabiłaby zapewne obligacje hiszpańskie zwiększając awersję do ryzyka. Z drugiej jednak strony można przypuszczać, że przybliżyłaby ona termin zgłoszenia się Madrytu po pomoc, na co liczą rynki i co zapewne poprawiłoby nastroje graczy. Decyzji na razie jednak nie ma i to może niepokoić. W tej sytuacji testem dla rynku będzie z pewnością przyszłotygodniowa aukcja bonów i obligacji skarbowych Hiszpanii.
Na rynek wciąż napływają też doniesienia z Tokio. Trwa tam szczyt MFW i Banku Światowego. Wczoraj odbyło się spotkanie ministrów finansów grupy G7. Pomysł MFW, by pomóc zadłużonym państwom strefy euro okazał się w rezultacie ważniejszy niż obniżenie ratingu Hiszpanii przez S&P. Wspólną walutę silnie wsparła prezes MFW, która powiedziała, że zadłużone państwa, takie jak Hiszpania i Grecja, powinny dostać więcej czasu na ograniczenie deficytów budżetowych. Komentarz CH.Lagarde został odebrany jako stabilizujący strefę euro i zmniejszający prawdopodobieństwo, że Grecja opuści unię walutową.
Europejskiej giełdy rozpoczęły czwartkowe notowania od spadków. Oczy inwestorów na Starym Kontynencie obecnie zwrócone są w stronę USA. Wpływ na nastroje ma rozpoczęty właśnie sezon publikacji wyników za III kwartał. Z oczywistej przyczyny wśród liderów pod względem zniżek znajduje się giełda w Hiszpanii. Mimo wcześniejszych optymistycznych oczekiwań najprawdopodobniej raporty nie będą dobre. Miniony kwartał może okazać się nawet najsłabszym od 2009r. W ciągu dnia było już lepiej, w większości przypadków indeksy powróciły na zieloną stronę.
Po południu na rynek napłynęły kolejne dane makroekonomiczne z USA. Poznaliśmy sierpniowe dane dotyczące handlu zagranicznego (wzrost deficytu do 44,22 mld USD z 42,47 mld USD w lipcu) oraz liczbę nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych (spadek nowo zarejestrowanych bezrobotnych do 339 tys. z 369 tys.). Lepsze od oczekiwanych informacje z rynku pracy (ostatni raz odczyt na tym poziomie zanotowano w lutym 2008r.) pozwoliły na zamknięcie europejskiej sesji giełdowej na plusie. Paneuropejski indeks FTSEurofirst 300 zakończył sesję zwyżką o 0,86%. Na Wall Street w pierwszych godzinach jej sesji dominowała strona popytowa rynku, sił nie starczyło jednak na długo i w rezultacie na zamknięciu Dow Jones tracił na zamknięciu 0,14%. S&P500 zdołał mimo wszystko przerwać serię spadków zyskując na koniec sesji 0,1%.
Z technicznego punktu widzenia kurs EUR/USD znajduje lekko poniżej istotnej strefy oporu rozciągającej się pomiędzy 1,295-1,297, przełamanie której bez wyraźnego impulsu może być trudne. Niemniej, w wypadku udanego ataku byłaby szansa, by tydzień zakończyć powyżej 1,30 USD za euro. Dzisiaj takim impulsem mógłby się stać lepszy od oczekiwanego odczyt wrześniowego indeksu U. Michigan (prognoza: 78,0 pkt wobec 78,3 pkt w sierpniu.) Silne wsparcie wyznacza natomiast poziom około 1,285 wyznaczany przez 200-dniową średnią kroczącą.
Złoty jeszcze w pierwszych godzinach czwartkowej sesji wciąż osłabiał się. Kurs EUR/PLN zaatakował opór na 4,10. Nieudana próba zakończyła się odwrotem w kierunku 4,083 w czym w dużej mierze pomagały coraz lepsze nastroje na polskim rynku długu oraz sytuacja na rynku euro/dolara.
Popyt na polskie papiery jest bowiem obecnie najwyższy w historii w przypadku sektora 5Y i nienotowany od 2005 roku w przypadku sektora 10Y. Duże zainteresowanie naszym długiem, to nie tylko wynik oczekiwań na obniżki stóp, ale też konsekwencja rosnącej wiarygodności kredytowej naszego kraju. Ubezpieczenie polskiego długu jest bowiem na dzień dzisiejszy najtańsze od kwietnia 2010r. Obecnie za ubezpieczenie 5-letnich obligacji przed niewypłacalnością dłużnika, czyli Polski płaci się w Londynie około 95-97 pkt. Ostatni raz nasze CDS-y „kosztowały” poniżej 100 pkt w kwietniu 2010 r. Co więcej, ich cena spadła poniżej kosztów ubezpieczenia analogicznego długu Francji.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski