Eugeniusz Gatnar z RPP: podwyżka stóp procentowych o 15 pb byłaby sygnałem początku łagodnej normalizacji polityki NBP
„Zgodnie z obowiązującymi założeniami polityki pieniężnej inflacja powinna oscylować w przedziale 1,5-3,5 proc. To jest moim zdaniem granica swobody NBP. Natomiast jeśli dostępne prognozy pokazują, że wskaźnik CPI będzie się utrzymywał powyżej górnej granicy odchyleń od celu przez co najmniej 4 kwartały, to na pewno Rada powinna zmienić retorykę, a najlepiej podwyższyć stopę referencyjną (…)” – powiedział członek RPP.
Rynek i obywatele muszą dostać sygnał, że RPP dostrzega wysoką inflację i zrobi wszystko, aby ją ograniczyć.
Czytaj także: Prezes NBP zapowiada: kiedy będzie potrzeba podwyżki stóp procentowych, zrobimy to >>>
„Skoro komunikacja jest jednym z głównych kanałów oddziaływania banków centralnych, to podejmowanie sygnalnych działań nie jest niczym dziwnym. Proszę zauważyć, że prezes FED ostatnio zmienił retorykę, a Rezerwa Federalna podniosła stopę IOER o 5 pb. Tymczasem większość RPP jak dotąd retoryki nie zmieniła. Podwyżka o 15 pb w czerwcu mogłaby być sygnałem o początku stopniowej, łagodnej normalizacji polityki pieniężnej. A przede wszystkim byłaby sygnałem wyrażającym przywiązanie RPP do swojego podstawowego mandatu” – dodał.
„Podwyżki stóp po utrwaleniu ożywienia będą spóźnione”
W opinii Gatnara dokonywanie podwyżek stóp dopiero po utrwaleniu ożywienia, na co wskazała większość Rady w majowych minutes, będzie spóźnione.
Jak wynika z protokołu z posiedzenia RPP w maju, w ocenie większości RPP podwyżki stóp byłyby zasadne dopiero w sytuacji zakończenia pandemii, utrwalenia się ożywienia gospodarczego oraz pojawienia się ryzyka nadmiernego wzrostu inflacji generowanego przez czynniki popytowe.
Czytaj także: Jerzy Żyżyński z RPP: podejście „wait and see” jednym właściwym do czasu, aż gospodarka wróci do poziomu sprzed pandemii >>>
W czerwcu, po miesięcznej przerwie, do komunikatu po posiedzeniu RPP powróciła wzmianka, iż polityka pieniężna stabilizuje inflację w celu w średnim terminie. Gatnar zaznacza, że jest to opinia większości Rady, z którą się nie zgadza.
„Rzeczywiste odczyty inflacji CPI przez GUS i dostępne prognozy temu przeczą. Trzeba powiedzieć, że informacje po posiedzeniu RPP wyrażają opinię większości Rady. Przebieg dyskusji jest relacjonowany bardziej dokładnie dopiero w opisie dyskusji miesiąc po posiedzeniu (minutes)” – dodał.
„Nie ma konieczności wygaszania skupu aktywów przy okazji pierwszych podwyżek stóp procentowych”
Gatnar nie widzi konieczności wygaszania skupu aktywów przy okazji pierwszych podwyżek stóp procentowych.
„Co prawda, jest to stanowisko wyrażane przez niektóre banki centralne, ale ekonomiści na ten temat dyskutują i mają różne poglądy. Nie musimy oglądać się w tym względzie na nikogo. Dla przykładu Bank Węgier nie zakończył QE przy okazji podwyżki stóp. Zwiększanie kosztu pieniądza i jednoczesne prowadzenie skupu nie jest wcale bardziej niestandardowym działaniem niż to, co robimy obecnie. Oczywiście, gdy gospodarka wróci na ścieżkę trwałego i stabilnego wzrostu, to skup samoczynnie wygaśnie, bo nie będzie już potrzebny” – wskazuje Gatnar.
Kilku członków RPP, w tym prezes NBP A. Glapiński, wskazywało, że przed podwyżkami stóp bank centralny musi zakończyć skup aktywów.
W maju i kwietniu Gatnar głosował za podwyższeniem stopy rezerwy obowiązkowej do 3,5 proc. z obecnych 0,5 proc. Pytany o powody takiej decyzji powiedział PAP Biznes, że obecna stopa rezerwy utrudnia utrzymywanie stawki POLONIA na poziomie stopy referencyjnej.
„W sytuacji gigantycznej nadpłynności polskiego sektora bankowego normalizacja stopy rezerwy wydaje się konieczna” – dodał.
Gatnar głosował także za wnioskiem o obniżenie oprocentowania środków rezerwy obowiązkowej do 0,01 proc. (obecnie na poziomie stopy referencyjnej, czyli 0,10 proc.).
„Obniżenie oprocentowania środków rezerwy także było uzasadnione, ponieważ nie widzę powodu, dla którego powinno być ono wyższe od oprocentowania lokat, które banki oferują deponentom. Zresztą w niektórych bankach centralnych rezerwa obowiązkowa nie jest w ogóle oprocentowana” – wskazuje Gatnar.
Ekonomista uważa ponadto, że „wszelkie” odniesienia do kursu walutowego w komunikatach Rady są niepotrzebne.
„Wnioskowałem o ich usunięcie, ale niestety większość się na to nie zgodziła. Płynny kurs jest wielką zaletą polskiej waluty i nie ma powodu, by sztucznie go osłabiać. Warto przypomnieć, że średni kurs opłacalności naszego eksportu wynosi ok. 4,0 zł/EUR” – dodał.
Obecnie Rada w komunikatach po posiedzeniu wskazuje, że tempo ożywienia gospodarczego w kraju będzie także uzależnione od dalszego kształtowania się kursu złotego, a w celu wzmocnienia oddziaływania poluzowania polityki pieniężnej na gospodarkę NBP może także stosować interwencje na rynku walutowym.
Pod koniec roku inflacja osiągnie 5 proc.
Gatnar poinformował, ze prognozy inflacji przedstawiane Radzie „z miesiąca na miesiąc” są coraz wyższe.
„W czerwcu otrzymaliśmy dokument, zgodnie z którym w II kw. bieżącego roku CPI ma osiągnąć 4,6 proc., w III kw. 4,7 proc., w IV kw. 4,8 proc., a w I kw. 2022 r. 4,1 proc. W maju prognozy były dużo niższe: o 0,4 pkt. proc. dla II kw., o 0,5 pkt. dla III kw., o 0,6 pkt. dla IV kw. i aż o 0,7 pkt. dla I kw. 2022 r.” – powiedział.
Bieżące szacunki oznaczają, jak zaznaczył ekonomista, iż pod sam koniec kadencji Rady w IV kwartale br. inflacja konsumencka w którymś miesiącu przekroczy 5 proc.
„Warto zwrócić uwagę, że te prognozy pokazują, że nie ma uzasadnienia teza, że inflacja wróci do przedziału odchyleń od celu. Przynajmniej w horyzoncie 4 kwartałów. Nie przedstawiono na to żadnych dowodów, żadnego dokumentu. Ja nie widzę przesłanek, że również w dłuższym horyzoncie inflacja spadnie w pobliże celu 2,5 proc. Rosną ceny żywności, ceny paliw czy ceny energii. Rosną płace w tempie dwucyfrowym. Obawiam się, że Polska, która od 7 miesięcy ma najwyższą inflację HICP w Unii Europejskiej, utrzyma się w tej czołówce przez dużo dłuższy czas” – dodał.
Jeżeli chodzi o wzrost PKB, to przed lipcową projekcją Gatnar dysponował jedynie prognozą, że w II kw. br. PKB Polski wzrósł o 10,6 proc.
Ekonomista podkreśla, że prognozy dostępne Radzie nie uwzględniają skutków „ogromnej” stymulacji fiskalnej, związanej z napływem środków z unijnego Funduszu Odbudowy i programu Polski Ład.
„Co prawda, RPP nie posiada wyliczeń wpływu tych bezprecedensowych działań na gospodarkę, ponieważ nie są jeszcze znane ustawowe rozwiązania, ale oczywistym jest, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku, czy pierwszego progu podatkowego spowoduje wyraźny wzrost dochodu do dyspozycji mniej zamożnych gospodarstw domowych, które wykorzystają go do zwiększenia konsumpcji. Co w rezultacie przyspieszy wzrost cen” – dodaje.
Inflacja zmienia charakter na popytowy
Gatnar zwrócił uwagę, że oczekiwania inflacyjne konsumentów nie obniżają się, a jedynie co najwyżej próbują stabilizować się na podwyższonym poziomie.
„RPP nie może bagatelizować inflacji w sytuacji, gdy większość firm w Polsce notuje wzrost żądań płacowych i coraz szybszy wzrost cen materiałów i komponentów do produkcji. Oczekiwania inflacyjne konsumentów również są wysokie. One wcale ostatnio nie spadły, to błędna interpretacja. Spadł, co prawda, odsetek osób, które uważają, że inflacja będzie rosnąć szybciej niż obecnie, ale przenieśli się oni do grupy, która uważa, że ceny będą rosły w obecnym, czyli wysokim tempie” – uważa Gatnar.
Dodaje, że oczekiwania inflacyjne deklarowane ilościowo, co można interpretować jako odczuwany wzrost cen, wynoszą 13 proc.
„Jeśli widzimy takie oczekiwania inflacyjne i dwucyfrowy wzrost płac, to zmiana retoryki Rady może już nie wystarczyć. I aby te oczekiwania się nie odkotwiczyły, trzeba wysłać sygnał początku normalizacji” – kontynuuje Gatnar.
„Tym bardziej, że łagodne, stopniowe podwyżki stóp będą dla gospodarki bezpieczniejsze, po prostu lepsze, niż konieczność gwałtownego zacieśniania w późniejszym terminie. Ostatnio banki centralne krajów naszego regionu, gdzie inflacja jest najwyższa w Europie, takie jak Węgry i Czechy, już zaczęły cykl podwyżek” – dodaje.
Ekonomista ocenia, że w Polsce wyraźnie widać, że charakter inflacji się zmienia, z podażowego na popytowy, wspierany przez wzrost płac oraz ok. 100 mld przymusowych oszczędności gospodarstw domowych, co szczególnie widać jego zdaniem w sektorze usług.
Gatnar wyraził zaniepokojenie mocno jego zdaniem rozgrzanym rynkiem nieruchomości.
„Widać niebezpieczeństwo pojawienia się bańki spekulacyjnej. Jest to skutek długotrwałego utrzymywania stóp proc. na zbyt niskim poziomie, co wypycha oszczędności w kierunku rynków aktywów bardziej ryzykownych. Dodatkowo, coraz niższa dostępność mieszkań dla mniej zamożnych gospodarstw oznacza pogłębianie się nierówności majątkowych i stymulowanie rozwarstwienia społecznego” – dodaje.