Emigracja do Kanady coraz łatwiejsza?
Wysoka fala imigracji od lat 90-tych
Kanada zawsze lub prawie zawsze była obiektem marzeń ludzi z całego prawie świata. Prawdziwą ziemią obiecaną wciąż jest i co więcej – chce nią nadal być. W zeszłym roku padł stuletni rekord imigracji: do Kanady przybyło legalnie ponad 320.000 ludzi (plus pokaźna, jak szacują władze, liczba nielegalnych przybyszów). Więcej legalnych było tylko w 1913 roku: 401.000.
Władze w Ottawie chcą jeszcze ten proces przyśpieszyć i w ciągu najbliższych trzech lat ściągnąć do kraju milion nowych obywateli. Czyli nowych pracowników. Jak wynika z danych krajowego urzędu statystycznego Statistics Canada, wysoki napływ utrzymuje się od późnych lat dziewięćdziesiątych.
Na ulicach Quebec-City czy Montrealu nie dziwią więc twarze europejskie, azjatyckie, arabskie, afrykańskie. Ta różnorodność „rasowa” znajduje odbicie w składzie rządu. Premier Justin Trudeau, syn legendarnego wieloletniego premiera Pierre,a Elliotta Trudeau (premier z krótką przerwą w latach 1968-1984) wprowadził do swego rządu szereg wyrazistych członków. Ministrami są więc sikhowie Navdeep Bains i Harjit Sajjan, pochodząca z Afganistanu Maryam Monsef oraz uchodźca z Somalii Ahmed Hussen.
Czytaj także: Emigracja do Niemiec – to tylko przeprowadzka
Masz talent i dobry zawód? Zapraszamy
Muzułmanin Ahmed Hussen, od dwóch lat mister ds. imigracji, mówi, że „imigranci wnoszą istotny wkład w rozwój gospodarczy i w życie społeczne i kulturalne” i, że „przyjmujemy zarówno tych, którzy potrzebują ochrony, jak tych o szczególnych umiejętnościach i utalentowanych”.
Tę konstatację uzupełnił profesor z uniwersytetu w Toronto Phil Triadafilopoulos: „Imigracja nie jest bezinteresowną dobroczynnością. Kanada ściąga ludzi, gdyż uważamy, że pomogą stworzyć odnoszące sukces społeczeństwo, a zwłaszcza gospodarkę”.
Czytaj także: Połowa niemieckich firm szuka pracowników
Dobra kuchnia
Nie tylko w twarzach i w składzie rządu odbija się kanadyjska różnorodność etniczna. Również w kuchni. Oprócz wpływów angielskich i francuskich, co zrozumiałe skoro część kraju jest frankofońska (Quebec) a pozostała część anglosaska, wyraziste są wpływy licznych innych kuchni o zagranicznej proweniencji.
Np. w prowincjach wzdłuż liczącej prawie 9000 km granicy z USA widoczne są wpływy kuchni irlandzkiej, niemieckiej, polskiej, skandynawskiej, rosyjskiej, chińskiej, włoskiej. W przeciwieństwie do USA czy Australii, kuchnie te prawie się ze sobą nie mieszają.
Ogromna Kanada, licząca blisko 9,9 mln km kwadratowych, trzydzieści razy więcej od Polski, przy ludności 36 mln, może przyjąć prawie każdą liczbę przybyszów. Ale nic nie jest tu przypadkowe. Punktowy system rekrutacji ze ściśle określonymi kryteriami reguluje napływ potencjalnych nowych obywateli. Rząd prowadzi statystyki przyjazdowe niezmiennie od XIX wieku.
Można sprawdzić online swoje szanse na obywatelstwo Kanady
Każdy potencjalnie chętny do osiedlenia się w kraju między oceanami może online sprawdzić swoją „wartość rynkową”; maksymalna liczba punktów to 1200. W 2015 roku władze skróciły procedurę dla osób wysoko wykwalifikowanych, które mają konkretną ofertę pracy w Kanadzie.
W ramach tego nowego postępowania, zwanego „Express-Entry”, kandydaci mogą osiedlić się w Kanadzie już w ciągu kilku tygodni. Obecnie największe szanse na to przyśpieszenie mają informatycy z całego świata. Ale również ci, którzy nie mając konkretnej oferty pracy, mają zawód w Kanadzie pożądany.
Imigracja – lek na niski przyrost naturalny
Kanada jak prawie każdy kraj wysoko rozwinięty ma niski przyrost naturalny i przybysze ratują sytuację. Jak zauważył Mario Calla, dyrektor centrum pomocy dla imigrantów w Toronto, miejsca pracy tworzone od 2012 roku były obsadzane tylko przez przyjezdnych, gdyż brakowało rdzennych Kanadyjczyków.
O skali etnicznego „zmieszania” świadczy fakt, że obecnie co piąty Kanadyjczyk urodził się poza Kanadą, przy czym w metropoliach, takich jak Toronto czy Montreal imigrantem jest co drugi mieszkaniec. I to właśnie na ulicach widać.
Czytaj także: Atrakcyjna praca we Włoszech – jeśli znasz rosyjski lub chiński
Przeciwnicy imigracji
Jednak nie wszyscy patrzą życzliwym okiem na przyjezdnych. Premier frankofońskiego Quebecu François Legault chętnie zawęziłby krąg przyjmowanych. Jak powiedział gazecie „HuffPost Quebec”, „obecnie w Quebecu jest zbyt wielu imigrantów, którzy nie są wykwalifikowani lub nie mówią po francusku”.
Legault chce ograniczyć imigracyjne plany Justina Trudeau o jedną czwartą. I to w sytuacji – jak krytycznie odnotował jeden z komentatorów – gdy w Quebecu dają o sobie znać niedobory siły roboczej w wielu dziedzinach.
Natomiast Rachad Antonius, profesor socjologii na uniwersytecie quebeckim w Montrealu (Université du Québec à Montréal), potępiająco skomentował, że dla Legaulta „to tak, jakby byli dobrzy i źli imigranci”.
Quebec z racji historycznych i językowych zawsze był „jakiś inny” niż reszta Kanady. Kiedyś prezydent Francji Charles de Gaulle nawet podjudzał Quebekczyków do secesji. Na szczęście dla wszystkich nic z tego nie wyszło. Ale pod powierzchnią ciągle coś się kłębi. Kanada się od tego i tak nie rozpadnie.