Emerytura od 68 roku życia?
Zdawałoby się nic aż tak bardzo dotkliwego. W propozycji chodzi o to, by Niemcy z czasem pracowali tylko o rok dłużej niż obecnie. A jak jest obecnie?
Na razie wiek emerytalny do 67 lat
Od paru lat wdraża się reformę, podnoszącą wiek emerytalny do 67 lat zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Trwa okres przejściowy. Wszystkich opuszczających rynek pracy regulacja obejmie dopiero w 2029 roku.
Jedna reforma więc jeszcze trwa, a eksperci od Altmaiera już zalecają, by Niemcy pracowali do 68 roku życia. Nie od razu oczywiście, ale od 2042 roku.
Z takim właśnie postulatem wystąpiła w swej najnowszej ekspertyzie 7 czerwca Rada Naukowa przy Ministerstwie Gospodarki i Energii (Der Wissenschaftliche Beirat beim Bundesministerium für Wirtschaft und Energie).
Zmiany demograficzne wciąż postępują
Jedna z kluczowych konstatacji dokumentu to ta, że od roku 2025 państwu grożą „szokowo rosnące problemy finansowe”. Ich powodem będzie przechodzenie na emeryturę pokolenia wyżu demograficznego (babyboom), a już teraz system emerytalny ugina się z powodu niskiego przyrostu naturalnego i wciąż rosnącej długości życia.
W opinii autorów, jeśli nic się nie zmieni, potrzebne będą coraz większe dotacje z budżetu do systemu ubezpieczeń społecznych, a to będzie się odbywało kosztem inwestycji przyszłościowych, np. w oświatę, infrastrukturę i ochronę klimatu.
System emerytalny znajduje się na progu ruiny
Naukowcy w wywiadach dla mediów wzywali polityków, by nie zamykali oczu na problemy z finansowaniem emerytur. „Zmiany demograficzne wciąż postępują” – oznajmił w magazynie telewizyjnym ZDF „heute journal” prof. Axel Börsch-Supan, dyrektor w monachijskim Instytucie Prawa i Polityki Społecznej im. Maxa Plancka.
Demontaż państwa socjalnego?
A drugi profesor, Bernd Raffelhüschen z Uniwersytetu we Fryburgu, ostrzegł w rozmowie z tabloidem „Bild”: „System emerytalny znajduje się na progu ruiny”.
Inny ekspert, Austriak Gabriel Felbermayr, prezes Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, powiedział „Bildowi”: „Jeśli politycy nie zreformują systemu rent i emerytur, wówczas kolosalnie wzrosną obciążenia dla budżetu. Jeśli więc będą udawali, że dwa i dwa to pięć, to będą oszukiwać siebie i wyborców. (…) Po prostu nie wolno ignorować zmian demograficznych”.
Zapewnić „godziwą rentę” za pomocą prywatnego ubezpieczenia, a nie przez o podniesienie wieku emerytalnego
Natomiast przewodniczący rady naukowej przy ministrze Altmaierze, która opublikowała raport, Klaus Schmidt z Uniwersytetu im. Ludwiga Maximiliana z Monachium, w dramatycznym tonie wyjaśnił motywację swoją i kolegów: „Politycy w sferze emerytur nie odrobili zadań domowych. Chcieliśmy na to wskazać, publikując naszą ekspertyzę”.
Jak podkreślił, dla autorów było ważne, by uczynić to jeszcze przed wyborami (do Bundestagu we wrześniu tego roku), aby zawarte w raporcie propozycje stały się przedmiotem późniejszych rokowań koalicyjnych.
Opracowanie rady naukowej spotkało się z negatywną reakcją klasy politycznej. Przewodnicząca koalicyjnej SPD Saskia Esken oznajmiła gazetom grupy Funke (Funke Mediengruppe), że obecne stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego do 67 lat w pełni koresponduje z rosnącą długością życia. Dlatego „odrzucamy dalsze podnoszenie ustawowego wieku emerytalnego”- skwitowała.
Inny koalicjant, bawarska CSU, też zdystansował się od sugestii naukowców. Szef grupy krajowej CSU w Bundestagu Alexander Dobrindt uznał za istotniejsze skupienie się na zapewnieniu „godziwej renty” m.in. za pomocą prywatnego ubezpieczenia, a nie dyskutowanie o podniesieniu wieku emerytalnego.
Kategorycznie, co nie dziwi, o raporcie ekspertów wypowiedziała się w wywiadzie dla dziennika „Neue Osnabrücker Zeitung“ przedstawicielka centrali związkowej DGB, Anja Piel. Jej zdaniem, rada naukowa chce po prostu „drastycznie obciąć emerytury, zdemontować państwo socjalne i sprywatyzować zabezpieczenie na starość; a wszystko po to, by znacznie odciążyć pracodawców”.
Z kolei przewodnicząca partii Lewicy (die Linke), Susanne Hennig-Wellsow, w wywiadzie dla agencji DPA określiła sugestie naukowców jako „antyspołeczną siekierę” i bojowo zapowiedziała, co też nie dziwi, że jej partia „zębami i pazurami będzie bronić praw emerytów i emerytek”.
Przestrogi ekspertów są ważne, choć politycy mają niekiedy inne spojrzenie i priorytety – no i oczywiście interesy. W zdrowym państwie to się na ogół jakoś bilansuje. Strach pomyśleć, co politycy mogliby zrobić z krajem bez głosu niezależnych fachowców.