Emerytura bez podatku. Realny pomysł czy utopia?
„Emerytura bez podatku” to pomysł, który promuje PSL. Gdyby inicjatywa weszła w życie, oznaczałoby to, że polskie emerytury mogłyby wzrosnąć średnio o ok. 20 proc. Zmiana ta byłaby korzystna dla wszystkich emerytów, ale w szczególności dla tych, którzy pobierają kwotę mniejszą aniżeli płaca nominalna. PSL szacuje, że emerytura netto w kwocie 853 zł mogłaby wzrosnąć do
1000 zł, świadczenie w kwocie 1257 zł do 1500 zł, a 1661 zł do 2000 zł. W uzasadnieniu projektu wnioskodawcy przytaczają Węgry i inne kraje Unii Europejskiej, w których emerytury są zwolnione z podatku dochodowego. Czy ten pomysł mógłby sprawdzić się również w Polsce? Jakie są plusy i minusy tego rozwiązania?
Przede wszystkim cieszą coraz to nowsze pomysły na poprawienie jakości życia seniorów, niezależnie od tego, czy są to projekty obywatelskie, czy propozycje obecnego Rządu. Do ostatnich można zaliczyć m.in. waloryzację emerytur, czy Pracownicze Plany Kapitałowe, które – w mojej opinii – wesprą przyszłych emerytów, ale nie zapewnią wsparcia obecnym. Na każdą propozycję warto jednak patrzeć w skali makroekonomicznej oraz długofalowej. O ile pomysł, by seniorzy otrzymywali wyższe świadczenia emerytalne jest świetny, o tyle jego realizacja – zwłaszcza dla budżetu Państwa – może być ryzykowna. Jak czytamy w uzasadnieniu ustawy wg wyliczeń PSL budżet państwa odnotuje zmniejszone wpływy z PIT w wysokości ok. 15 mld zł, natomiast składki z tytułu ubezpieczenia zdrowotnego będą niższe o ok. 20 mld zł. Takie ograniczenie wpływów to ok. 10 proc. rocznych dochodów budżetu państwa. Dlatego pomysł wydaje się być ciekawy, ale moim zdaniem niemożliwy do zrealizowania i dlatego, trzeba szukać innych sposób na poprawę sytuacji finansowej seniorów.
Kto na to zapracuje?
Warto przypomnieć, już dzisiaj deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wynosi ponad 40 mld zł, a zobowiązania z tytułu świadczeń emerytalnych przekraczają 4 biliony złotych. Już w 2015 roku zobowiązania FUS (zarządzanego przez ZUS) z tytułu emerytur stanowiły blisko 300 proc. ówczesnego PKB. Oznacza to, że aby zebrać pieniądze obiecane emerytom cała Polska gospodarka musiałaby pracować wyłącznie na ten cel przez trzy lata. Kto zapracuje na to, jeśli odejmiemy z budżetu Państwa kolejne 35 mld zł, które wpływają do państwowej kasy pod postacią podatku dochodowego i składki zdrowotnej?
W mojej opinii można wykorzystać rozwiązania, które nie będą obciążać państwowej kasy, a jednocześnie poprawią byt seniorów na emeryturze. Takim rozwiązaniem jest chociażby hipoteka odwrócona, dzięki której seniorzy mogą spieniężyć kapitał zamrożony w domu lub mieszkaniu. Według naszych wstępnych szacunków kapitał, który już dziś można uwolnić z nieruchomości posiadanych przez emerytów to ponad 1 bilion zł. Dlaczego? Ponieważ 80 proc. polskich seniorów posiada na własność nieruchomość. Hipoteka odwrócona jest popularna w Wielkiej Brytanii, USA, czy na Węgrzech, ale to w Polsce, Francji, Niemczech, na Litwie czy Łotwie ma szansę najszybciej się rozwinąć, zwłaszcza w najbliższych latach. Już w 2013 roku szacowano, że w ciągu najbliższych 10-15 lat to właśnie w tych krajach będzie na nią największy popyt. W monografii prawniczej „Odwrócona hipoteka jako nowa usługa na rynku finansowym” można przeczytać, że w całej Europie jest potencjał dla hipoteki odwróconej w kwocie 20 mld euro rocznie, a wartość nieruchomości posiadanych przez emerytów już w 2010 roku odpowiadała jednej trzeciej luki emerytalnej na Starym Kontynencie. Warto zastanowić się zatem nad długofalowym rozwiązaniem, które stanie się remedium na problemy starzejącego się społeczeństwa i niskie świadczenia emerytalne bez dodatkowego drenowania budżetu państwa, czy podnoszenia podatków.