Ekstraklasa pokonuje koronawirusa
Sprawa ma kilka aspektów daleko wykraczających poza czysto sportowe odniesienia, choć dla lidera – warszawskiej Legii ewentualny tytuł będzie miał zupełnie inną wagę w przypadku dogrania rundy wiosennej do końca, niż gdyby rozstrzygnięcie zapadło wg. stanu tabeli przed pandemią. Z kolei drużyny skazane na spadek, zachowały, przynajmniej matematycznie szanse na odrobienie strat.
Mecze bez widzów na trybunach, po co?
Zapyta ktoś jaki sens ma rozgrywanie meczów przy pustych trybunach, bo takie jest zalecenie Europejskiej Unii Piłkarskiej.
Otóż dla przedsiębiorstwa jakim dzisiaj jest każda z drużyn ekstraklasy, kwestia wpływów z tytułu praw telewizyjnych, których operatorem jest Canal Plus, w połączeniu z premiami na koniec sezonu adekwatnymi do miejsca w tabeli, że o donacji sponsora tytularnego ligi jakim jest PKO BP nie wspomnę, to gwarancja utrzymania płynności, wypłaty piłkarzom sum kontraktowych oraz tzw. wyjściówek i premii.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce: rząd łagodzi obostrzenia, otwiera boiska i umożliwia m.in. wznowienie rozgrywek Ekstraklasy
Szansa na częściowe rozwiązanie problemów
To również gwarancja zachowania stanu posiadania bez konieczności wyprzedaży czołowych zawodników, których kontrakty obciążały klubowe budżety w znaczącym stopniu, bez możliwości dyskontowania owych wydatków na boisku i poza nim.
Siła marki polskich klubów nawet w przypadku Legii, czy Lecha nie jest bowiem taka jak np. Bayernu Monachium, który w ciągu 24 godzin sprzedał 100 tysięcy maseczek z logo bawarskiej drużyny.
Zresztą i tam największe gwiazdy z Robertem Lewandowskim zgodziły się na 20 procentową redukcję zarobków.
Problem stanowiło zbilansowanie klubowych budżetów i wypłata wynagrodzeń armii pracowników bez których ta machina nie mogłaby się kręcić – fizjoterapeutów, trenerów przygotowania fizycznego, konserwatorów murawy, magazynierów, pracowników pralni, ludzi odpowiedzialnych za infrastrukturę techniczną obiektów klubowych, ochrony etc.
Milion złotych dla zwycięskiej drużyny
Otwarta pozostaje sprawa dostępu do sygnału telewizyjnego innych operatorów, dotąd bowiem jedynie telewizja publiczna kupowała prawa licencyjne do wybranych meczów, co zresztą w uprzywilejowanej sytuacji stawiało na ogół kibiców gdańskiej Lechii, a to za sprawą osobistych sympatii obecnego doradcy Zarządu TVP S.A, jeszcze niedawno Prezesa – Jacka Kurskiego.
Tak czy inaczej boiskowy finał sezonu piłkarskiego 2019/2020 oraz możliwość sportowego rozstrzygnięcia tegorocznej edycji Piłkarskiego Pucharu Polski nastąpią na boisku, co zarówno zwolenników Fair Play jak i tych, którzy odpowiadają za klubowe finanse napawa radością. A zwycięska drużyna otrzyma milion złotych do podziału.