Dziennikarze i cykliści
Kampania europejska nabiera rumieńców. Szkoda tylko, że do pyskówek i oskarżeń polityków dołączył kicz estetyczny, wyprane z treści obietnice i zaklęcia, oraz prowincjonalizm obyczajowy i zacofanie kulturowe.
Dorota Wellman i Marcin Prokop wkręcają w telewizji śniadaniowej bogu ducha winnego Tomasza Adamka w oświadczenia dotyczące stanu duszy gejów i lesbijek, oraz ordynowanie im egzorcyzmów jako remedium na tę przypadłość. Wybitni jeszcze niedawno sportowcy Otylia Jędrzejczak i Maciej Żurawski w tej samej telewizji wykazują ignorancję, łagodnie rzecz ujmując, w sprawach podstawowych dla europejskiego ładu instytucjonalnego.
Wojewoda Mazowiecki Jacek Kozłowski stwierdza, że żenującego spotu w poetyce umpa umpa, rach ciach ciach nie zamawiał, a fota na wałach powodziowych w otoczeniu mundurowych pewnie przypadkiem wyciekła..
Przykłady można by mnożyć. Jeśli dodać do tego niską prognozę frekwencyjną, realną wydaje się perspektywa, że reprezentować nas będą obyczajowi puryści, kulturowi konserwatyści, ekonomiczni analfabeci i prawicowi fundamentaliści, narodowcy i anty europejscy zagończycy. Nazwisk nie podaję, bo każdy z grubsza wie o kogo chodzi.
Antytezą są strachy urojone lub prawdziwe, odpowiednio anty PiS-owskie lub antyrosyjskie.
Czy doprawdy nie ma lepszych uzasadnień dla miejsca Polski w Europie i Europy w Polsce?!
Czy nie mamy pomysłu, który wskaże o co chcemy zabiegać, czego bronić, co zmieniać, a co ulepszać i unowocześniać?!
Recepta na program publicystyczny sprowadza się do tego, by ludzi o skrajnie przeciwstawnych poglądach zestawiać i nie dać szansy na jedną choćby odpowiedź, czy rzeczową polemikę, bo przecież inwektywy i wzajemne przekrzykiwanie się gwarantują oglądalność. Nie dziwota, że w takiej dusznej atmosferze tęcza miast radości i pojednania oznacza konflikt i nienawistne okrzyki.