Dwie narracje
Konwencje wyborcze Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości na tydzień przed wyborami samorządowymi przebiegały w odmiennej atmosferze.
O ile spotkanie członków i sympatyków Platformy-dostrzegłem w pierwszych rzędach Małgorzatę Potocką, Dorotę Stalińską, Andrzeja Grabowskiego i Daniela Olbrychskiego, przypominało święto – poczynając od sentymentalnego wystąpienia ustępującego Szefa – Donalda Tuska, poprzez energetyczne wystąpienie Hanny Gronkiewicz Waltz, po manifest wyborczy pani premier Ewy Kopacz, o tyle szczecińskie spotkanie największej partii opozycyjnej sprawiało wrażenie szamańskiego zaklinania rzeczywistości.
Ewa Kopacz przypomniała o prawdzie podstawowej, że władza jest dla ludzi, a służba publiczna polega na rozwiązywaniu problemów i codziennych spraw zwykłych ludzi, wśród których nie ma bardziej i mniej ważnych.
Spór jest wpisany w istotę polityki, ale przeciwnik nie może, a w każdym razie nie musi być wrogiem. Jarosław Kaczyński odwoływał się, który to już raz do bliżej niezdefiniowanego układu i potężnych sił, wewnętrznych i zewnętrznych, którym służy Platforma, a ceną utrzymania władzy jest niszczenie Polski.
Słuchałem obu wystąpień na skraju puszczy knyszyńskiej w Wasilkowie, gdzie na dzisiaj zapowiedziano piknik rekreacyjny z udziałem kandydatów na burmistrza i pomyślałem, że paradoksalnie nawet w mateczniku PiS-u, za jaki uchodzi Podlasie, ludzie w codziennej krzątaninie tęsknią do normalności, która pozwala żyć zgodnie z własnymi przekonaniami i realizować dążenia i aspiracje na miarę lokalnych społeczności, bo jak powiedziała Ewa Kopacz, nie ma spraw i miejsc lepszych i gorszych.
W tym kontekście wyskok młodych wilczków Prawa i Sprawiedliwości okaże się, mam nadzieję, nic nie znaczącym epizodem, a koalicje, które powstaną po wyborach samorządowych służyć będą rozwiązywaniu zwykłych spraw, zwykłych ludzi. Bez względu na barwy polityczne i motywacje warszawskich liderów.