dr Aleksandra Jarczewska: Relacje transatlantyckie mają silne umocowanie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

jarczewska.aleksandra.01.400x228Wypowiedź dla aleBank.pl: dr Aleksandra Jarczewska, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego

Aleksandra Jarczewska: Jeśli chcielibyśmy się odnosić do szerszego kontekstu relacji transatlantyckich to abstrahując od kwestii tożsamości transatlantyckiej – czy rzeczywiście nasze społeczeństwa po jednej i po drugiej stronie Atlantyku czują coś takiego jak poczucie tożsamości transatlantyckiej – z całą pewnością możemy powiedzieć, że jest między nami silna wspólnota. Wspólnota, która opiera się na wspólnej historii, na wartościach, które są nam drogie – tutaj podkreślam kwestię demokracji, wolności, z powodu której prezydent Obama nas odwiedza i będzie z nami ją celebrował, a także kwestie indywidualizmu, ochrony praw człowieka, uznania człowieka jako jednostki i jej znaczenia. To są wartości, które konstytuowały naszą tożsamość po jednej i po drugiej stronie Atlantyku. Stąd też można powiedzieć, że jest to dla nas wspólny korzeń. Jeśli mówimy o wspólności transatlantyckiej to z całą pewnością oprócz wspólnych wartości, które nas łączą, łączą nas przede wszystkim interesy w postaci stabilności, bezpieczeństwa, z całą pewnością także kwestie ekonomiczne, które są dla nas bardzo istotne, ale też rozwiązywanie wspólne problemów i różnego rodzaju wyzwań, które pojawiają się na scenie międzynarodowej. Oprócz tego dochodzą kwestie bardziej szczegółowe, nad którymi zarówno strona amerykańska, jak i europejska osobno pracują, ale od wielu lat podejmują współpracę w kwestii rozwiązywania problemów wspólnie. Stąd też silniejsze poczucie naszej wspólnoty, wspólnoty interesów niż kwestii tożsamości transatlantyckiej. My zdecydowanie bardziej identyfikujemy się narodowościowo, czyli my – Polacy, ale ci – Niemcy, Anglicy, itd. Znacznie trudniej jest się nam identyfikować jako Europejczycy. Występuje to gdy wyjedziemy gdzieś dalej, jeśli mamy wątpliwości czy nasz rozmówca zidentyfikuje kraj naszego pochodzenia. Bardzo trudno się spodziewać, że będziemy się identyfikować jako „transatlantyści” – nawet nie ma takiego pojęcia, którego moglibyśmy w tym zakresie używać.

Maciej Małek: Jakich benefitów w wymiarze bardzo pragmatycznym może oczekiwać gospodarka amerykańska od porozumienia z wielkim, jednolitym obszarem jaki stanowi Unia Europejska?

AJ: Jeśli chodzi o korzyści dla gospodarki amerykańskiej było prowadzonych wiele studiów przypadku, które miały to zbadać, czy też przewidzieć możliwe skutki i ewentualne korzyści dla jednej i dla drugiej strony. Amerykanie zanim przystąpili do negocjacji w 2001 roku przeprowadzili kompleksowa badanie, które poprowadziło ich do podjęcia decyzji, że warto jest angażować się w ten projekt. Jest on częścią szerszej perspektywy strategicznej USA, która mieści się w budowaniu bloków regionalnych – jednym z nich jest także blok azjatycki – transpacyficzne porozumienie, które też jest negocjowane. Jest to zatem szersza koncepcja strategiczna. Jeśli chodzi o stronę pragmatyczną tego, co to porozumienie ma dać jednej i drugiej stronie, podawane są wymierne liczby. Co z tego okaże się faktem będziemy mogli ocenić jak porozumienie wejdzie w życie. Nie wiadomo na razie w jakim kształcie wejdzie w życie. Jest kilka scenariuszy jeśli chodzi o jego konstruowanie. To może być – jak zakładają dziś negocjatorzy – kompleksowe porozumienie, ale jeśli okaże się, że negocjacje utkną w martwym punkcie może być ono okrojone. Do końca nie wiemy jaki kształt porozumienie przybierze więc trudno dziś mówić o bardzo konkretnych korzyściach. Z całą pewnością strona amerykańska skorzysta na tym, że będzie mogła więcej eksportować do Europy, liczy na to, że rynek się dla niej otworzy.

MM: Czy nie jest tak, że mamy do czynienia z rozbieżnymi oczekiwaniami? Jako Europa oczekiwalibyśmy gwarancji bezpieczeństwa, a jednocześnie nie jesteśmy skłonni otwierać swojego rynku dla wyrobów amerykańskich.

AJ: Myślę, że to jest nie do końca dobrze postawione pytanie. Porozumienie ma w swoim założeniu uznanie jednej i drugiej strony. Nie mówimy w nim o kwestiach bezpieczeństwa, czy polityce. Dyskutujemy o naszych interesach gospodarczych. Dziś wiemy, że Europa jest w nieco słabszej pozycji niż USA stąd też jest wiele elementów takich, co do których Europa nie chce się zgodzić. Wiemy też, że po drugiej stronie Atlantyku są też takie obszary negocjacyjne, w których Stany Zjednoczone są bardzo ostrożne. Wracając do pana pytania – bezpieczeństwo, a gospodarka – myślę, że to jest szerszy wymiar porozumienia, które jest nastawione na gospodarkę, ale w perspektywie szerszej jest kwestia bezpieczeństwa. Sojusz z USA, który od końca II wojny światowej jest gwarantem bezpieczeństwa dla Europy istnieje. Ameryka się trochę od nas odwróciła zwracając się ku Azji w ostatnich latach, ale jednak Europa liczy na to, że sojusz zostanie odbudowany, a umocnienie relacji jest w interesie jednej i drugiej strony, biorąc pod uwagę to, jakie ogóle zagrożenia na świecie się pojawiają – zarówno ze strony ekonomicznej, kwestia wzrostu gospodarek wschodzących, ale także wzrastająca siła Chin, która powinna nas mobilizować do wspólnego wysiłku na rzecz umacniania wspólnoty transatlantyckiej.        

aleBank.pl

Zobacz rozmowę w wersji wideo: „dr Aleksandra Jarczewska: Relacje transatlantyckie mają silne umocowanie”