Doskonałe dane z polskiego rynku pracy
Dziś w centrum uwagi dane o produkcji przemysłowej i budowlanej w Polsce (konsensus odpowiednio: 5 proc., 3,5 proc.) oraz cenach producentów (konsensus: -2,1 proc.). Najważniejsza będzie dynamika produkcji, która może mieć wpływ na Radę Polityki Pieniężnej i decyzje o stopach procentowych. Moja prognoza jest wyższa od rynkowej i wydaje mi się, że dzisiejsze dane mogą wypaść bardzo pozytywnie. O 14.30 dane z rynku mieszkaniowego w USA - pozwolenia na budowę domów (konsensus: 1,058 mln) oraz nowe budowy (konsensus: 1,04 mln). Dane mogą mieć niewielki wpływ na kurs dolara.
Polska
Dane z polskiego rynku pracy można spokojnie nazwać doskonałymi – jak na generalne nastroje w globalnej gospodarce, zatrudnienie i płace w Polsce zachowują się znakomicie. W grudniu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 1,1 proc. rok do roku, 0,1 pkt proc. powyżej prognoz. Te 0,1 pkt proc. niespodzianki to nie mało, bo rynek już zakładał solidny wzrost, a poza tym zmienność danych jest niska. Szacuję, że popyt na prace rośnie w tym momencie w podobnym tempie jak w latach 2010-2011 czy 2005-2006, czyli okresach dość wyraźnej ekspansji gospodarki. Skoro firmy zwiększają zatrudnienie, to znaczy, że dobrze oceniają swoje perspektywy – a to powinno również oznaczać solidny wzrost inwestycji. Wysoki jest również wzrost wynagrodzeń. W grudniu wyniósł on 3,7 proc. rok do roku, wobec konsensusu na poziomie 3,2 proc. Tu niespodzianka może wynikać po części z faktu, że część analityków przeceniła efekty kryzysu w górnictwie na tempo wzrostu płac – niektórzy zakładali obniżenie premii, podczas gdy przepływ płac w tej branży raczej nie został zakłócony. Realny wzrost płac jest bardzo wysoki, sięga niemal 5 proc. Wyższe tempo wzrostu wynagrodzeń obserwowano jedynie w latach 2007-2008, czyli okresie bezprecedensowego boomu gospodarczego.
Podsumowanie: Dobre dane z rynku pracy sugerują, że firmy dobrze widzą swoją przyszłość i pozwalają mieć nadzieję na solidny wzrost konsumpcji.
Niemcy
Indeks koniunktury ZEW wzrósł w Niemczech w styczniu znacznie bardziej od oczekiwań, dając nadzieję, że tamtejsza gospodarka wychodzi z dołka. Choć trzeba sobie też zdawać sprawę, że ZEW nie jest indeksem o najwyższym poziomie skuteczności. W styczniu ZEW wzrósł z do 48,4, z 34,9 w grudniu – jest to indeksy mierzący oczekiwania ok. 200 ankietowanych analityków. Konsensus rynkowy kształtował się na poziomie 40. Subindeks oceny sytuacji bieżącej wzrósł do 22,4 w styczniu, z 10 w grudniu. Wzrost ZEW jest imponujący. W ciągu trzech miesięcy indeks podskoczył o 54 punkty, co jest czwartym najwyższym trzymiesięcznym wzrostem w historii. Co moim zdaniem ciekawe i istotne, dzieje się tak pomimo zawirowań w Rosji, która jest dość ważnym partnerem handlowym Niemiec. W zeszłym roku to kryzysowi na wschodzie przypisywano odpowiedzialność za spadki indeksów koniunktury. Choć z wnioskami warto poczekać. ZEW reaguje na zmiany w gospodarce czasami z pewnym opóźnieniem. Ciekawszy jest indeks IFO, który pojawi się w poniedziałek.
Podsumowanie: Wzrost ZEW to dobry sygnał, ale na jego potwierdzenie trzeba poczekać do publikacji innych indeksów.
Rynek
Złoty zachowuje się tak, że wykorzystuje wszystkie bodźce sprzyjające jego osłabieniu i nie wykorzystuje tych, które powinny sprzyjać jego umocnieniu. To sprzyja tym, którzy liczą na osłabienie polskiej waluty. Zwróciłbym jednak uwagę na dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej w Polsce, które mogą okazać się dobre lub bardzo dobre i tym samym wesprzeć złotego. Wprawdzie dane krajowe nie odgrywają kluczowej roli, ale w momencie, gdy rynek przypiął Polsce łatkę „frank” te dane mogą przypomnieć, że wzrost gospodarczy w kraju jest solidny. Po dobrych danych z rynku pracy i dobrych danych z przemysłu chęć Rady Polityki Pieniężnej do obniżania stóp będzie ograniczona – obniżka wciąż jest głównym scenariuszem, ale ci, którzy grają na całą serię cięć, mogą się czuć lekko zaniepokojeni danymi z realnej gospodarki.
Podsumowanie: Złoty bez większych zmian, jakby szykował się do osłabienia. Dane z przemysłu mogą temu zapobiec.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank