Dokąd zmierza Facebook?
W tle są oczywiście kwestie etyczne, choć nie brakuje głosów, że ostatnie zamieszanie wokół zbierania danych osobowych posłużyło jako doskonała wymówka do wycofania się z modelu reklamowego, który nie był wart ponoszonych kosztów. Czy utrata przez Facebook dużego reklamodawcy zachęci inne poważne firmy do podobnych działań?
Kosztowne wpadki
Wokół Facebooka zamieszanie trwa od ujawnienia informacji związanych z firmą Cambridge Analytica, która na potrzeby kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa analizowała blisko 90 milionów użytkowników w celu profilowania psychologicznego.
Później były jeszcze inne wpadki, np. związane z firmą CubeYou, która – prowadząc „niekomercyjne badania naukowe” w formie quizów osobowościowych – przekazywała dane marketingowcom. Facebook zawiesił współpracę z CubeYou w kwietniu. W czerwcu doszło do zerwania współpracy z kolejną firmą analityczną – AggregateIQ, która zbierała i przechowywała dane tysięcy użytkowników Facebooka. Ta firma miała rzekomo powiązania z Cambridge Analytica.
Te wszystkie działania, wraz z przesłuchaniem Marka Zuckerberga w Kongresie, kosztowały już Facebook utratę wartości akcji o ponad 20 proc. na koniec lipca br.
Czy reklama cyfrowa to marnowanie pieniędzy?
Prezes UniCredit, Jean Pierre Mustier, ma więc prawo twierdzić, że Facebook nie działał prawidłowo i dlatego bank postanowił wycofać się z działań biznesowych, w tym kampanii reklamowych oraz marketingowych. Co ciekawe, Włosi uczynili to już w marcu br.
Włoski bank nie jest też pierwszą światową firmą, która zrezygnowała z takich reklam. Pod koniec 2016 roku Proctor & Gamble poważnie obniżył wydatki na reklamę cyfrową, bo o 200 milionów dolarów, w tym zmniejszając docelowe reklamy z Facebooka – uznając wydatki na reklamę cyfrową marnotrawstwem! Średni czas wyświetlania reklamy mobilnej w kanale informacyjnym na platformach takich jak Facebook miał wynosić ledwie 1,7 sekundy. Prezes Mustier zapewnia jednak, że jego bank będzie trzymał się z dala od Facebooka… póki ta firma nie zmieni standardów etycznych!
Facebook chce wiedzieć więcej o klientach banków
Reklamy to jedna strona biznesu. Bardziej interesujące wydają się rewelacje, o których pierwszy informował niedawno „The Wall Street Journal”. Według dziennika: Facebook poprosił duże amerykańskie banki – np. Wells Fargo, JPMorgan Chase, Citigroup i US Bancorp – o dostęp do danych ich klientów. Informacje miały dotyczyć transakcji kartowych i stanu konta.
Według Facebooka, te informacje miały służyć do lepszego dopasowania nowych usług do potrzeb użytkowników platformy i oferować spersonalizowane oferty od banków użytkownikom aplikacji Messenger. Dla Facebooka kluczowe pewnie było to, że z Messengera korzysta około 1,3 miliarda użytkowników miesięcznie, co jest stosunkowo mało w relacji do 2,2 miliarda ludzi, którzy korzystają z samej platformy Facebooka. Ale to przecież wciąż niezłe pole do zagospodarowania!
Panika w bankach?
Dlaczego Messenger nie miałby oferować powiadomień o oszustwach, albo o niskim stanie konta? Przecież już dziś takie powiadomienia o różnego rodzaju aktywnościach otrzymujemy przez SMS, telefon, email – tłumaczy sobie Facebook.
Jeden z banków miał natychmiast wycofać się z negocjacji z obawy o utratę ochrony prywatności swoich klientów. Bank utraciłby przez to np. bezpośrednie połączenie ze swoimi klientami. Poza tym, według jednego z badań Reuters/Ipsos, tylko 28 proc. osób uważa, że Facebook jest zaangażowany w ochronę swojej prywatności i danych osobowych. Badanie wykazało za to, że 51 proc. konsumentów nie ma wcale zaufania do Facebooka.
Oczywiście ta sprawa wywołała szerszą dyskusję. Pojawiły się w niej różne obawy – także przedstawicieli amerykańskiego biznesu. W artykułach i na forach za Atlantykiem pojawiło się przy okazji wiele wątków.
Facebook, przede wszystkim, nie wyciągnął należytych wniosków z afery z Cambridge Analytica, która w pełni dotyczyła bezpieczeństwa danych. Jest także ciągła troska dotycząca cyberbezpieczeństwa.
Kampania związana z wyjaśnieniem dlaczego działania użytkowników na facebookowym Messengerze nie byłyby być narażone ma ataki i co uczyniono w tej sprawie, powinny uprzedzić prośby do banków o udostępnianie jakichkolwiek informacji. W końcu kwestia złośliwego oprogramowania, czy działań cyberprzestępców zawsze będzie realnym ryzykiem, co wiąże się z narażaniem dokumentacji finansowej oraz informacji o stanie konta bankowego firm.
Amerykanie są oczywiście świadomi, że coraz więcej transakcji finansowych będzie dokonywanych online. Trend pewnie nawet przyspieszy. Dlatego jest to doskonała okazja, by przypominać, że wszyscy powinni zwracać szczególną uwagę na współpracę z renomowanymi firmami w zakresie bezpieczeństwa swoich danych i finansów. Należy choćby regularnie sprawdzać – dla własnego dobra – jak zmienia się nasza osobista sytuacja w związku z ciągłymi zmianami technologicznymi.