Dobry rok, oby nowy był lepszy…
Rok 2014 dla bankowców będzie wspominany dość ambiwalentnie. Z jednej strony odnotowały zyski, nie było drastycznej redukcji zatrudnienia, polskie banki cieszą się największym zaufaniem społecznym na tle Europy, uchwalono nowe, ważne dla nich ustawy, np. o upadłości konsumenckiej.
Z drugiej strony RPP wprowadziła najniższe od lat stopy procentowe, co jest problemem, jak wypracować zyski przy dodatkowo obniżonej stawce za interchange fee. Jak na razie nie ma powodów do narzekania, kredyty konsumpcyjne cieszą się sporym popytem, kredyty hipoteczne tylko nieznacznie wyhamowały, Polacy spłacają swoje kredyty. Oddalono także zagrożenie oparcia przez Helwetów wartości ich waluty na parytecie złota.
Ale to właśnie szwajcarskie franki są powodem do niepokoju dla banków na Nowy Rok. Politycy opozycji, powołując się na przykłady z Węgier, Hiszpanii, chcą wymusić przewalutowanie kredytów hipotecznych we frankach na polskie złote. Ostatnie informacje z Budapesztu pokazują, że klienci banków nawet po tej operacji czują się oszukani, kursem po jakim dokonano zamiany walut.
Niektórzy analitycy uważają, że skoro w budowalnym boomie z lat 2004-2008 kredyty brali dość zamożni klienci, trudno dziś po kryzysie z roku 2008 obciążać całe społeczeństwo ich wyższymi ratami za mieszkania.
Prawdziwym problemem dla banków i całej gospodarki jest brak środków na 10-procentowy wkład własny do kredytów mieszkaniowych, co jest wymagane od roku 2015. Bez tworzenia programów wieloletniego oszczędzania dla wszystkich Polaków, które od lat forsuje ZBP, a ostatnio poparł także wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, nie będzie środków na wkłady własne do kredytów hipotecznych.
Bez tego nie zatrzymamy największej w historii fali emigracji młodych ludzi, a bankom coraz trudniej będzie pozyskać inny niż krajowy kapitał na cele kredytowe i inwestycyjne. Budowa polskich kas mieszkaniowych i innych programów wieloletniego oszczędzania to największe wyzwanie na Nowy Rok dla rządu, banków i polityków.