Dlaczego polskiej turystyce przyjazdowej warto dać szansę dotrwania do jesieni tego roku?
Robert Lidke: W jakim stanie znajdują się firmy turystyczne pod koniec pandemii, kiedy wrócą do stanu z 2019 roku?
Dariusz Wojtal: Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć dlatego, że turystyka dzieli się na wyjazdową i przyjazdową. Turystyka wyjazdowa już zaczęła funkcjonować w ograniczonym zakresie, można już wyjechać za granicę na wczasy i zainteresowanie jest duże. Natomiast turystyka przyjazdowa jest jeszcze w stanie hibernacji.
W ostatnich latach goście zagraniczni zostawiali w Polsce rocznie 20 mld dolarów
W turystyce wyjazdowej zakładamy, że w tym roku jesteśmy w stanie odzyskać 60 procent tego co mieliśmy w roku 2019, a być może już w przyszłym roku zbliżymy się do wartości odtworzeniowych. Sądzimy, że 2023 roku ta część turystyki będzie już w świetnym stanie.
A czy były bankructwa w turystyce wyjazdowej w ostatnim czasie?
Nie było w ogóle. Może pojedyncze firmy się zamknęły, ale nie były to duże firmy, ani mające znaczenie rynkowe.
Największy kłopot jest jednak z turystyką przyjazdową. Chodzi tu o turystów zagranicznych, którzy przyjeżdżają do Polski. W ostatnich latach goście zagraniczni zostawiali w Polsce rocznie 20 mld dolarów.
Rocznie Polskę odwiedza 20 mln ludzi. Ta branża była ostatnio bardzo wzrostowa. Polska należała do 10 najważniejszych kierunków turystycznych na świecie.
Biura przyjazdowe od marca ubiegłego roku mają zerową sprzedaż, firmy z tej branży potrzebują narzędzi, które pozwolą im dotrwać do późnej jesieni
Tymczasem w roku 2020 turyści zagraniczni praktycznie nic nie zostawili w naszym kraju ze względu na ograniczenia pandemiczne.
Ale jest jeszcze turystyka krajowa, czyli Polacy, którzy spędzają urlopy w kraju. Jaki jest stan tej części turystyki?
Też nie jest wesoło. Paradoksalnie obowiązujące w Polsce ograniczenia przyczyniły się do rozwoju szarej strefy. Poza tym ta turystyka odzyskuje siły tylko w miejscach wybitnie turystycznych, morze, góry.
Kraków stoi, i inne duże miasta stoją. Chodzi o te miasta gdzie był ruch biznesowy, gdzie bywali turyści zagraniczni. Poza tym turysta krajowy średnio w czasie podróży zostawia 800 pln, a zagraniczny 1500 pln.
Były tarcze antykryzysowe, które chroniły polskie firmy, ale zdaje się, że turystyka przyjazdowa była chroniona dość słabo?
Jest dysproporcja i to bardzo duża. Turystyka wyjazdowa otrzymała w ubiegłym roku voucher, który pozwolił przesunąć planowany wjazd turystów na następny rok.
Powstał też Fundusz Zwrotów, który umożliwił zwrot pieniędzy tym turystom, którzy chcieli zrezygnować z wyjazdu, ale pieniądze wpłacone do biur turystycznych pozostały w tych biurach. Fundusz Zwrotów jest pewnym rodzajem kredytu na 6 lat. Jest rok karencji kiedy się nic nie spłaca.
To narzędzie pozwoliło na zatrzymanie w biurach środków obrotowych. Oczywiście biura musiały zwolnić pewną liczbę pracowników, ale mimo wszystko dzięki wspomnianym narzędziom były w stanie rozpocząć działalność, kiedy zaczęto znosić ograniczenia i sprzedawać wyjazdy, kiedy zaczął się sezon.
Natomiast biura przyjazdowe otrzymały tylko taką pomoc jaką dostali wszyscy w branży, a więc wsparcie PFR, zwolnienie z ZUS, dopłaty do wynagrodzeń. To pokrywa 25 do 40 procent kosztów funkcjonowania biura.
A biura przyjazdowe od marca ubiegłego roku mają zerową sprzedaż. Firmy te potrzebują takich narzędzi, które pozwolą im dotrwać do późnej jesieni.
Biura przyjazdowe funkcjonują w ten sposób, że są obsługiwane przez zagraniczne odpowiedniki takich naszych biur jak np. Itaka, Rainbow Tour. Są biura z Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Izraela, Rosji itd. Te biura wysyłają turystów do Polski, a zadaniem naszych biur przyjazdowych jest zadbanie o to aby tych turystów było jak najwięcej, aby ich pobyt był jak najlepiej zorganizowany.
Czy Polska Izba Turystyki występuje do rządu o jakieś dodatkowe formy pomocy dla turystyki przyjazdowej, które pozwolą złapać jej oddech i doczekać odrodzenia za kilka miesięcy ?
Występujemy o taką pomoc jaką mają np. niemieckie firmy. Niemieckie biura są zwolnione z podobnych opłat jak składki ZUS do końca roku. Mają dopłaty do wynagrodzeń. Są inne bonusy finansowe, specjalne pożyczki.
Turystyka przyjazdowa nie jest biznesem wysokiego ryzyka
Mówimy, uruchomcie narzędzia zastępcze, i tu dochodzimy do banków. Ubiegły rok pokazał, ze nie ma żadnych instrumentów rynkowych, które dla biur podróży byłyby dostępne.
Teraz jeśli w banku powie się, że ma się PKD 79.12.Z, czyli organizator turystyki, bez wyróżnienia czy to jest turystyka wyjazdowa czy przyjazdowa – bo to jest jedno PKD, każdy bank zaklasyfikuje dany podmiot jako firmę wysokiego ryzyka i nawet nie dochodzi wtedy do rozpatrzenia wniosku kredytowego, którego zabezpieczeniem mogłaby być gwarancja BGK.
Konkretnie czego więc oczekiwaliby Państwo od banków?
Chodzi o uruchomienie programu, który pozwoli finansować w formie kredytów zwrotnych branżę turystyczną. Może należy wrócić do zabezpieczeń BGK. Chodzi o to aby nie było hamulców wejściowych i koniecznych zabezpieczeń majątkowych.
Widzimy, że turystyka wyjazdowa rusza i to lepiej niż się spodziewano. Np. w Europie Zachodniej turyści wyjeżdżający zagranicę jeszcze przed pandemią stanowili ok. 30 procent. Teraz to jest 60 procent. Dlaczego? Bo każdy wyjeżdżający zagranicę z biurem podróży ma tańszy, ciekawszy wyjazd, i jeszcze ma pewność, że w razie czego – choroby lub innego nieszczęścia ma zapewnioną opiekę i powrót do kraju.
Szukamy narzędzi, które pozwolą uniknąć takich sytuacji, w których biura mimo, że mają linie kredytowe zabezpieczone od ubiegłego roku, teraz spotykają się z wypowiadaniem tych linii kredytowych ze względu na niskie obroty w roku ubiegłym.
Jak firmy przyjazdowe mogą wykazać wysokie obroty, skoro od marca 2020 są praktycznie zablokowane?
Rozumiem, że banki chcą unikać klientów wysokiego ryzyka, ale turystyka przyjazdowa nie jest biznesem wysokiego ryzyka.
Odbyliśmy w tej sprawie spotkanie w Związku Banków Polskich i rozmawialiśmy o tym jak tego typu firmy odmrozić.
Postawienie na turystykę przyjazdową to jest bardzo rozsądny ruch. To jest eksport w czystej postaci. Polska dostaje za usługi turystyczne obce waluty.
Jednocześnie branża ta buduje miejsca pracy w kraju, myślę tu o hotelach, restauracjach, kawiarniach, firmach transportowych, lokalnych atrakcjach.
Wiele regionów w Polsce przestawiło się na świadczenie usług turystycznych. Chodzi o to, że turystyka przyjazdowa w naszym kraju stanowił 6 procent PKB, a mamy potencjał na to aby to było 10 procent PKB. Polska da do tego doskonałe walory turystyczne, ciekawe obiekty historyczne, jesteśmy zmodernizowani. Mamy tak dużo atutów, że Polskę łatwo się sprzedaje.
Jednocześnie prowadzimy rozmowy z PFR. Zwróciliśmy się bezpośrednio do premiera Mateusza Morawieckiego. Jesteśmy w stałym kontakcie z ministerstwem Rozwoju i Technologii.
Chodzi o to aby były różne narzędzia, z których mogłyby korzystać biura przyjazdowe. Gdyby się pojawiły te narzędzia to firmy tej branży dotrwałyby do końca roku, kiedy ruch przyjazdowy do Polski się pojawi.
Wykorzystajmy tę szansę. Przypominam, dzięki turystyce przyjazdowej zostawało w Polsce rocznie 20 mld dolarów.
x x x
Pośród instrumentów wsparcia obsługiwanych przez Krajowy Punkt Kontaktowego ds. Instrumentów Finansowych Programów UE znalazły się programy, z których korzystały także firmy turystyczne. Poza tym KPK zorganizował kilka specjalnych seminariów wspierających dla branży turystycznej jeszcze w roku 2020.